Co stanie się teraz z Coutinho?
Czy Klopp mu po tym wszystkim wybaczy? Czy Brazylijczyk powróci do ciężkiej pracy na treningach? Jak bardzo klub z Merseyside potrzebuje Philippe Coutinho?
Jedni wierzą, że wybaczy, a nieśmiały Brazylijczyk powróci w przyszłym tygodniu do Melwood.
Po transferowych spekulacjach Coutinho będzie musiał stawić czoła faktom. Obowiązuje go kontrakt i nadal jest zawodnikiem Liverpoolu.
Zapędy ze strony Barcelony zostały powstrzymane. Desperackie próby hiszpańskiego klubu nie przyniosły oczekiwanych efektów. Krótko bądź długoterminowa przyszłość Brazylijczyka jest na Anfield, nie Camp Nou.
Niezbyt szczęśliwie, mógłby powiedzieć Lucas Leiva.
W tym tygodniu wielu zawodników mogło czuć rozczarowanie. Pomimo zgłaszania chęci odejścia, w swoich klubach pozostali Philippe Coutinho, Alexis Sanchez, Ross Barkley, Riyad Mahrez, Diego Costa i Virgil Van Dijk. Wielu niezwykle wartościowych zawodników, czyż nie?
Będą teraz musieli teraz zameldować się w swoim klubie i z pewnością nie obędzie się bez kilku niezręcznych rozmów.
Jaki los czeka zatem powracającego z przerwy reprezentacyjnej Coutinho? Poniżej kilka pytań, które ciągle pozostają bez odpowiedzi...
Czy Klopp będzie gotów mu wybaczyć?
To naprawdę trudne pytanie. Już niejednokrotnie mogliśmy się przekonać, że ci, którzy pod batutą Kloppa starali się zaburzyć porządek i harmonię w drużynie mogli spodziewać się adekwatnej kary.
W tym tygodniu Liverpool sprzedał Sakho, który od ponad 16 miesięcy nie otrzymał szansy na grę w pierwszym zespole.
Przypadek Francuza różni się jednak od sytuacji Coutinho. Jedni będą uważali, że występki Sakho były mniej szkodliwe dla klubu, lecz po tym jak menedżer stracił do niego zaufanie - Mamadou był skreślony. Klopp nie zamierzał zmieniać swojego zdania.
Czy w podobny sposób zachowa się w stosunku do Brazylijczyka? A może zrobi wyjątek ze względu na jego niesamowite umiejętności?
Podczas pobytu w Hong Kongu Niemiec powiedział mu, że rozumie jego chęć dołączenia do Barcelony, lecz Liverpool nie zamierza go sprzedawać. Dzień później Coutinho nie mógł odbyć pełnego treningu z powodu bólu pleców. Kolejnym krokiem było wysłanie przez Brazylijczyka e-maila z prośbą o transfer w przeddzień nowego sezonu ligowego.
Następnie z jego obozu ujrzały światło dzienne plotki o pogorszeniu się stosunków na linii zawodnik - menedżer, co miało jeszcze bardziej przybliżyć go do Camp Nou.
Chwilę później zapytany o tę sytuację Klopp pokazał uniesiony w górę kciuk. Pytanie jednak brzmi czy ta relacja nadal wygląda dobrze?
W jednym z wywiadów o analogicznej sytuacji opowiedział Nuri Sahin. Były zawodnik The Reds oraz BVB pod wodzą Kloppa w 2011 roku wyrażał swoją chęć dołączenia do Realu Madryt.
- Jürgen rozumiał mnie i doradził abym podążał za głosem swojego serca. Powiedział do mnie: ,,Nuri, to twój wybór. Nawet jeśli nas opuścisz wiedz, że zawsze będę cię wspierał. Jesteś moim przyjacielem na zawsze" - wyjawił Nuri Sahin.
Czy Coutinho powróci do ciężkiej pracy?
Kolejna kluczowa kwestia. Wśród wszystkich rzecz, które wydarzyły się w trakcie letniego okienka chyba najciężej będzie fanom wybaczyć mu ,,kontuzję pleców".
Ci bardziej dociekliwi wyczuli podstęp już miesiąc temu po tym jak opuścił skład przed starciem z Bilbao w Dublinie. Mijały dni, tygodnie, a o jego powrocie do treningów z pełnym obciążeniem ani słowa.
Co gorsza opuścił wszystkie 5 spotkań rozgrywanych w ramach tego sezonu, a tuż po tym jak dołączył do kadry Brazylii jego plecy w magiczny sposób zostały uzdrowione. Zdaniem sztabu medycznego wszystko to było spowodowane ,,stresem". Biedny chłopak.
W czwartkowym starciu z Ekwadorem Coutinho prezentował się dobrze i udało mu się strzelić bramkę. Czy podobny głód zwycięstwa będzie towarzyszył mu podczas zmiany koszulki z żółtej na czerwoną? Jeżeli tak - będzie to duży bonus dla Liverpoolu.
Czy wyda oświadczenie publiczne?
Nie jest to ogromny problem, ale niewątpliwie ciekawa kwestia. Podczas tego tygodnia Coutinho milczał, a media informowały o jego niezadowoleniu. Słowa te padały rzekomo z ust jego przedstawicieli, Neymara oraz członków rodziny.
Neil Fitzmaurice w swojej audycji zasugerował, że Coutinho może mieć okazję do opowiedzenia swojej historii w wywiadzie dla ECHO. Może skierować swoje słowa bezpośrednio do fanów, przepraszając za zaistniałą sytuację i tym podobne.
