Boss o urazach i straconych golach
Jürgen Klopp chce wyciągnąć maksimum z zawodników w związku z niedzielnym powrotem na Anfield. Liverpool będzie walczył o utrzymanie swoich szans na grę w Lidze Mistrzów.
The Reds podejmą Crystal Palace w ramach rozgrywek Premier League. Menedżer żartobliwie lamentuje nad faktem, iż jego zespół bardzo długo nie grał przed własną publicznością.
W rzeczywistości minęły dwa tygodnie od czasu, gdy ekipa Kloppa zanotowała remis na własnym boisku przeciwko Bournemouth. Po tym spotkaniu Czerwoni odpowiedzieli dokładnie tak, jak zapowiadał trener.
Comeback ze Stoke i tryumf 1:0 z WBA pozostawił Liverpool w czubie tabeli. The Reds z pięcioma meczami do końca sezonu mają los w swoich rękach.
– Mogę powiedzieć, że w tej sytuacji będziemy potrzebować całej naszej pasji. Mówiłem kilka dni temu, że tutaj nie chodzi o najlepszy futbol, tylko o najlepszy wynik – oznajmił Klopp na konferencji prasowej.
– W większości przypadków to działało, jeśli mieliśmy dobry plan. Wielka pasja jest bardzo ważna. Potrzebujemy pełnego zaangażowania trybun. To Anfield! Mamy dwa spotkania wyjazdowe. Czuje się jakbyśmy grali tutaj ostatnio 8 tygodni temu albo coś koło tego… Teraz wracamy.
– To Crystal Palace, niedzielne popołudnie, więc musimy iść dalej i robić to, co potrafimy najlepiej.
– Zaczniemy równo z pierwszym gwizdkiem, lecz jeżeli będziemy mogli zacząć z atmosferą wokół, byłbym szczęśliwy. Jeśli kibice będą w swoim najlepszym nastroju to bardzo nas to wzmocni. Byłoby miło.
Niemiec po raz kolejny będzie musiał radzić sobie bez Jordana Hendersona i Adama Lallany w spotkaniu z Orłami. Sadio Mané nie będzie dostępny do końca sezonu, również z powodu kontuzji.
Szkoleniowiec ma niemały ból głowy w związku z środkowymi obrońcami. Spekuluje się, że Ragnar Klavan, Lucas Leiva i Joël Matip będą wykluczeni przez urazy.
Kontuzje nie są łaskawe dla zespołu Kloppa podczas całej kampanii, lecz Niemiec upiera się, iż komplikacje to rezultat pecha, a nie treningów w Melwood.
– Popatrzcie na kontuzje, jakich doznali nas gracze – niewiele urazów mięśniowych, które są oznaką intensywności. To nie jest moment w sezonie, kiedy treningi są najcięższe, tutaj chodzi o czynniki indywidualne.
– Musieliśmy ostatnio zarządzić czasem Roberto Firmino na kilka tygodni, dać mu wolne od sesji treningowych, by odzyskać jego świeżość, więc to nie tak.
– Jeśli, to dzieje się w trakcie spotkania, to co innego. Lucas dostał kopniaka, nie jest to poważne, grał do końca, ale są pewne problemy. To samo z Joëlem. Nawet, gdyby nic nie powiedział to ma pewien kłopot mięśniowy.
– Ragnar zaliczył kontakt na treningu. Było to kopnięcie w kolano. Będzie wykluczony z gry, ale nie na długo. Sadio i Phil to były długie urazy, widzieliście jak to wyglądało. To nie było spowodowane intensywnością treningów, lecz wydarzeniami na boisku.
– Tutaj nie chodzi o [treningi – przyp. red.] dzień po dniu, to po prostu… najlepszym słowem będzie pech – dodał.
Menedżer jest bardzo zadowolony z postępu, jaki wykonał Liverpool w liczbie straconych bramek. The Reds do tej pory w 33 spotkaniach stracili 40 bramek.
– Tutaj nie chodzi o samą statystykę – nadmienił.
– Niewiele drużyn nas ogrywało. To nie było tak, że oni kreowali okazję za okazją, to my broniliśmy dobrze. To nie jest interesujące jak tracisz bramkę, bo to wciąż stracona bramka, ale dla nas to bardzo ważne.
– To nie jest spowodowane jakimś błędem w naszym ogólnym stylu bronienia – nie chodzi o to, że stoimy za wysoko lub nie potrafimy bronić kontry. Nie tracimy zbyt wielu bramek w ten sposób.
– Jesteśmy drużyną, która dobrze broni. To najwyższy poziom obrony, lecz wciąż tracimy bramki z różnych sytuacji. Oczywiście, że musimy to poprawić, lecz to nie jest nasza największa bolączka.
– Straciliśmy kilka ze stałych fragmentów i kontr, lecz nie z ataków. Liczba straconych bramek jest absolutnie za wysoka.
– W mojej profesjonalnej karierze to rzadkość stracić tyle bramek, lecz z pewnością nad tym popracujemy, ale tutaj nie chodzi o styl obrony – zakończył.
Komentarze (0)