Zapowiedź meczu
Już jutro o godzinie 13:30 czekają nas kolejne derby Merseyside. Tym razem to Anfield będzie areną, na której The Reds zmierza się z The Blues. Kibiców obu drużyn czeka zaciekły pojedynek, ponieważ w końcowej fazie sezonu nawet najmniejsze potknięcie może zaważyć na zakwalifikowaniu się do europejskich pucharów w przyszłym roku.
Sąsiadów zza miedzy dzieli zaledwie sześć oczek i trzy miejsca w tabeli. Przy dwóch rozegranych meczach więcej od Arsenalu Everton zgromadził tyle samo punktów - 50. Zespół Ronalda Koemana znacząco poprawił swoją ligową dyspozycję w porównaniu do jesieni i zimy, kiedy wpadł w ogromny dołek formy. Po wygranym meczu z Middlesbrough 17 września w 14 następnych kolejkach The Blues wygrali zaledwie 4 razy, po drodze zaliczając gorzką porażkę z Liverpoolem na Goodison Park po bramce Sadio Mane w doliczonym czasie gry. Od nowego roku Everton wygrał aż 7 z 10 meczów, pokonując przy tym Manchester City aż 4:0. Jedyną porażką w tym okresie było spotkanie z Tottenhamem na White Hart Lane (3:2).
Ronald Koeman wpłynął na wyniki swojego zespołu przez ustabilizowanie kręgosłupu drużyny, stawiając na sprowadzonego z Manchesteru United defensywnego pomocnika Morgana Schneiderlina, wychowanka The Toffees Rossa Barkleya oraz byłego napastnika Chelsea Romelu Lukaku. Od czasu przygody z londyńskim klubem oraz wypożyczenia do West Bromwich Albion Belg radzi sobie znakomicie i już w tym momencie rozgrywek ligowych pobił swój życiowy rekord – choć sezon jeszcze się nie skończył zdobył 21 bramek w Premier League, co zajęło mu 28 spotkań. Jeżeli Lukaku utrzyma swoją wyśmienitą formę jest na najlepszej drodze do zdobycia tytułu króla strzelców, zwłaszcza, że jego główny konkurent, Harry Kane, nabawił się poważnej kontuzji kostki, która najprawdopodobniej wyłączy go z tego wyścigu.
Tymczasem forma Liverpoolu w ostatnim czasie przypomina rozedrganą sinusoidę. Po wyjątkowo udanym początku sezonu (13 zwycięstw w 19 meczach, w tym z konkurentami do TOP4 - Arsenalem, Chelsea, Evertonem oraz Manchesterem City - od nowego roku zespół Juergena Kloppa zaczął trapić poważny kryzys. Pierwszym jego zwiastunem był remis 2:2 z czerwoną latarnią ligi, Sunderlandem, a później nie było wcale lepiej. Koszmarne męczarnie, jakie The Reds przeżyli w FA Cup oraz Pucharze Ligi Angielskiej ostatecznie zakończyły się odpadnięciem Liverpoolu z tych rozgrywek (odpowiednio z Southampton oraz Wolves). Dobre ligowe mecze z Chelsea, Tottenhamem, Arsenalem Manchesterem United oraz Manchesterem City, które skończyły się dwoma zwycięstwami oraz trzema remisami, zespół z Merseyside przeplatał fatalnymi porażkami ze Swansea (2:3), Hull City (2:0) i Leicester (3-1). Wpadki Liverpoolu poważnie zmniejszyły szansę na zakończenie sezonu w TOP4, ale niespodziewane potknięcia rywali sprawiły, że drużyna Kloppa nadal pozostaje w grze o Ligę Mistrzów.
Jeśli chodzi o ostatnie pięć spotkań pomiędzy The Reds i The Blues Liverpool jest zdecydowanie górą – wygrał dwa z nich, podczas gdy reszta zakończyła się remisem.
Obie drużyny z Merseyside będą musiały zmierzyć się z poważnymi problemami kadrowymi, które mocno wpłyną na wygląd pierwszych jedenastek. W Liverpoolu z pewnością zabraknie Jordana Hendersona, bez którego środek pola znacząco traci na jakości (zwłaszcza jeśli chodzi o tempo gry i rozgrywanie piłki) oraz Adama Lallany, cieszącego się ostatnio bardzo formą w meczach reprezentacji Anglii. Pierwszy z nich cierpi na kontuzję kolana, natomiast drugi na kontuzję uda. Jeżeli dołączymy do tego przedłużającą się nieobecność brylującego wcześniej w niemal każdych derbach Liverpoolu Daniela Sturridge’a opcje Juergena Kloppa stają się jeszcze bardziej ograniczone.
Z kolei Ronald Koeman nie będzie mógł skorzystać ze swojego nowego nabytku, Morgana Schneiderlina, cierpiącego na uraz łydki, a także Jamesa McCarthy’ego (kontuzja uda), dobrze znanego kibicom The Reds Yannicka Bolasie (uraz wiązań w kolanie), Funesa Moriego (uraz kolana) oraz Seamusa Colemana, którego brutalny faul podczas reprezentacyjnego meczu reprezentacji Irlandii przyprawił o złamaną nogę.
Przewidywany skład Liverpoolu:
Czy Liverpoolowi uda się wygrać nad swoimi lokalnymi rywalami? Przekonamy się już jutro. Miejmy nadzieję, że w prima-aprilisowe popołudnie The Reds nie będą drużyną, która da wystrychnąć się na dudka. Pierwszy gwizdek spotkania zabrzmi o 13:30.
Komentarze (4)
Zatrzymać Lukaku, z przodu coś wpadnie i powinno być dobrze. Mając na uwadze nasze potyczki z górną połówką jestem optymistą
Może chodziło o warzenie od waru. ;-)))
Rzeczywiście, mój błąd, już poprawione, dzięki za uwagę :)