Nathaniel Phillips o pobycie w LFC
Obiecujący obrońca Nathaniel Phillips ujawnił, dlaczego odrzucił propozycję rozpoczęcia nowego życia w USA i postanowił zrealizować swoje marzenia w Liverpoolu.
Po tym, jak na koniec sezonu 2015/16 Bolton Wanderers nie przedstawił mu propozycji nowego kontraktu, 19-latek był gotowy przyjąć propozycję stypendium piłkarskiego za oceanem.
Utalentowany środkowy obrońca odebrał jednak telefon z Kirkby Academy z propozycją, która dla niego była życiową szansą.
W nowym cyklu ‘Academy Show’ Phillips wyjaśnił: - Moja ścieżka rozwoju w ekipie Boltonu nie była zbyt obiecująca, nie wyglądało na to, że dostanę propozycję nowego kontraktu, więc byłem nastawiony na wyjazd na jeden z amerykańskich uniwersytetów, na którym otrzymałbym stypendium piłkarskie.
- Kilka tygodni przed moim wylotem, zupełnie niespodziewanie, odezwali się do mnie przedstawiciele Liverpoolu i zapytali, czy nie chciałbym trenować z drużyną.
- Dałem z siebie wszystko i skończyło się na tym, że podpisałem kontrakt z Liverpoolem, dokładnie tego dnia, którego miałem lecieć do Stanów Zjednoczonych!
- To było kilka szalonych tygodni, wiele razy musiałem się aż uszczypnąć, żeby upewnić się, czy na pewno nie śnię. Ale teraz jestem w tym miejscu i jestem szczęśliwy z takiego obrotu spraw.
- Muszę przyznać, że od kiedy jestem w Akademii wszystko wydaje się być nadzwyczajne. Za każdym razem, kiedy parkuję moje auto i wchodzę do budynku, to rozglądam się dookoła i myślę sobie ‘ale ze mnie szczęściarz!’.
- Muszę wycisnąć jak najwięcej z tej okazji, tylu chłopaków oddałoby wszystko, by być na moim miejscu.
Obecnie obrońca zalicza regularne występy w drużynie rezerw Liverpoolu, pozostał też cierpliwy, gdy w pierwszej połowie sezonu 2016/17 w sercu defensywy występowali Tiago Ilori i Mamadou Sakho.
W pozostałej części sezonu Phillips dostanie prawdopodobnie zdecydowanie więcej szans, ponieważ Ilori przeniósł się do Reading, a Sakho znajduje się na wypożyczeniu w Crystal Palace.
- Ten zespół, nawet na poziomie drużyny rezerw, jest większy niż cokolwiek co widziałem wcześniej, konkurencja na każdej pozycji jest bardzo intensywna. To dobrze, pozwala to wyciągnąć z zawodników to, co najlepsze i pozytywnie wpływa na występy i osiągane rezultaty - dodał.
- To wpływa również na treningi, ponieważ w składzie nikt nie ma bezpiecznego miejsca, każdego tygodnia wszyscy walczymy w czasie treningów, żeby dostać szansę w wyjściowej jedenastce.
Phillips jest synem bohatera Boltonu, Jimmy’ego, który obecnie zajmuje się nadzorowaniem programu szkolenia młodzieży w ekipie Wanderers.
Młody zawodnik przyznał, że wsparcie ojca było nieocenione w jego dotychczasowym rozwoju.
- Zdecydowanie mi pomógł, nie tylko jeśli chodzi o piłkę nożną, ale też o mój profesjonalizm. Ma bardzo duży wpływ na moją dotychczasową karierę piłkarską.
- Cały czas mnie wspiera. Pamiętam, że kiedy byłem dzieckiem tata zapytał mnie, czy wolę, żeby krzyczał do mnie w czasie gry, czy ma porozmawiać ze mną po wszystkim. Powiedziałem mu, że wolałbym porozmawiać po zakończonym meczu, bo krzyki mogą rozpraszać, zwłaszcza kiedy krzyczy ktoś taki jak ojciec.
- Po każdym meczu pytał mnie, jak oceniam swój występ. Zawsze najpierw słuchał tego, co mam do powiedzenia, a potem dawał mi rady.
Z kolei Garrity porównał Phillipsa do ‘oldschoolowych’ stoperów, takich, którzy nie boją się wejść w pojedynek, jeśli to konieczne.
- Wiem, że Mike’owi podoba się styl, w jakim gram, że nie boję się wchodzić w pojedynki - dodał.
- Wydaje mi się, że to istotna cecha dla obrońcy, ponieważ trzeba pomagać drużynie wybijając niebezpieczne piłki.
- Podoba mi się granie w drużynie Mike’a. Bardzo mi pomógł jeśli chodzi o moją grę, podpowiedział mi też, żebym zbyt dużo nie kombinował, kiedy jestem przy piłce.
Komentarze (0)