Klopp o efektywności strzeleckiej
Liverpool oddał 35 strzałów na bramkę Burnley, ale jedynie próba Mo Salaha z trzydziestej minuty meczu była efektywna. Jürgen Klopp nie przejmuje się jednak marnotrawstwem the Reds i remis 1:1 w ostatnim spotkaniu nie rzutuje na jego poglądy.
Sobotni pojedynek miał miejsce zaledwie kilka dni po zremisowanym 2:2 meczu z Sevillą w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W tamtym spotkaniu Roberto Firmino nie wykorzystał rzutu karnego, a jego koledzy również mieli wiele innych okazji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Mecz z zespołem Seana Dyche’a przyniósł kolejne rozczarowanie, a Daniel Sturridge, James Milner i Dominic Solanke nie byli w stanie pokonać bramkarza rywali nawet z najbliższej odległości. Solanke, stojąc w polu bramkowym, trafił w poprzeczkę.
Liverpool zatem ma trudności ze zdobywaniem bramek, ale Klopp nie przejmuje się tym, ponieważ jego podopieczni kreują sobie okazje strzeleckie.
- Nie martwi mnie to w dłuższej perspektywie czasu. To całkowicie normalna sprawa – powiedział Klopp.
- Nadal jestem fanem piłki nożnej, ale po 25 latach pracy w tym biznesie nie mogę sobie pozwolić na myślenie jak fan tego sportu.
- Wiem, że matką wszystkich goli jest okazja, szansa. Gdybyśmy ich sobie nie tworzyli, to bym się tym przejął. Obecnie już kilku facetów z radio uważa, że powinniśmy wykreować jeszcze więcej okazji, ale to trudne, ponieważ na boisku jest jeszcze drugi zespół.
- Mieliśmy odpowiednie sytuacje i bardzo dobre okazje, które wystarczyłyby, żeby wygrać ten mecz.
- Oczywiście były też inne sytuacje – teraz nie podawaj, teraz nie strzelaj, ale nie na tym polega futbol. Kiedy masz bardzo dobry dzień, to może tak jest, ale z pewnością to był nasz dobry dzień, a nie bardzo doby, więc dlatego podjęliśmy na boisku kilka złych decyzji.
- To był bardzo trudny mecz do rozegrania. Już wiele zespołów przekonało się o tym, więc pogódźmy się z tym.
Remis z Burnley dopełnił trudny tydzień dla Liverpoolu. Podopieczni Kloppa przedłużyli do trzech swoją serię meczów bez zwycięstwa. Porażka 5:0 z Manchesterem City, a następnie remis 2:2 z Sevillą skłoniły Kloppa do dokonania siedmiu zmian w wyjściowej jedenastce na sobotnie spotkanie.
Niemiec przyznaje, że jego zespół wciąż przyzwyczaja się do mniejszej ilości sesji treningowych, co jest wynikiem intensywnego terminarza spotkań.
- Do tej pory to był nasz najlepszy mecz po dokonaniu tylu zmian w składzie. Wcześniej już dokonywaliśmy wielu zmian, ale obecnie w takiej sytuacji widać niesamowity, dobry zespół.
- Możemy pracować na boisku treningowym, co dzisiaj zresztą zrobiliśmy. Mieliśmy wprawdzie tylko jedną sesję, ale to tyczy się całego zespołu. Nic się nie zmieniło.
- To nie jest tak, że mamy jakieś wielkie problemy, kiedy mówimy: „ok, jeśli nie zmienimy tego, to nigdy nie wygramy już żadnego meczu”. Wiemy o tym. W wielu sytuacjach szczęście nie było po naszej stronie.
- Nie chcemy robić z tego wymówki, ale nie mogę ignorować pozytywnych elementów, które pojawiły się w tym spotkaniu. Nie mogę sobie na to pozwolić w swojej pracy.
- Nie zmienimy naszej sytuacji. Nie dodamy sobie więcej czasu na trening czy coś podobnego. Wszystkie klubu z czołówki się z tym mierzą. Nie jesteśmy wyjątkiem. Mamy wystarczająco dużo czasu na poprawę.
Phillipe Coutinho po raz pierwszy pojawił się w wyjściowym składzie Liverpoolu, ale został zmieniony tuż przed końcem spotkania. Menadżer jednak nie jest w stanie określić, czy Brazylijczyk zagra w pucharowym meczu z Leicester.
- W tej chwili nie mam pojęcia, czy zagra. Nie jestem pewien, czy będzie w stanie. Jeszcze nie zastanawiałem się nad składem na Leicester.
Komentarze (2)