Luis García wspomina Liverpool
Jeden z ulubieńców kibiców the Reds zwierzył się z pewnego problemu, z którym borykał się podczas swojego pobytu na Anfield, a który bezpośrednio związany był z osobą Jamiego Carraghera.
Luis García wyjawił, że potrzebował pomocy psychologa sportowego, by zablokować w głowie głos sławnego defensora Liverpoolu!
García po swoim transferze z Barcelony za 6 mln funtów w 2004 r. szybko stał się ulubieńcem kibiców. Hiszpan odegrał znaczną rolę w drodze Liverpoolu do zwycięstwa Ligi Mistrzów w 2005 r. Jego bilans w barwach the Reds to 30 bramek w 121 występach.
García przyznaje jednak, że w pewnym momencie musiał skorzystać z pomocy specjalisty, którego poprosił o pomoc w poradzeniu sobie z nieustannym potokiem boiskowych rad od hałaśliwego kolegi z drużyny.
- Carra na boisku bardzo chętnie udzielał mi wielu instrukcji – wspomina.
- Zazwyczaj mruczałem pod nosem „odpi**** się”, kiedy na mnie wrzeszczał!
- Tak właściwie, to musiałem nawet skorzystać z pomocy psychologa sportowego, by poprawić moją koncentrację i jednym z elementów, nad którymi pracowaliśmy, było podjęcie prób, by zablokować głos Carraghera w mojej głowie!
- Nadal go słuchałem, ale po pewnym czasie nie było to już dla mnie tak rozpraszające.
Hiszpan przyznaje, że Carragher, z którym teraz grywa w meczach Legend Liverpoolu, nie był również największym fanem opaski na włosy, którą García zakładał na mecze.
- Nie musiał nic mówić, ponieważ po wyrazie jego twarzy miałem pewność, że w myślach krzyczy: „Co to k**** jest?!”.
- Rafa także nie był najszczęśliwszy z powodu tych opasek. Pewnego dnia z Harrym Kewellem i Milanem Barošem staliśmy przed lustrem i zakładaliśmy swoje opaski. Baroš dodatkowo korzystał jeszcze ze spreju do włosów! To nie spodobało się Carragherowi i Rafie.
García udzielił wywiadu dla październikowego wydania magazynu FourFourTwo. Zapytano go, kto według niego byłby lepszym menadżerem: Carragher czy Gerrard?
- Są od siebie zupełnie różni – wskazuje.
- Carra byłby świetnym menadżerem we Włoszech, natomiast Steven z pewnością byłby lepszy w Premier League.
Zwycięska bramka, którą García zdobył przeciwko Chelsea, stała się już elementem lokalnej historii na Anfield, a sam zainteresowany tak to wspomina:
- Nigdy wcześniej i później nie uczestniczyłem w czymś, co mogłoby się porównać do atmosfery tamtego wieczoru. Przez większość sezonu Chelsea była od nas lepsza, ale w tamtym meczu, to my biegaliśmy szybciej, byliśmy silniejsi i bardziej głodni zwycięstwa od nich. A to wszystko, dzięki naszym fanom.
- Czuliśmy moc tych ludzi.
Zapytano go także o to, czy zgodnie z treścią dedykowanej mu przyśpiewki kibiców pija Sangrię.
- Oczywiście, że piję! Ale Guinness też mi smakuje!
Komentarze (2)
Szkoda, że tak bezceremonialnie pozbyliśmy się Luisa. Bo zasłużył w LFC na więcej - choćby z uwagi na to, że w tak krótkim czasie bardzo duży odcisk w klubie zostawił :) Swojego czasu ulubiony zawodnik LFC - He came from Barca to give us joy ! (ps. to apropo kierunku transferów :) )