Zapowiedź meczu
W jutrzejszy wieczór, dzień po tradycyjnych zmaganiach w Boxing Day, Liverpool będzie podejmował na własnym terenie ekipę the Potters w ramach 18. kolejki Premier League.
Zespół z Anfield wygrał ze Stoke City pięć z sześciu ostatnich spotkań w Premier League. Poprzednie starcie tych drużyn miało miejsce 10 kwietnia 2016 roku i zakończyło się wynikiem 4:1 dla Czerwonych po trafieniach Alberto Moreno, Daniela Sturridge’a, Divocka Origiego i Bojana.
The Reds, zajmujący aktualnie drugą pozycje w tabeli, mogą czuć się pewniej po dwóch zwycięstwach z rzędu nad Middlesbrough i Evertonem. A Stoke City, po remisie 2:2 z mistrzem Anglii, uplasowało się na 11. pozycji w lidze.
Z terenu Liverpoolu, mało który rywal wraca z jakąkolwiek zdobyczą punktową – the Reds są niepokonani u siebie od piętnastu spotkań w lidze. Gorąca atmosfera na Anfield, zatem, będzie sprzyjać liverpoolczykom, którzy na pewno będą chcieli sprawić przyjemność swoim fanom, ogrywając zespół Marka Hughesa. Trener ekipy gości nigdy nie wygrał, jako menedżer, meczu w Premier League na Anfield Road, a więc będzie miał kolejną okazję, aby to zmienić.
Gospodarze tego spotkania to niekwestionowany faworyt – najskuteczniejszy zespół w całej Premier League – mają na koncie 41 zdobytych goli. Tymczasem piłkarze ze Stoke-on-Trent odnaleźli drogę do bramki swoich przeciwników tylko 19 razy.
Obrona gości straciła w obecnej kampanii ligowej 24 gole – co, trzeba przyznać, nie jest najgorszym wynikiem. Natomiast Liverpool dał strzelić sobie 20 bramek, a więc różnica pod tym względem nie jest aż tak wielka.
Pięć trafień w rozgrywkach ligowych dla the Potters zanotował Joe Allen – były piłkarz Liverpoolu, który przeszedł w letnim okienku transferowym na Bet365 Stadium za 13 milionów funtów – czyli o jedną więcej niż w całej swojej karierze w Merseyside. Dołożył do tego także dwie asysty. Jest w naprawdę dobrej formie i można podejrzewać, że będzie chciał pokazać swoim byłym pracodawcom, ile jest wart.
W szeregach the Reds najgroźniejszym dla rywali w ostatnim okresie jest Sadio Mané, który uskrzydlony ostatnią bramką w końcowych minutach batalii z the Toffees, będzie chciał powiększyć swój dorobek ośmiu strzelonych goli, goniąc tym samym innych rywali w klasyfikacji strzelców.
Niemniej, z naszego kibicowskiego doświadczenia wiemy już, iż podopieczni Kloppa będą się musieli mocno wysilić, by nie dać sobie wyszarpać punktów kolejnemu potencjalnie słabszemu przeciwnikowi.
Zapowiada się więc ciekawy, i niełatwy dla Scouserów, pojedynek, w którym wygrana wydaje się koniecznością, jeśli wciąż chcą się liczyć w walce o mistrzostwo.
Obecnie świetnie radząca sobie ekipa Antonio Conte nie daje doskoczyć do siebie swoim konkurentom, pewnie zmierzając po tytuł ligi angielskiej. The Reds, chcąc zachować szansę na odniesienie sukcesu w tym sezonie, muszą wykazać się skutecznością i liczyć na potknięcia Chelsea.
Jednak drużyna charyzmatycznego, niemieckiego szkoleniowca przyzwyczaiła nas do zaciętej, pełnej poświęcenia gry do ostatniego gwizdka. Także liczę na to, że na jutrzejsze wydarzenia na boisku będziemy mogli patrzeć spokojnie i otrzymamy miły – poświąteczny – prezent od piłkarzy Liverpoolu. Mam taką nadzieję!
Mecz rozpocznie się jutro o godzinie 18:15, poprowadzi go Michael Oliver.
Komentarze (0)