Liverpool nie sprzeda Cana
Liverpool nie planuje sprzedawać Emre Cana, który nie podpisał jeszcze nowego kontraktu, zaś bieżący kończy się za rok. Mimo to, włodarze the Reds będą odrzucać oferty za Niemca.
Przyszłość pomocnika była przedmiotem wielu plotek, co tylko podsycał ciągnący się brak porozumienia w sprawie nowej umowy z klubem z Anfield. Wśród zainteresowanych usługami Cana wymieniano Juventus, lecz włodarze the Reds nie zamierzają przystać na jakąkolwiek ofertę.
Rozmowy z 23-letnim zawodnikiem trwają od zeszłego sezonu, lecz wszyscy w Liverpoolu liczą, że wkrótce dojdzie do podpisania nowego kontraktu.
Can odegrał ważną rolę w zeszłym sezonie, kiedy to ekipa Jürgena Kloppa zakończyła rozgrywki na czwartym miejscu gwarantującym kwalifikacje do Ligi Mistrzów. Niemiecki menadżer planując kampanię 2017/2018 ma w swoich planach byłego gracza Bayeru Leverkusen.
Nawet jeśli środkowy pomocnik nie zdecyduje się na podpisanie latem nowej umowy, Liverpool jest gotowy, aby zatrzymać go na przyszły sezon, pamiętając o tym, że w tym przypadku mógłby za rok odejść za darmo.
Can przebywa obecnie wraz z reprezentacją Niemiec w Rosji, gdzie uczestniczą w Pucharze Konfederaci. Oznacza to, że ominie go początek przedsezonowych treningów, którzy na początku przyszłego miesiąca wracają na Melwood. W tym czasie pomocnik pojedzie na spóźniony urlop.
- Lubię Emre i myślę, że to nie jest dla nikogo tajemnica. On lubi klub i to jest normalna sytuacja - powiedział Klopp.
- Prowadzimy rozmowy, ale nie ma absolutnie żadnej presji. Wszystko jest w porządku. Prowadzą je dwaj partnerzy, którzy darzą się dużym szacunkiem.
- Jeśli uda nam się zatrzymać dobrych piłkarzy, to będzie to miało sens, jeśli chodzi o rozwój, a on jest jednym z tych dobrych zawodników. Jestem spokojny o niego.
Forma Cana uległa poprawie w drugiej połowie zeszłego sezonu, po tym jak zawodnik w końcu uporał się z problemami z łydką. Jego niesamowita przewrotka w meczu z Watfordem została wybraną bramką sezonu, a także była impulsem dla walki o czołową czwórkę na finiszu rozgrywek.
Komentarze (2)