Impotencja strzelecka Firmino
Roberto Firmino to gracz, który przez kibiców Liverpoolu został określony idealnym zawodnikiem do pełnienia roli fałszywej dziewiątki. Okazuje się, że Brazylijczyk odbiera to jednak zbyt dosłownie.
I to stało się poważnym problemem dla Jürgena Kloppa, ponieważ Firmino od czasu zdobycia gola i dwóch asyst w zwycięskim meczu 6:1 nad Watfordem trafił do siatki zaledwie trzy razy w 19 spotkaniach.
W tym samym czasie zaliczając zero asyst.
Pozbawiony pewności siebie Brazylijczyk został zdominowany przez rosłych, środkowych obrońców Leicester – Wesa Morgana oraz Roberta Hutha podczas poniedziałkowego wieczoru.
Czy Firmino powinien pozostać pierwszym wyborem jeśli chodzi o pozycję dziewiątki czy prawdziwy napastnik powinien być priorytetem tego lata?
Spojrzenie na inne drużyny występujące w Premier League pokazuje, że klub powinien skłaniać się ku temu drugiemu argumentowi.
Każdy z topowych klubów ma rasowego napastnika, odpowiedzialnego za regularne zdobywanie bramek. Liderem Chelsea jest Diego Costa z 16 bramkami na koncie, natomiast napastnik Manchesteru City – Serio Aguero trafił już do siatki 22 razy we wszystkich rozgrywkach.
Podobna sytuacja ma się z Harrym Kanem, którzy zgromadził 17 bramek. Nawet następny przeciwnik Liverpoolu – Arsenal może pochwalić się Alexisem Sanchezem, który podobnie jak Kane ma 17 goli.
Manchester United ma Zlatana Ibrahimovica, a Everton Romelu Lukaku.
Dla porównania; najlepszym strzelcem w Liverpoolu jest Sadio Mane z 11 bramkami.
Kontrargumentem tego jest fakt, iż wspomniane kluby w pewien sposób uzależniają się czy podporządkowują swoją grę pod jednego zawodnika, który odpowiada za trafianie do siatki. W drużynie Kloppa owe zadanie jest rozłożone na cały zespół, choć jak nietrudno zauważyć tylko Senegalczyk jest jedynym zawodnikiem the Reds, który przekroczył dwucyfrową liczbę bramek.
I żaden zespół nie zdobył więcej goli w obecnym sezonie niż Liverpool, na którego koncie jest 55 bramek w 26 spotkaniach.
Ustawienie fałszywej dziewiątki ma naprawdę sens, gdy komponuje się z resztą zespołu.
Kiedy jednak taktyka z fałszywą dziewiątką funkcjonuje poprawnie to może siać postrach. Dla przykładu przypomnijmy sobie mecz z Manchesterem City z poprzedniego sezonu. Jest to świetne rozstawienie na drużyny, które są gotowe grać z Liverpoolem cios za ciosem, co z pewnością zrobi Arsenal w sobotni wieczór. Wówczas ustawienie Firmino w roli fałszywej dziewiątki może przynieść dużą korzyść i siać spustoszenie.
Jednak w przypadku spotkania przeciwko drużynie o głęboko ustawionej i dobrze zorganizowanej defensywie potrzebny jest rasowy napastnik z przodu.
Costa, Aguero, Kane, Sanchez, Ibrahimovic i Lukaku to oportuniści, którzy mają zdolności do znalezienia się w odpowiednim miejscu i wykorzystania szansy. Mają to we krwi, dlatego są tak ważnymi ogniwami swoich zespołów.
Firmino ma tego przejawy, co udowodnił w meczu przeciwko Swansea City w styczniu, ale nie sprawdza się w takiej roli na dłuższą metę.
To nie jest tak, że Klopp nie jest świadomy jakie znaczenie w drużynie ma rasowy napastnik, bo przecież uczynił takowego z Roberta Lewandowskiego w Borussii Dortmund, a później przemianował Aubameyanga ze skrzydłowego na bramkostrzelnego napastnika.
Klopp ma w swojej kadrze takiego zawodnika, jest nim Daniel Sturridge.
Jednak ciągłe kontuzje, forma i brak zaufania dla Anglika sprawiły, że jego znacznie w Liverpoolu znaczenie zmalało w ostatnich sześciu miesiącach.
To nie będzie tanie przedsięwzięcie, ale Klopp musi latem sprowadzić nominalnego napastnika pokroju Kane'a czy Sancheza, który pomoże drużynie piąć się w górę w ligowej tabeli.
Ian Doyle
Komentarze (2)
@RedWolf, jeśli mielibyśmy napastnika to ustawiłbyś na ten moment Firmino za jego plecami? Mielibyśmy dwóch cofniętych środkowych: Hendo, Gjini, dalej Coutinho, Mane, Lallana (możliwe, że też cofnięty). Nikogo z nich nie posadziłbym na ławce dla Firmino, bo Brazylijczyk na ten moment jest najgorszy z nich wszystkich. Stwarza zerowe zagrożenie, a gdy cofa się do linii pomocy, to posyła głównie beznadziejne podania, albo traci piłkę po niepotrzebnym dryblingu. Dla mnie Klopp go nie niszczy, raczej Klopp najwięcej traci na tym, że w ogóle trzyma go na boisku.