Matip o spotkaniu z the Clarets
Joël Matip twierdzi, że Liverpool, podczas frustrującego, zremisowanego 1-1 pojedynku z Burnley na Anfield w sobotnie popołudnie, 'wiele rzeczy zrobił dobrze’.
Jednak, obrońca wypatruje już następnego meczu the Reds, w którym oczekuje więcej pozytywnych momentów i w konsekwencji lepszego wyniku.
Drużyna Jürgena Kloppa zdominowała spotkanie z the Clarets, ciesząc się 71-procentowym posiadaniem piłki i oddając 35 strzałów na bramkę rywala.
Ale to nie wystarczyło i po wyrównującym trafieniu Mohameda Salaha, wszystkie próby liverpoolczyków okazały się nieskuteczne.
- To był trudny mecz i sądzę, że zasłużyliśmy na więcej, ale musimy sobie z tym poradzić i wyczekiwać następnego starcia – powiedział Matip oficjalnej stronie klubu.
- Wiele rzeczy zrobiliśmy dobrze, ale niewystarczająco. Mimo to, jesteśmy na właściwej drodze i może następnym razem uda nam się zdobyć jednego gola więcej niż przeciwnicy.
- Przez cały mecz stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, ale nie zdołaliśmy ich wykorzystać, a oni raz to zrobili. To był ciężki dzień i musimy wyciągnąć wnioski, znowu.
Goście objęli prowadzenie po golu Arfielda. Jednak, zanim padła bramka, szansę swojemu koledze wykreował Chris Wood, który sprawił sporo problemów Matipowi i jego partnerowi na środku obrony, Ragnarowi Klavanowi.
O tym elemencie gry Burnley, numer 32 powiedział: - Wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać, ale ćwiczyli to tyle razy, że trudno było ich powstrzymać.
- Robili, co chcieli i to okazało się dla nas kłopotliwe.
- Nie było łatwo, ale musieliśmy iść na drugą piłkę. Naprawdę trudno się z nim było pojedynkować.
Komentarze (13)
P.S. Ciekaw jestem, czy doczekam się w niedalekiej przyszłości w Liverpoolu prawdziwego rasowego napastnika, łowcę bramek, kilera, lisa pola karnego, bo na razie pozostaje mi z rozrzewnieniem wspominać Suareza, Torresa, Owena, Fowlera itp.
W zupełności się zgadzam - nie mamy napastnika, który gwarantowałby 25 bramek w samej lidze. Na szpicy gra Firmino - świetny zawodnik, ale typowym napastnikiem o którym mówimy nigdy nie będzie. W odrodzenie Sturridge'a osobiście już nie wierzę, a dlaczego Klopp nie chciał go sprzedać latem i kupić rasowego snajpera (podobno zastopował transfer Anglika - jeśli coś pomieszałem to proszę o sprostowanie) wie tylko nasz manager.
Problem polega na tym, że my potrafimy strzelać dużo bramek tylko nie wtedy, kiedy rzeczywiście musimy (patrz. mecz z Burnley).
Ja byłem zwolennikiem pozyskania Lacazette'a kosztem sprzedaży Sturridge'a. Klopp jednak uwielbia Firmino na szpicy (chyba z powodu pressingu) i raczej wiele się w tej materii nie zmieni. A szkoda...