Klopp o remisie z Newcastle
Jürgen Klopp przyznał, że Liverpool po raz kolejny musi żałować niewykorzystanych okazji po frustrującym remisie 1:1 w niedzielnym meczu z Newcastle na St James' Park.
The Reds objęli prowadzenie po klasycznym strzale Philippe Coutinho z dystansu, a gospodarze wyrównali po tym, jak po próbie odbioru Joëla Matipa piłka odbiła się od Joselu i trafiła do siatki.
O ogólnych wrażeniach po meczu...
Myślę, że graliśmy lepszą piłkę, byliśmy lepszą drużyną i stworzyliśmy więcej sytuacji - klarownych sytuacji, które postanowiliśmy wykorzystać. Gdy dominujesz w spotkaniu nie dasz rady uniknąć kontrataków. Trzeba uniknąć ich wykorzystania. I pamiętam żadnej sytuacji, w której mieli okazję z kontrataku. Strzelili fajną bramkę po perfekcyjnym podaniu, z mojej perspektywy wyglądało to tak, że stoperzy nie widzieli podania od Shelveya, ponieważ kilku graczy stało przed nimi i zasłaniało piłkę. Gdyby to widzieli to ich jeden krok w takiej sytuacji powoduje, że Joselu jest na spalonym.
O niewykorzystanych sytuacjach, po raz kolejny...
Tak, dzisiaj nie jest to miłe, to zrozumiałe. Grałem wiele razy z różnymi drużynami, które grały źle, a zdobyły punkty. Po meczu czujesz się dobrze, bo zdobyłeś punkty, ale potem trzeba zdać sobie sprawę z tego, że następnym razem musisz grać lepiej bo nie zdobędziesz już w ten sposób punktów. U nas działa to na odwrót. Jesteśmy lepszą drużyną - po raz kolejny, mamy więcej sytuacji - po raz kolejny, mamy obiecujące okazje, ale nie strzelamy. To zdecydowanie problem, ale tak nie zostanie. Wiem to, od dawna jestem w piłce i wiem, że w pewnym momencie worek z bramkami się rozwiąże i będziemy strzelać więcej niż raz. To bardzo możliwe.
O jednej wygranej w ostatnich siedmiu meczach Liverpoolu...
Stwarzamy okazje, gramy dobrze, ale oczywiście nie strzelamy goli. Są też inne sposoby, by wygrać raz na przestrzeni siedmiu spotkań. Można grać źle i dużo przegrywać, albo w kilku z nich zagrać naprawdę, naprawdę dobrze - powiedział bym, że w większości naszych spotkań byliśmy lepszą drużyną, ale kilka okazji rywali wystarczało im by zdobyć bramkę, a my potrzebowaliśmy ich o wiele więcej. Oczywiście dzieje się tak zbyt często w ostatnich tygodniach, ale jedyną opcją jest kontynuować naszą pracę.
Musi być tak jak do tej pory, nie możemy nagle powiedzieć, że przestaniemy atakować i zaczniemy być drużyną nastawioną na kontry - nie uważam, by to było dla nas właściwe wyjście. Teraz przed nami przerwa na mecze reprezentacji i wielu zawodników wyjeżdża, a sytuacja nie jest idealna... mamy punkt, ale czujemy, że przegraliśmy.
Mam nadzieję, że wszyscy wrócą zdrowi i będziemy dalej pracować. W następnym meczu będziemy mieli inne problemy, gramy z United, a ich drużyna jest bardzo pewna siebie. My jednak też jesteśmy w całkiem niezłej formie. Dzisiaj było nam ciężko z dobrze zorganizowaną drużyną Newcastle, ale mimo to stwarzaliśmy dużo okazji i graliśmy z pewnością siebie o wiele większą niż drużyna, która wygrywa jeden z ostatnich siedmiu meczów. Musimy kontynuować ciężką pracę, z której rodzą się nasze sytuacje. Jeśli przestaniemy to robić to będę zaniepokojony, ale dopóki robimy swoje to jestem spokojny.
O tym, czy jego zawodnicy stracili pewność siebie...
Nie, ani odrobiny. Naszym obowiązkiem jest być pewnymi siebie, ponieważ mamy dobrych zawodników i musimy po prostu grać w piłkę. Można sobie wyobrazić, że gdy próbujesz, i próbujesz, i próbujesz, a wciąż nie wychodzi, to nie jest łatwo. Phil strzela gola miesiąca, robimy jeden błąd - tak mi się wydaje, bo nie jestem pewien kto popełnił za ten błąd odpowiada - i mamy pecha, 1:1. Popełnili o wiele więcej błędów w sytuacji Daniela Sturridge'a, przynajmniej dwa razy nie trafili w piłkę, on powinien spytać bramkarza, w który róg strzelać, ale tego nie robi. Potem okazję ma Mo Salah, ma pustą bramkę, ale niestety nie wykorzystuje swojej sytuacji strzelając nad bramką. Co mam zrobić? Powiedzieć "Mo, nie rób tak następnym razem" i "Daniel, patrz gdzie strzelasz"? Nie, oni to wiedzą i na sto procent się poprawią.
