Torres o meczu z the Reds
Dla Fernando Torresa wczorajszy mecz z Liverpoolem był niezwykle emocjonalnym przeżyciem. Hiszpan kilka lat temu występował na Anfield i był uwielbiany przez tutejszą publiczność.
- Dla zawodnika to zawsze dziwne i trudne uczucie, a jednocześnie bardzo ekscytujące - zdradził El Niño.
- Zwykle w takich chwilach do głowy wraca wiele wspomnień i tak już będzie zawsze.
- To był ciężki przedsezonowy pojedynek. Trenerzy zdecydowali się na wiele roszad w swoich zespołach po pierwszych meczach. Niemal każdy z zawodników otrzymał swoją szansę. W meczu fani mogli zobaczyć 2 zespoły, które bardzo chciały zwyciężyć. Końcowy rezultat wydawał się sprawiedliwy, a karne to zawsze loteria.
- Wspaniale byłoby zobaczyć Liverpool ponownie w Lidze Mistrzów. Mam nadzieję, że bezproblemowo uporają się w eliminacjach ze swoim przeciwnikiem. Liverpool prezentuje ekscytujący futbol i wpłynie pozytywnie na jakość tych rozgrywek.
- Rozwijają się jako zespół pod wodzą Kloppa. Mieli wzloty i upadki w poprzednim sezonie, ale sądzę, że jest tutaj zdecydowanie więcej pozytywów, niż minusów. Utrzymali wszystkich najlepszych piłkarzy i każdy jest świadomy ich siły.
- Potwierdzili swoją moc w ofensywie. Jeśli wypracują totalną konsekwencję w swoich poczynaniach i wszystkie formacje osiągną wysoki pułap, staną się wyjątkowo niebezpieczni. Kiedy rywalizujesz z topowymi europejskimi rywalami, musisz wykazywać się konsekwencją w swej grze. Sądzę, że przed Liverpoolem rysują się ciekawe perspektywy.
Komentarze (18)
A dla mnie i tak pozostal najlepszym napastnikiem XX wieku w LFC zaraz za Nim plasuje sie Suarez
Suarez Torresa wciąga nosem. Niestety (a może i na szczęście) obaj uciekli z klubu. Suarez piłkarsko trzyma poziom, choć jest pomagierem Messiego. Torres po przejściu to Cwelsi zapomniał jak się gra i nawet w macierzystym Atletico nie odbudował formy, którą prezentował w Liverpoolu czy wcześniej na Vicente Calderon.
Z punktu widzenia fanatyka LFC obaj nie są godni, aby czyścić buty Rushowi czy Dalglishowi, którzy grali w XX wieku, gdy obaj młodzieńcy po drabinie wspinali się na dywan. Niestety nie możesz tego pamiętać, a z historią The Reds też zapewne jesteś na bakier.
Suarez może będzie jednym z najlepszych napastników XXI wieku, Torres zdecydowanie NIE. Ilość osób kibicujących Live w Polsce nie ma większego znaczenia dla klubu to raz, a dwa wtedy nie było internetu. Chcąc obejrzeć mecz trzeba było wysilić się porządnie. Ja miałem przyjemność widzieć Liverpool w Łodzi na żywo, a wiele innych meczów LFC oglądałem na VHS z bardzo dużym poślizgiem, a teraz nawet sparingi bez problemu obejrzysz w sieci. Było ciężko, ale dawało się radę, a teraz byle siurek puszcza bąki na lewo i prawo uważając się za najwierniejszego kibica The Reds.
Vince a powiedz mi dlaczego NIE? Bo odszedł do Chelsea? I za to go gnoisz?
Nie muszę go gnoić, sam to zrobił.
Vince nie ma sensu z tobą dyskutować fanatyku. Umniejszać piłkarzowi tylko dlatego że odszedł.
Ja mu nie umniejszam, że odszedł. Napisałem jak było. A to że wypiął się na klub to inna bajka. Nie on pierwszy i nie on ostatni. Wielkość piłkarza można ocenić za całość jego kariery, a nie błyski w jednym, czy dwóch klubach.
Pamiętam ten duate Gerrard&Torres. Miło powspominać, ale może już niedługo też będziemy mieć jakieś wspomnienia ;)
"Pamiętam ten duate Gerrard&Torres."
Nie było duetu Gerrard i Torres. Steven miał i ma zawsze na pierwszym miejscu dobro klubu. I czy był to Suarez, Torres, czy ktoś inny, to on z nimi współpracował etc.
Pozdro ;)
Psy szczekają, a karawana jedzie dalej i nie ogląda się na dzieciaków pokroju fylyp93, maz78, 18kewcio92 etc.