Trzy kropki: Mecz z Sunderlandem
Zachęcamy do zapoznania się z dzisiejszymi „Trzema kropkami”, które poruszają tematy Pucharu Narodów Afryki, terminarza Premier League, kontuzji i straconych punktów. Jednak – głowy do góry! Komentarz zapewniają redaktorzy ATB, Kinio25LFC i TurekLFC.
– O ogólnym przebiegu meczu… (Kinio25LFC)
Mecz w swoim przebiegu był… zbyt równy. Zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, że rękawice krzyżował wicelider z drużyną bijącą się o utrzymanie. Patrząc z perspektywy Liverpoolu, takim przebiegiem widowiska należy być rozczarowanym, jednak wszyscy kibice Czarnych Kotów zapewne byli wniebowzięci obserwując „metamorfozę” swojej ekipy. Podam jednak tutaj tę metamorfozę w wątpliwość: to raczej Liverpool przyjechał na to spotkanie zbyt zmęczony, aby bić się ze stuprocentowym zaangażowaniem o pełną pulę. Próbowaliśmy, ale wczoraj po prostu nic nam nie siadało. Włącznie z decyzjami arbitra.
– O braku Hendo i nerwowym Canie… (ATB)
Przed meczem nie obawiałem się o brak Hendersona, bo przecież linia pomocy składająca się z Lallany, Cana i Wijnalduma robi tak samo imponujące wrażenie. Jeśli chodzi o same podania to trzeba przyznać, że Emre stanął na wysokości zadania i zagrał na tym samym poziomie co Jordan, notując 90 podań ze skutecznością 91%. Mimo to, podczas oglądania dzisiejszego meczu dało się zauważyć nerwowość w poczynaniach reprezentanta Niemiec. Momentami operował piłką bardzo chaotycznie i nie miał pomysłu na rozegranie akcji. Zdecydowanie lepiej czuł się grając u boku Hendersona, kiedy ten zajmował się rozprowadzaniem piłki. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie Can ustabilizuje formę, bo the Reds potrzebują nieustępliwości i odrobiny agresji w środku pola. Musi również popracować nad opanowaniem emocji, kiedy nie idzie mu gra, ponieważ w takich sytuacjach ma tendencję do niepotrzebnych fauli i głupich strat.
– O ostatnim meczu Mané przed wyjazdem na PNA… (TurekLFC)
Przebojowy Senegalczyk z miejsca stał się podstawowym elementem w układance Kloppa na początku sezonu. Dziewięć goli i cztery asysty to dorobek godny pochwały. Przez moment nawet potrafiłem pomyśleć, że Sadio może realnie włączyć się w walkę o koronę króla strzelców Premier League. Swoją grą zachwyca, napędza większość akcji the Reds i jest gwarantem bramek oraz sytuacji wykreowanych pod „szesnastką” oponenta. Swoje ostatnie występy przeniósł na minimalni niższy poziom, co nie zmienia faktu, iż wciąż wywiera ogromy wpływ na zespół. Spotkanie z Czarnymi Kotami było ostatnim dla Mané przed wyjazdem na PNA. Strzelona bramka i ponowne prowadzenie pozwalały w optymistyczny sposób pożegnać się z fanami przed podróżą. To, co wydarzyło się w końcówce spotkania, zasługuje na reprymendę. Strzał z rzutu wolnego wędrował prosto w ręce interweniującego Mignoleta, a Mané w infantylny sposób dokonał przemiany w Karola Bieleckiego i zabawił się w szczypiornistę. Drużyna przegrywa i wygrywa razem, ale to właśnie on jest winien utracie dwóch oczek. Należy jednak zwrócić uwagę, że nie popełnia wielu błędów w tym sezonie i utrata jego dryblingu, szybkości i przebojowości będzie trudna do zastąpienia.
