Dalglish oddaje hołd Moranowi
Kenny Dalglish złożył hołd legendzie Liverpoolu, Ronniemu Moranowi. Dalglish uważa, że bez udziału Morana, wiele sukcesów klubowych nie byłby możliwych. Anglik zmarł dzisiejszego ranka.
Podczas swojej 49 letniej kariery w Liverpoolu, Moran obejmował różne role w zespole. Od piłkarza, kapitana drużyny aż po szkoleniowca.
Dalglish postrzegał Anglika jako uosobienie klubu z Anfield. Początek ich znajomości datuje się na 1977 rok, gdy to obaj Panowie zasilali szeregi The Reds.
- Można rozmawiać i postrzegać jego wpływ na tę drużynę na wiele sposobów - mówi Dalglish.
- Wie to każdy, kto kiedykolwiek miał szansę z nim pracować. Miał wręcz niewiarygodny wpływ na wszystko co związane było z Liverpoolem.
- Ponad 49 lat działania w klubie w przeróżnych rolach. Był piłkarzem, trenerem, psychoterapeutą, asystentem menadżera oraz nawet tymczasowym menadżerem klubu. Podczas pełnienia każdej z wymienionych funkcji był niesamowicie oddany swym zadaniom i celom.
- Każdy sukces, który osiągnęliśmy w tym okresie był w mniejszym czy większym stopniu jego zasługą. O takich ludziach nie można zapominać. Nawet po tym, jak opuścił klub, ślady jego ciężkiej pracy procentowały jeszcze przez długie lata.
- Nie jestem w stanie wyrazić jak bardzo szanowałem oraz podziwiałem tego człowieka. Ten sentyment nie jest spowodowany tylko tym, iż nasze stosunki zawsze były dobre. Każdy członek klubu bardzo przeżył jego śmierć.
- Powód jest prosty. Nie ważne co w życiu osiągnął, zawsze twardo stąpał po ziemi i nigdy nie miał dosyć. Jego podejście do futbolu było proste, lecz skuteczne.
- Jak wielu innych, jestem bardzo smutny z powodu jego śmierci. Jednak mogę tylko dziękować za przywilej poznania i pracowania u jego boku. Ronnie zostanie zapamiętamy na zawsze.
Komentarze (0)