Czy martwi go siedmiopunktowa strata do lidera...
Nie mogę mówić o naszej grze i ile punktów za nią dostaliśmy, a potem opowiadać o stracie do innych drużny. Oczywiste jest, że mamy teraz ciężki okres, a inne drużyny mają to jeszcze przed sobą w tym sezonie. Rzadko kiedy sezon idzie gładko i nie ma w nim ciężkich okresów. Musimy pracować nad swoimi słabościami i naprawdę uważam, że nie jesteśmy daleko od bycia groźnym zespołem. Jeśli zrobimy to, w czym jesteśmy dobrzy, to będziemy strzelać więcej goli i wygrywać mecze. Nie musimy myśleć o innych drużynach, o zmniejszeniu strat - nie ważne jak dużych. Wszystko sprowadza się do naszej sytuacji, a nie sytuacji pozostałych zespołów.
Komentarze (17)
Nie patrz, nie czytaj, będziesz spał spokojniej... Co ma mówić? jechać po piłkarzach przed kamerami? Ewidentnie się coś zacięło i najlepszym grajkiem jest gość, który chciał odejść z Anfield... Very strange... Stu dał jasno do zrozumienia, że nie potrafi grać jako podstawowy grajek, robi różnicę jak wchodzi z ławki, ale w dalszym ciągu jest nieskuteczny :( Jak po przerwie reprezentacyjnej wrócimy z takim samym nastawieniem, to po meczu z MU idę po końskie środki uspokajające...
Nie ma żadnego wytłumaczenia na brak zainteresowania napastnikiem i brak zakupu środkowego obrońcy. Tym bardziej w obliczu takich meczy jak ostatnio i tabletkowych wyznaniach.
Jedyną wymówka powtarzaną jak mantra jest to, że brakuje nam skuteczności. A może by tak spojrzeć na sprawę świeżym okiem i zacząć jakoś temu przeciwdziałać? A my czekamy i czekamy.... Wynika z tego, że drużyna nadal będzie trenowała tak jak teraz i Klopp nie ma zamiaru próbować czegoś nowego. Nie mówię o jakiejś wielkiej rewolucji ale o wprowadzeniu jakiś nowych elementów. Na pewno więcej powinniśmy grać z pierwszej piłki. Często nasz atak pozycyjny jest mozolny (przyjął-zagrał) i przewidywalny (piłka do Coutinho i ten ma coś wykombinować). Musisz sobie w końcu uświadomić Klopp, że najwyraźniej nie jest wcale tak różowo jak tobie się wydaje i to nie tylko kwestia braku skuteczności.
Okienko zaczęło się od komedii z van Dijkiem; zero zainteresowania innymi obrońcami. Napastnika nawet nie braliśmy pod uwagę - powiedziano to na początku okienka. Zatrzymaliśmy Coutinho - super, udało się. Po czym w ostatni dzień ruszamy z bezsensowną ofensywą i składamy ofertę za Lemara (którego nie potrzebujemy, ale jest zajebisty, więc czemu nie), ale od razu się wycofujemy jak dołącza Arsenal. Sprowadzamy za chore pieniądze Oxe'a, który ma rok do końca kontraktu i jest takim uzupełnieniem składu, że ch**. No i czekamy aż Southampton powie, że na początku okienka żartowali i możemy wziąć van Dijka.
Ale cały czas powtarzamy, że skład jest pełny. Wypier****** Sakho, który zostałby, gdyby dostał szansę, a po miesiącu wysłuchujemy od Lovrena, że nie jest w stanie trenować, a w meczach gra naćpany...
Jedyny plus to Salah, który biega tak szybko, że nie nadąża z mysleniem.
Pozostaje liczyć na to, że uda się wskoczyć na dobry tor i pozostać w peletonie do stycznia. A jak przyjdzie styczeń to mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski. Bo ostatnio też każdy liczył, a skończyło się na pier********, że styczeń to nie jest okres w którym można zrobić dobre transfery takie jak np. Suarez, Coutinho czy Sturridge...
Nie potrafimy złapać wiatru w żagle, najlepszy moment żeby go złapać właśnie nadchodzi.