José Enrique zakończył karierę
José Enrique wyznał powody, dla których ostatnie lata jego pobytu w Liverpoolu były „koszmarem” i dlaczego piłkarz zakończył karierę sportową w wieku 31 lat.
José był wolnym zawodnikiem od początku lata, odkąd wygasła jego umowa z Realem Zaragoza i w konsekwencji Hiszpan zakończył karierę piłkarską wskutek zmagania się z kontuzją kolana.
Ze wspomnianym urazem piłkarz zmagał się w ciągu ostatnich trzech lat pobytu w Liverpoolu, występując w tym czasie w zaledwie 21 meczach.
José Enrique wyznał, że uraz ten wpływał nie tylko na jego zdrowie fizyczne, ale i psychiczne.
– Coś, co miało trwać trzy miesiące zamieniło się w dwa lata – powiedział José Enrique. Odwiedziłem pięciu lekarzy w Anglii, ale oni nie rozumieli problemu.
– Wciąż nie jestem do końca zdrowy, ani fizycznie ani psychicznie, ale pragnę zacząć od nowa.
– Nie mogłem grać bez lekarstw, nawet nie trenowałem. Było bardzo ciężko, czasem z powodu leków miałem zawroty głowy podczas treningów.
– Po każdym meczu lub wysiłku moje kolano było opuchnięte jak piłka i przez trzy dni ledwie byłem w stanie chodzić.
– To bolało, ale tak wiele razy mówili mi, że to problem psychologiczny, że im uwierzyłem.
W konsekwencji, w ten sposób José przygotowywał się do spotkania przeciwko Crystal Palace w listopadzie 2013 roku.
– Skończyło się trenowaniem tylko w piątek, wyszedłem bez leków na 15 minut i mogłem biec tylko w linii prostej, nie mogłem zawracać – powiedział obrońca, który wystąpił później w pełnym spotkaniu.
Piłkarz udał się potem do Hiszpanii na zabieg i przyznał: – Nigdy nie byłem już taki sam, to było frustrujące. Przez trzy miesiące grałem z uszkodzoną łąkotką. Musiałem udać się do Hiszpanii, ponieważ nie mogłem nawet chodzić.
– Nie mogłem grać i to był fatalny okres. Bardzo mnie to dotknęło, ponieważ chciałem grać, a nie mogłem.
– Miałem ataki lęku i myślałem: „Co jest ze mną nie tak?”. Nie rozumiałem tego.
José Enrique przyznał, że jego ostatni rok spędzony w Liverpoolu był „koszmarny”, ale bolesną pamięć o tym okresie uśmierza fakt, że w ostatnim meczu dla the Reds został mianowany kapitanem.
– Najgorsze chwile mojego życia były za czasów Kloppa, ponieważ wiedziałem, że będąc zdrowy, mógłbym grać, ale on był ze mną szczery.
– Klopp pozwolił mi zostać kapitanem w ostatnim spotkaniu, to zaszczyt, za który zawsze będę wdzięczny.
– Chcę być staruszkiem, który może chodzić, nie inwalidą – zakończył.
Komentarze (10)
Powodzenia w życiu! :)
Ale za swoich najlepszych lat był bardzo sensowny. Twardszy w obronie od Moreno i taki sam w ataku+ z instynktem do gry kombinacyjnej, bo pamiętam, że dobrze się dogadywał na boisku z Suarezem.
YNWA Jose Enrique!