Klopp po meczu z WBA
Jürgen Klopp przyznał, że na jego drużynie spoczywa odpowiedzialność za niewykorzystane szanse w zremisowanym 0:0 meczu z West Bromwich Albion na Anfield. Zapraszamy do lektury pomeczowej wypowiedzi menedżera Liverpoolu.
O "ciężkim" wieczorze...
Tak oczywiście było. Od początku było jasne, że to będzie ciężki mecz. Jasne było jakie jest nasze zadanie. Jasne było, że każdy stały fragment będzie zagrożeniem - nasz dzisiejszy skład nie należał do najwyższych więc wiedzieliśmy, że będą chcieli to wykorzystać, nawet z własnej połowy. Mieli tam rzut wolny, z którego zrobili podręcznikowy stały fragment. Ostatecznie nie byli zbyt groźni, poradziliśmy sobie całkiem nieźle. Mieli jedną dobrą sytuację, w której Loris musiał interweniować po główce, ale praktycznie całą resztę dobrze obroniliśmy. Utrzymywaliśmy się przy piłce, i to chyba cała historia tego meczu - ciągle byliśmy przy piłce.
W pierwszej połowie wyglądaliśmy nieco sztywo, źle isę poruszaliśmy, nie było tak, jak być powinno. Nasze podania nie były najlepsze, niektóre spóźnione, za wolne. Często graliśmy statycznie. Oni mieli swoje ustawienie, które dla nas było nieco trudne. Nawet pomimo tego mieliśmy trzy lub cztery mniejsze okazje, a z dwóch podobnych strzeliliśmy już gola w tym sezonie.
Druga połowa była lepsza, zmieniliśmy ustawienie kilka razy i próbowaliśmy sprawić im więcej kłopotów - i to się udało. Dobrze dośrodkowywaliśmy, mieliśmy dobre sytuacje i strzeliliśmy gola, który był anulowany. Oczywiście nie był to dzień do wygrania 3, 4, czy 5:0. Jeśli nie strzelamy gola na początku to jest to jasne. Byliśmy przygotowani na ciężką pracę i zdobycie tego jednego gola, ale tak się nie stało i musimy to zaakceptować. W piłće nożnej jesli nie strzelisz, musisz pogodzić się z wynikiem.
O anulowanym golu Solanke...
Dla mnie były tam dwa rykoszety i nie jestem przekonany czy piłka dotknęła ręki. Dla mnie to wyglądało jak kontakt z klatką piersiową. W trakcie meczu na sto procent tak to wyglądało. Po meczu oglądając kilka powtórek... tak, widziałem jego rękę, ale nie błem przekonany czy dotknął piłki ręką. Czy w drugim polu karnym to byłby rzut karny? Nie jestem przekonany. Nie było to celowe, na pewno nie. Asystent musiał być bardzo dobry, to on podjął decyzję. Jeśli była tam ręka to będzie zadowolony.
To jeden z momentów, w którym zdecydowanie zabrakło nam szczęścia - jeśli nie zauważy ręki lub nie jest przekonany to mamy gola. Mieliśmy inne sytuacje - dośrodkowanie Trenta i nieudany strzał Mo, Sadio trochę mu przeszkodził i obaj mogli strzelać. Nie był to mecz na 20 sytuacji, ale mieliśmy siedem czy osiem i wszyscy wiemy, że z reguły w takiej sytuacji zdobywamy gole.
Nie byłem zadowolony z pierwszej połowy, ale ją zaakceptowałem, zdarza się. 0:0, ale do końca jest z reguły jeszcze 50 minut, tym razem było 48. Nie strzeliliśmy więc skończyło się bez bramek.
O tym, czy by zadowolony ze swoich decyzji personalnych...
Rozmawianie o tym nie jest moją pracą - podjąłem takie a nie inne decyzje i jeśli nie wygramy, to dla mnie coś nie zadziałało, ale w życiu menedżera to zdarza się całkiem często. Nie mogę być zbyt frustrowany, bo nie będzie to miała sensu. Byłem w stu procentach przekonany co do tego składu, tak samo jak w przypadku składu z poprzedniego meczu.
O Simonie Mignolecie zasiadającym na ławce rezerwowych...
Był zdrowy, miał nieco opuchniętą kostkę i minęły dopiero trzy dni. Mógł zagrać, ale czy powinniśmy ryzykować? Loris był do dyspozycji, a Simon był na ławce bo "tylko" mógł zagrać. Piłkarz z pola nie będzie grał z takim urazem, jako bramkarz w przypadku braku alternatyw być może warto zaryzykować. Dla mnie nie miało to jednak sensu, w niedzielę znowu gramy, po co ryzykować kontuzję... Gdy masz lekki uraz często zdarza się, że grając z nim doznasz ciężkiego i z tego powodu podjęliśmy taką decyzję.
Komentarze (4)
Całą sztuką będzie zamiana remisów na zwycięstwa, bo w obecnym sezonie przegraliśmy na wszystkich frontach tylko 3 mecze (2 PL i 1 Puchar Ligi).
Coraz więcej zespołów w starciu z Nami nie chce grać w piłkę, tylko przeszkadzać. Mają do tego prawo, ale Klopp musi znaleźć złoty środek, żeby nawet te szczelne autobusy, zmasowaną obronę rozbijać. Może tym środkiem będzie Keita, może jakiś inny transfer albo sposób rozegrania akcji.
Pocieszające jest to, że w LM raczej nikt z Nami nie będzie się bawił w podchody i tam gra powinna być bardziej otwarta. Woda na Nasz młyn :-) Pozdrawiam.
Naszą bolączką jest brak pomysłu w grze. O ile kontrując potrafimy zagrać radosny futbol, o tyle atakując autobus nie mamy za bardzo pomysłów na rozegranie. Byle po obwodzie, byle wjechać do bramki. Niestety, ale czasem trzeba liczyć na cud. Wole obejrzeć próbę strzału, niż kolejną lagę do Salaha od ŚO. Brakuje nam planu B, nawet planu A. Wystarczy, że rywal się broni i Liverpool rozmontowany.
Powtórzę to co pisałem na forum. Rozumiem, że trzeba rotować składem i rozkładać siły z głową. Ale matematyka jest brutalna i jasno mówi, że lepiej wygrać i przegrać, niż zremisować dwa razy. A czasem wydaje mi się, że gramy jakoś na pół gwizdka.