Podsumowanie meczu
Steven Gerrard był najjaśniejszą z gwiazd podczas rozgrywanego na Anfield spotkania. Starcie pomiędzy Legendami Liverpoolu i Realu Madryt zakończyło się rezultatem 4:3, a Anglik miał udział we wszystkich trafieniach swojego zespołu.
Były kapitan The Reds dał się we znaki rywalom już na samym początku spotkania, kiedy to dośrodkowaną przez niego piłkę do siatki skierował Michael Owen. Następnie Gerrard znakomitym podaniem obsłużył wykańczającego akcję Johna Aldridge'a, wywalczył jedenastkę, którą wykorzystał Fowler, aż wreszcie sam wpisał się na listę strzelców.
Tuż przed pierwszym gwizdkiem zgromadzeni na Anfield kibice oraz zawodnicy obu ekip oddali hołd zmarłemu w tym tygodniu Ronniemu Moranowi.
Minutą oklasków uczczono pamięć po człowieku, który poświęcił dla klubu z Merseyside 49 lat swojego życia i zyskał sobie przydomek "Mr Liverpool".
Tuż po rozpoczęciu spotkania swoją wciąż dobrą formę zaczął prezentować Steven Gerrard, co spotkało się z aprobatą ze strony zgromadzonych na trybunach fanów. Były kapitan The Reds zaliczył asystę już w 24. minucie.
Zajmujący pozycję w środku pola Gerrard wbiegł w pole karne Realu Madryt, a następnie dośrodkował wprost na głowę Michaela Owena. Jak często mieliśmy okazję oglądać tego typu kombinacje, po których padały bramki dla Liverpoolu?
Owen zrewanżował się swojemu koledze chwilę później, a po wymianie podań strzał z powietrza Gerrarda został wybroniony przez Contrerasa.
Wpływ Stevena na przebieg spotkania był tak duży, że zawodnicy Realu uciekali się do coraz ostrzejszych interwencji, aby go powstrzymać. Gerrard z kolei przyjmował ataki rywali z uśmiechem na twarzy.
W trakcie pierwszych 45 minut dość dużo pracy miał Jerzy Dudek, który popisał się kilkoma fantastycznymi interwencjami po strzałach Figo, Seedorfa, Salgado i Amavisca.
Po przerwie obie drużyny przeprowadziły po kilka zmian. W przypadku Liverpoolu na boisko weszli Aldridge, Jason McAteer, Phil Babb i Sander Westerveld. Z kolei strony zmienili Jerzy Dudek i Steve McManaman, którzy w drugiej połowie grali dla Realu Madryt.
Pomimo przeprowadzonych zmian wpływ Gerrarda na przebieg spotkania nie spadł. Już w 50. minucie jego znakomite podanie wykorzystał Aldridge, który z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki.
Kwadrans później trzydziestosześcioletni pomocnik wbiegł z piłką w pole karne, gdzie został powalony przez wychodzącego z bramki Dudka. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a karnego na gola pewnym strzałem zamienił Fowler.
Chwilę później Gerrard uderzył z dystansu, a piłka po jego strzale wylądowała na poprzeczce. Byłemu kapitanowi The Reds do pełni szczęścia potrzebne było jedynie trafienie.
W 78. minucie Steven strzelił na 4:0.
Były kapitan Czerwonych przyjął zagrywaną przez McAteera piłkę, a następnie przymierzył i mocnym strzałem pokonał golkipera gości.
The Reds od samego początku chcieli zrewanżować się za porażkę 2:4 na Santiago Bernabeu i wszystko układało się po ich myśli aż do pewnego momentu.
W 80. minucie z bliskiej odległości piłkę do siatki Liverpoolu skierował Edwin Congo, a drugie trafienie minutę później dołożył Fernando Morientes.
Zawodnicy Realu Madryt nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i tuż przed końcem spotkania na listę strzelców wpisał się również Ruben de la Red.
The Reds zasłużenie zwyciężyli na Anfield 4:3.
Komentarze (2)
Sporo tych kopaczy którzy grali w obu klubach.
Kogoś pominąłem?