Mignolet o powrocie na dobre tory
Simon Mignolet jest pewien, że Liverpool zakończy kiepską serię meczów w spotkaniu przeciwko Manchesterowi United na Anfield, który odbędzie się po przerwie na mecze reprezentacji.
The Reds byli zmuszeni zadowolić się jednym punktem po niedzielnym wyjazdowym meczu z Newcastle United, przedłużając frustrującą serię z zeszłego miesiąca, która nie odzwierciedlała dominacji zespołu.
Philippe Coutinho precyzyjnym strzałem zza pola karnego wyprowadził gości na prowadzenie na St James’ Park, lecz Joselu wyrównał dzięki uśmiechowi losu, gdy w sytuacji sam na sam, po wejściu Matipa, piłka odbiła się od napastnika i wpadła koło dalszego słupka bramki strzeżonej przez Mignoleta.
Liverpoolowi nie udało się sforsować ponownie obrony gospodarzy i zakończyli spotkanie na Tyneside rozczarowani, lecz to uczucie będzie zamienione w determinację w meczu przeciwko United.
- Jeśli kończysz mecz wyjazdowy wynikiem 1:1, oczywiście, że czujesz się rozczarowany. Zaczynasz patrzeć co mógłbyś zrobić lepiej – powiedział Mignolet.
- Myślę, że graliśmy dobrze, zasłużyliśmy na zwycięstwo, wykreowaliśmy sobie dużo sytuacji. Jednak tak to już jest, musimy to zaakceptować.
- To rozczarowujące i frustrujące, lecz musimy iść naprzód, trzymać głowy wysoko i upewnić się, że jak wrócimy z przerwy reprezentacyjnej, stawimy czoła Manchesterowi United. To ważny mecz, który może pozwolić nam odwrócić całą sytuację.
- Wszyscy będą w rozjazdach, w różnych zespołach i gdy wrócą, mamy na celu właśnie ten mecz.
- Jestem pewien, że wszyscy będą w pełni skoncentrowani na swoich obowiązkach reprezentacyjnych, lecz gdy wrócą, czeka ich ważne spotkanie. Będziemy na nie gotowi.
Gol wyrównujący Newcastle pokazuje pecha, jaki ostatnio prześladuje Liverpool.
Matip dobrze zareagował na podanie Jonjo Shelvey’a między niego, a Dejana Lovrena, doganiając Joselu, gdy ten składał się do strzału.
Jednak zamiast oddalenia zagrożenia, wejście skierowało piłkę obok Mingoleta i ostatecznie dało drużynie Rafy Beniteza jeden punkt.
- Szybko wrócił i to było dobre wejście. Czasami jednak potrzebujesz trochę szczęścia – powiedział bramkarz.
The Reds byli winni niemocy strzeleckiej po drugiej stronie boiska, lecz Mignolet twierdzi, że to zawodnicy muszą wziąć sprawy w swoje ręce i odwrócić serię spotkań.
- To też działa przeciwko nam w ataku. Kreujemy szanse, lecz piłka wciąż nie wpada do bramki – kontynuował reprezentant Belgii.
- Musimy jednak walczyć w tych momentach i wciąż ciężko pracować. W pewnym momencie te strzały zaczną wpadać do bramki i będziemy zdobywać więcej goli. Teraz to wygląda tak, jak widać.
- Nie jest tak, że gramy źle. Myślę, że wciąż gramy dobrą piłkę i kreujemy szanse. Musimy zacząć je wykorzystywać i być bardziej skutecznymi – zakończył.
Komentarze (4)