Dlaczego Roy Keane mówił bzdury?
Roy Keane opowiadał bzdury w tym tygodniu. Były pomocnik Man United stwierdził, iż powrót do Ligi Mistrzów powinien zostać przez Liverpool przywitany wzruszeniem ramion.
- Gdy widzę kluby, jak Liverpool i Manchester United, celebrujące powrót do najlepszej czwórki to czuję zażenowanie, naprawdę - powiedział Roy Keane.
- Którykolwiek z tych wielkich klubów, czy myślicie, że Real lub Barcelona świętowałyby czwarte miejsce?
Keane najwidoczniej nie przykuwał zbytnio uwagi, bo gdyby tak, to wiedziałby, że zakończenie w najlepszej czwórce stanowiłoby wielki krok dla Liverpoolu na wielu poziomach.
Odkąd the Reds przegapili tytuł mistrzowski w sezonie 2008/09 kończyli odpowiednio na pozycjach: siódmej, szóstej, ósmej, siódmej, drugiej, szóstej i ósmej. Tylko raz na przestrzeni siedmiu sezonów Liverpool zakończył wyżej niż na szóstym miejscu.
Jedyna kampania w Lidze Mistrzów od czasów Rafy Beniteza miała miejsce w sezonie 2014/15, gdy poczucie szczęścią prędko zamieniło się w rozpacz, w perspektywie wystawienia przez Brendana Rodgersa osłabionej jedenatski na Bernabeu i the reds odpadających z przeciętnej grupy.
Powrót pięciokrotnych mistrzowów Europy do czołówki ligowej byłby czymś, za co wart wznieść kieliszek. Odnowiono by dumną tradycję, a wielu Kopites odkurzyłoby paszporty i planowało wyjazdy na kontynent.
To właściwe noce europejskie powróciłyby na Anfield. Minęło zbyt wiele czasu, odkąd ten hymn zagrał przy L4.
Poza prestiżem, jest również wielka nagroda finansowa w konkurowaniu na tym poziomie. Gra w Champions League przyniosłaby 60 milionów funtów.
To, czy klub znajdzie się w tych rozgrywkach czy nie, będzie miało znaczący wpływ na letnie plany transferowe, za równo w kwestii pieniędzy, którymi będzie dysponował Jürgen Klopp, i jakości piłkarzy, których zdoła zachęcić.
Spróbuj powiedzieć Kloppowi, że zakończenie w najlepszej czwórce nie zasługuje na uroczyste wzniesienie pięści przed the Kop.
To brak wiary właścicieli w zdolność Rodgersa na zdobycie miejsca w Lidze Mistrzów przyczyniła się do zmiany menedżerskiej 19 miesięcy temu. Dla Kloppa osiągnięcie tego w pierwszym pełnym sezonie byłoby tym bardziej godnym pochwały, biorąc pod uwagę to, przeciwko komu walczył.
Popatrzcie tylko na tabelę. Z trzema meczami do końca, Liverpool jest trzeci - spoglądając z góry na Manchester City, Manchester United i Arsenal.
Pep Guardiola wydał 180 milionów funtów po swoim przybyciu na Wyspy latem ubiegłego roku, a Jose Mourinho niewiele mniej, bo 160 mln funtów. Wydatek rzędu 96 milionów funtów przez Arsene'a Wenger miał zapewnić Arsenalowi dokonanie skoku od stałych bywalców czwartego miejsca do zespołu walczącego o tytuł.
Mimo to wszyscy zostali przyćmieni przez Klopp - menedżera o znacznie mniejszej kadrze, który musiał radzić sobie w krytycznych momentach bez kluczowych zawodników, takich jak Sadio Mané, Jordan Henderson, Adam Lallana i Philippe Coutinho.
Pewny jesienny krok Liverpoolu może od dawna już zaniknął, ale w obliczu klęski, Klopp znalazł sposób na przetrwanie.
Czy sam powrót do Ligi Mistrzów stanowi szczyt ambicji klubu? Oczywiście, że nie. Klopp chce sławy, chce medali.
Ale zakończenie w najlepszej czwórce stanowiłoby ważny krok w kierunku stworzenia tej rzeczywistości. I bez względu na to, co mówi Keane, to naprawdę warto świętować.
James Pearce
Komentarze (5)
Ja osobiście będę świętował z całych sił nasz powrót do czwórki i LM. Wiem, że jesteśmy Liverpoolem itp., ale na ten moment klub nie może dać mi innego powodu do świętowania, więc czemu niby mam się nie cieszyć?
Liverpool jest wielkim klubem, biorąc pod uwagę historię i klasę, ale nie oszukujmy się, że piłkarsko także. Dopiero wracamy na salony po latach niebytu i dlatego należy mierzyć siły na zamiary.
Ja przed tym sezonem brałem 4 miejsce w lidze w ciemno i mam nadzieję, że nasi to miejsce dowiozą.
Mentalność zwycięzcy nie pojawia się znikąd, ale zyskuje się ją z czasem, w miarę jak co raz bardziej widać progres. Wtedy przyjdą sukcesy, które jeszcze taką mentalność napędzą.
W następnym sezonie wziąłbym w ciemno 3 miejsce i ćwierćfinał LM (choć po letnich transferach mogę zmienić zdanie). Nie dlatego, że zadowalam się "przeciętnością" klubu, ale dlatego, że wierzę, iż to pomoże w jeszcze następnym sezonie dojść jeszcze dalej.
Martwić się można dopiero wtedy, gdybyśmy co sezon zajmowali 4 miejsce i byli z tego zadowoleni, tutaj rzeczywiście musielibyśmy się zastanowić czy Liverpool jest "wielkim klubem", skoro brak mu ambicji. Na chwilę obecną dostrzegam bardzo dużo ambicji i w trenerze i w piłkarzach.