– O wyraźnie widocznym zmęczeniu… (Kinio25LFC)
Juergen Klopp uchodzi raczej za trenera, który ma nosa do zmian oraz do wyjściowej jedenastki. Dziś coś jednak nie zagrało po myśli menedżera, który zresztą po końcowym gwizdku wydawał się być po prostu zły i rozgoryczony. Jako obserwator widowiska, byłem spokojny gdy piłka krążyła między naszą formacją defensywną, wliczając weń świetnego tego dnia Mignoleta, a Danielem Sturridge’em, który zagrał poprawnie, ale i tak lepiej niż nasza druga linia. No, może czasem także i Adamem Lallaną. Firmino, Mané czy Milner, którego częściej oglądamy w roli skrzydłowego aniżeli bocznego obrońcy sprawiali wrażenie ludzi wypranych z trzeźwego osądu sytuacji. Ergo: byli oni po prostu zbyt zmęczeni. Rozumiem, że na dziś dzień nasza ławka nie powala, jednak problematyczne funkcjonowanie drugiej linii to efekt złego osądu sytuacji przez menedżera. Najwyraźniej mecz z Obywatelami kosztował naszych graczy bardzo, bardzo wiele. Oby sztab wyciągnął z tego spotkania konstruktywne wnioski na przyszłość.
– O oczekiwaniach wobec otwartego już okienka transferowego… (TurekLFC)
Ostatnia porażka – bo tak określam remis z Sunderlandem – pokazała, że Liverpool potrzebuje wzmocnień. The Reds potrafią pod Kloppem grać świetny futbol, ale natłok spotkań, taki jak w okresie Świąt wykazał zmęczenie materiału i zbyt krótką ławkę rezerwowych. Nie można się łudzić, że młodzież z akademii, czy Lucas (sic!) to równowartościowi zmiennicy w stosunku do tych z pierwszej jedenastki. Transfery potrzebne są i to bardzo! Osobiście na pozycji bramkarza nie zmieniałbym nic. Simon Mignolet wygrał rywalizację z Kariusem, a konkurencja między nimi może wywierać tylko pozytywne efekty. Wobec licznych urazów w formacji ofensywnej oraz wyjazdu Mané, drużyna potrzebuje kogoś szybkiego i ukształtowanego na skrzydło oraz napastnika. Nathaniel Clyne jest maksymalnie eksploatowany w zespole i również wskazane jest, by miał zmiennika. To samo tyczy się kapitana. Emre Can nie dojrzał jeszcze do tej pozycji i wprowadza chaos w środku pola grając na pozycji DM-a. Jeśli transfery to również w drugą stronę. Miejmy nadzieje, że Klopp zauważy, iż w zespole są zawodnicy, którzy nic nie wnoszą na boisko, a z pewnością jeden taki się odnajdzie. Należy mieć nadzieję, że osobowość Kloppa, nasza pozycja ligowa i styl jaki potrafimy zaprezentować przyciągną nowe, przydatne twarze, które od początku staną się wzmocnieniami.
– O pucharowym starciu z Plymouth… (ATB)
Cóż mogę powiedzieć o meczu z klubem z czwartej ligi angielskiej? Rzecz jasna oczekuję zwycięstwa, ale nie musi być ono pełne fajerwerków. Liczę na spokojne i przemyślane rozgrywanie akcji bez tysiąca celnych strzałów prosto w ręce bramkarza. Między słupkami powinien stanąć Karius, który może odzyska pewność siebie i zacznie bronić tak jak powinien. Na prawej obronie musi zagrać Alexander-Arnold. Clyne, mimo że jest maszyną, to należy mu się odpoczynek. To samo tyczy się Milnera, za którego powinien zagrać Moreno. Jednak najważniejszą zmianą w składzie, którą chciałbym zobaczyć jest Kevin Stewart w środku pomocy. Jak wielu innych kibiców Liverpoolu nie rozumiem ciągłego wprowadzania Lucasa na boisko. Nawet jeśli gra dobrze i nie popełnia głupich fauli to mam wrażenie, że wprowadza paraliż w drużynie. Efekt odwrotny do tego, jaki wpływ na zespół miał Suárez. Takie spotkanie to idealna szansa na pokazanie się młodych zawodników takich jak Woodburn, Ejaria czy Ojo. Mam nadzieję, że zagrają chociaż pół godziny.
Komentarze (2)