Gomez: Słowa Kloppa dodały otuchy
Jürgen Klopp użył dokładnie takich słów, jakich potrzebował zespół Liverpoolu, by podtrzymać pozytywnego ducha podczas przerwy po bezbramkowej pierwszej części spotkania z Crystal Palace.
W pierwszej połowie Liverpool miał problem ze stworzeniem klarownych sytuacji, a ataki odbijały się od pięcioosobowego muru obrońców drużyny Franka de Boera.
Jednak gospodarze byli zachęcani przez swojego menadżera, by zachować cierpliwość, jak mówi Joe Gomez, który pojawił się w wyjściowym składzie po raz pierwszy od września 2015 roku.
Wskazówki trenera przyniosły skutek po 73 minutach gry, kiedy Sadio Mane wykorzystał okazję w polu karnym i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.
- Boss wie, jak podtrzymywać nas na duchu.
- Wiedzieliśmy, że musimy być spokojni i nie dać się zirytować. Wiedzieliśmy, że bramka w końcu padnie i tak się stało.
- Utrzymanie wyniku było bardzo trudne. Postraszyli nas kilkoma dobrymi atakami. Musieliśmy być silni.
Mane, który do lata zmagał się z kontuzją uda, po raz kolejny był główną postacią spektaklu.
Jego bramka przypominała tę zdobytą w meczu w Watfordem, a forma zaczyna przypominać tę, którą zachwycał na początku swojej kariery w Liverpoolu.
- Jest błyskawiczny i bardzo dokładny. Bardzo dobrze mieć taką siłę w ataku, jaką dysponujemy obecnie.
- Nasz przód jest silny i głęboki, co pokazały zmiany Mo i Dominica. Ich wpływ na grę zaowocował dobrym wynikiem.
Wystawienie Gomeza przerwało jego prawie dwuletni okres oczekiwania na grę w pierwszym składzie.
Jego kariera została zatrzymana przez kontuzję więzadła krzyżowego, która zbiegła się z podobnym urazem Danny'ego Ingsa.
Ings jako jedna z pierwszych osób pogratulowała Gomezowi powrotu.
- Jest moim kumplem, wszyscy o tym wiedzą. Czekam na powrót Danny'ego i to bardzo miłe, że mi się przygląda.
Komentarze (0)