Wenger o meczu na Anfield
Arsene Wenger nie był wczorajszego wieczoru najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Jego podopieczni nie mieli do powiedzenia w starciu z Liverpoolem i przegrali na Anfield 1:3.
- W pierwszej połowie nie podjęliśmy walki. Brakowało rytmu w naszej grze - mówi Francuz.
- W tym spotkaniu mieliśmy do czynienia z 2 różnymi połowami. Po przerwie graliśmy dużo lepiej i przy większym szczęściu mogliśmy doprowadzić do wyrównania.
- Sądzę, że prześladował nas pech, jeśli chodzi o kilka decyzji - kontynuował.
- Porażka jest dla nas rozczarowaniem. To oczywiste. Frustrujący był gol, którego straciliśmy bezpośrednio po podaniu przez ich bramkarza.
- Prawdę powiedziawszy nie udało nam się wykreować wielu okazji bramkowych. Nie potrafiliśmy wykorzystać stałych fragmentów gry, których mieliśmy co najmniej kilka w meczu. Powinniśmy lepiej się zachować w tych sytuacjach, gdyż Liverpool broni gorzej przy tego typu okazjach.
Komentarze (5)
Ostatnie takie asysty to u Reiny pamietam jedynie :) Zreszta nic dziwnego, skoro wiekszosc meczu przesiedzial ze wzrokiem wbitym w ziemie.
Wengerowi chodzi o pierwszego gola. Akcje bramkową rozpoczęło wybicie Mignoleta. Może to błąd tłumaczenia, może Wenger żyje w własnym świecie...