Borussia Dortmund powalczy o Cana
Borussia Dortmund monitoruje sytuację Emre Cana i jest mu gotowa zaoferować miejsce w swoim zespole i możliwość powrotu do Bundesligi na starcie kolejnego sezonu. Pomocnikowi z końcem czerwca 2018 roku wygasa kontrakt na Anfield i wszystkie znaki na niebie aktualnie wskazują, że za kilka miesięcy Niemca nie będzie już w drużynie prowadzonej przez jego rodaka.
Negocjacje między Canem, a klubem przeciągały się od kilku miesięcy. Kością niezgodny jest klauzula w kontrakcie, której domagał się Can, na co absolutnie nie wyraził zgody Liverpool.
Dortmund poszukuje środowego pomocnika na kolejny sezon, a Can dawno zapowiedział, że właśnie na tej pozycji najlepiej czuje się na placu gry. W możliwych rozmowach może pomóc fakt, że agent Cana - Reza Fazeli, reprezentuje także interesy Petera Bosza, a także pomocników Mahmuda Dahouda i Nuriego Sahina.
Juventus także bacznie przygląda się sytuacji, wyrażając zainteresowanie 23-latkiem. Na Anfield panuje przekonanie swego rodzaju rezygnacji w sprawie przyszłości Cana w klubie. Rozmowy przeciągały się od ponad roku, lecz nie udało przełamać się impasu. Jürgen Klopp w jednym z ostatnich wywiadów określił sytuację piłkarza, jako 'niezbyt cool'.
Paul Joyce
Komentarze (8)
Szkoda...
Natomiast duża firma nie może sobie pozwolić na budowę długofalowej strategii opartej na puzzlach które mogą się posypać w każdej chwili. Możemy dać dużą tygodniówkę, bonusy, mieszkania, wsparcie 24/7 i dorzucić psa ale jeśli chcemy być poważną marką nie stać nas na klauzule czy roczne kontrakty.
Ceną za to jest strata Cana i kilku celów transferowych.
Duża firma nie może sobie pozwolić na wyrzucenie przez okno walizki pełnej pieniędzy.
Podpisanie umowy z Canem z klauzulą powiedzmy 40 mln, to dla nas zajebista opcja. Komu my teraz pokazujemy jaja oddając go za darmo?
Mieć wpisane w koszta odejście Cana w każdej chwili, ale w zamian za odpowiednią sumkę. Nie rozumiem logiki jaką kieruję się nasz klub w tym momencie.
Stabilna na lata polityka kadrowa jest warta dużo więcej niż głupie 40 baniek jak pokazuje przykład Coutinho. Klub jest panem sytuacji - nie pracownik.