Raczej mało prawdopodobne, niemniej bardzo ciekawe. Nie wiadomo nawet kiedy Coutinho zdecyduje się wychylić swoją głowę ponad parapet, aby w końcu przemówić.
Czy jego koledzy będą mieli z tym problem?
Raczej nie, biorąc pod uwagę jego pozycję w szatni. Coutinho jest popularny w swoim zespole. Ludzie lubią go za jego talent i spokojną naturę.
Ciężko jest oczekiwać podobnego zachowania ze strony Milnera czy Hendersona, ale z tego samego powodu trudno sobie też wyobrazić, żeby Brazylijczyk miał problem z ponownym włączeniem się w grupę.
Niemniej, Liverpool udowodnił, że potrafi sobie poradzić pod nieobecność Coutinho, który musi zapracować sobie na miejsce w podstawowej jedenastce. Nie może dostać go od tak. Z Kloppem u steru raczej nie będzie to problemem.
Jak bardzo Liverpool go potrzebuje?
W końcu! Po pierwsze, nie daj oszukać się dobrym początkiem sezonu. Coutinho nadal jest najlepszym zawodnikiem w klubie. W poprzedniej kampanii zanotował najwięcej trafień wśród liverpoolczyków, a na jego barkach spoczywała coraz większa odpowiedzialność.
Ofensywny tercet Liverpoolu, w którego skład wchodzą Mané, Firmino i Salah wygląda bardzo dobrze. Oczywiście znajdzie się również i miejsce dla Coutinho. Będzie to jednak środek pola, gdzie dałby zespołowi swoją dynamikę, drybling oraz strzał z dystansu.
W sobotę The Reds będą musieli zmierzyć się na wyjeździe z Manchesterem City. Okoliczności, w których Coutinho zwykle się sprawdzał. Zaskakujące byłoby, gdyby pojawił się w podstawowej jedenastce, lecz miejsce na ławce nikogo by nie zdziwiło. W pełni zdrowy i skupiony Coutinho byłby dużym bonusem dla drużyny.
Miejmy nadzieję, że nastąpi to szybciej, niż później.
Komentarze (23)
No sorry ale nie. Najlepszym zawodnikiem w klubie jest Mane.
Sposób wymuszenia przez niego transferu był tak zenujaco dziecinny i tak niepotrzebnie spieprzył sobie opinię wśród kibiców, że prawie mi go żal. Po co on symulował tą kontuzję to nikt nie wie.. powinni założyć ze Sterlingiem własny klub o nazwie Morons FC
Gdyby taki numer wykręcił Lovern to pewnie jego dom byłby już spalony.
Poza tym nie ma się co spinać, gdybyście mieli wybór: mieszkać i pracować w Barcelonie czy w Liverpoolu? Piękne miasto, ciepły klimat kontra przemysłowy koszmarek z deszczowym klimatem i jeszcze kasa większa. Wyjrzyjcie trochę dalej, tak niesmak pozostanie, ale jak będzie dawał co do tej pory, będę się cieszył że u nas gra.
Raczej nikt, by go nie żałował :)
Independent zamieścił artykuł, w którym jasno jest wskazane, że jego działania były planowane już od momentu podpisania nowej umowy w zimę.
Wiele osób miało wyrzuty (w tym ja) do Sakho za wspólną cieszynkę z Benteke po jego bramce przeciwko nam. A bramka Coutinho w reprezentacji powinna nam wisieć? Przecież tym występem pokazał, że ma klub kibiców daleko w dupie. Skoro on ma nas w dupie, to dlaczego my mamy robić inaczej? Dopóki nie będzie plagi kontuzji to trzymać w rezerwach - takie jest moje zdanie.
Zaloze sie ze to wymyslili by odsunac go od skladu bez robienia szumu...
Według Independent to J. W. Henry zainterweniował.
No tak,ale jakby Kloppowi nie zależało na zatrzymaniu Cou to Henry by się raczej nie mieszał do sprawy i transfer doszedłby do skutku.
Z bólem pleców akurat jest tak, że wszelkie maszyny nic nie wykryją, a i tak bedzie bolec (wiem z doświadczenia). Dlatego jest to niezawodna wymówka.
Mi sie wydaje, że Cou został po prostu źle "prowadzony" przez swojego managera i speców z FCB.
My nie wiemy wszystkiego.
Być może podpisujac kontrakt w styczniu nasi powiedzieli mu, że jak podpisze to go puszcza, tylko że za większa kwotę.
Jakby nie było moim zdaniem powinien wrócić i grać.
Jako klub wysłaliśmy wiadomość do potencjalnych naśladowców, że nie warto :P
Według artykułu na The Independent osobiście interweniował J. W. Henry. Wcześniejsze wpadki to rzekomo skutek zbytniego polegania na doradcach, którzy zbyt często się mylili. Amerykanin zapoznał się z diagnozą kontuzjowanych pleców, która świadczyła o tym, że Brazylijczyk symulował kontuzję. Po przedłużeniu kontraktu w zimę Coutihno podpisał umowę na wynajem domu, jednak ta umowa była krótkoterminowa. Świetnie to ukazuje jakie miał zamiary...
Przekaz od właściciela dla innych klubów piłkarskich i obecnych zawodników LFC ma być jasny, Liverpool nie jest klubem "sprzedającym".