Nie czas na panikę… jeszcze
Ostrzeżenie: poniższa treść nie w pełni wpisuje się w narrację w stylu „raz lepiej raz gorzej”, która nieustannie krąży wokół Liverpoolu. Nikt nie zostanie bezpośrednio skrytykowany – zawodnik, menadżer czy też właściciele. Ten tekst metaforycznie można uznać raczej za wzruszenie ramion niż tupnięcie stopą, więc jeśli komuś to nie odpowiada, proszę, by przestał czytać.
Modnym trendem obecnie jest wybieranie oddzielnie pojedynczych meczów piłki nożnej, analizowanie w skrupulatny sposób zmarnowanych sytuacji i jeszcze mocniejsze spowolnienie już edytowanej w slow-motion bramki straconej z rzutu rożnego. Wszystko po to, by wskazać kluczowe wnioski: „on nie jest wystarczająco dobry”, „piłkarzom nie zależy”, „co oni robią na treningach?”, „są w klubie tylko dla pieniędzy”.
Ale co by było, gdyby dochodzenie prowadzone w zakresie porażki Liverpoolu z walczącym o utrzymanie Swansea City, wskazało, że nie powinno być żadnego dochodzenia? Przynajmniej jeszcze nie teraz.
Niech Liverpool przegra w sobotę z WBA w FA Cup, a następnie we wtorek z Huddersfield Town w Premier League. Będą to dwa zadania, które z założenia nie są inne od tego, które tyle zamieszania wprowadziło w poczynania podopiecznych Jürgena Kloppa na Liberty Stadium. Jeśli tak się stanie, to będzie znacznie więcej dowodów do przeanalizowania.
Wobec tego bardziej trafne mogą być sugestie, że życie bez Philippe Coutinho może okazać się tak ryzykowne, jak Liverpool obawiał się, że może być.
Oczywiście prawdą jest, że zdecydowanie zbyt późno będzie na przedstawienie dramatycznych ustaleń śledczych po Huddersfield, kiedy okienko transferowe już się zamknie, ale załóżmy, że Klopp też ma tego świadomość.
Prawdopodobnie na ten moment przegrana 1:0 powinna być postrzegana jako coś bardzo irytującego niż jako wielki krok w tył. Prawdziwym sprawdzianem będzie to, jak Liverpool zareaguje. Jak do tej pory w tym sezonie nie byli najgorsi pod tym względem.
Kiedy Liverpool przegrał 4:1 z Tottenhamem Hotspur na Wembley 22 października i w konsekwencji spadł na 9 miejsce w tabeli, Klopp zwołał spotkanie z piłkarzami, na którym powiedział kilka cierpkich słów i zrugał kilku zawodników. To jego praca, zarządził nimi.
Od tego dnia do ostatniego poniedziałku the Reds mogli pochwalić się serią 18 spotkań bez porażki, pierwszym miejscem w grupie Ligi Mistrzów, pokonaniem Manchesteru City, wyrzuceniem Evertonu z FA Cup (co na Merseyside ma duże znaczenie), pozyskaniem Virgila van Dijka (i sprzedażą Coutinho) i czwartym miejscem w tabeli Premier League.
Oczywiście to za mało. Aspiracją Liverpoolu powinno być pierwsze miejsce. To czy faktycznie mają takie aspiracje, powinno być przedmiotem szerszej debaty w tym temacie po zwycięstwie z Manchesterem City, a nie teraz. Jednak z perspektywy wyników wyłania się pewien kontekst.
Wracając do Swansea. Czy Liverpool zasłużył, by pokonać drużynę Carlosa Carvalhala? Nie. Czy zasłużyli na porażkę? Niekoniecznie. Czy głęboka defensywa to Kloppa kryptonit? Nie specjalnie. Czy mieli okazje, które mogły im pomóc pokonać kiepską dyspozycję tego dnia? Tak. Strzał Mohameda Salaha nad poprzeczką po podaniu Van Dijka, okazja Sadio Mané, usilne próbowanie przez Salaha strzału prawą nogą, kiedy Mané czekał na podanie w polu bramkowym, by wbić piłkę do siatki, główka Roberto Firmino i jego trafienie w słupek, nieudana dobitka Adama Lallany z bliskiej odległości.
Czy brakuje głębi w składzie? Pytanie za 64 mln dolarów (ceny przecież rosną). Jeżeli Salah naderwie mięsień dwugłowy uda jutro i wypadnie na sześć tygodni, to z pewnością pojawią się powody do obaw.
Jednak podobnie poczuliby się w Tottenhamie w przypadku Harry’ego Kane’a, w Arsenalu w przypadku Mesuta Özil, a w Chelsea Edena Hazarda.
Głębia ataku w Liverpoolu skupia się wokół Danny’ego Ingsa, który powrócił do składu właśnie w meczu ze Swansea, ale nadal pracuje nad dyspozycją meczową po kontuzji, Daniela Sturridge’a, który chce odejść, Dominica Solanke, który nie strzelił jeszcze gola w seniorskiej drużynie the Reds i Bena Woodburna, który powinien otrzymać pozwolenie na grę w FA Youth Cup w ostatnią sobotę, skoro nie załapał się nawet na ławkę rezerwowych.
Nie jest też tak, że Klopp nie rozważał natychmiastowej reinwestycji środków pieniężnych ze sprzedaży Coutinho. Ochłodził nieco zainteresowanie usługami Thomasa Lemara z Monaco, zapewne z uwagi na jego powoli orbitującą już cenę, najwidoczniej nie jest też chętny do zakupu Riyada Mahreza z Leicester, a Naby Keïta pozostanie w RB Lipsk do końca sezonu.
Do zamknięcia okienka został tydzień i jego stanowisko jest takie, że jeżeli piłkarz, którego chciałby pozyskać, będzie dostępny, to wtedy zareaguje. Klopp nie działa w sposób odruchowy, a ewolucja, której już dokonał w zespole na przestrzeni 2,5 roku, jest imponująca.
Nadchodzące tygodnie pokażą, czy Swansea to tylko nerwoból, czy coś bardziej poważnego. Zbierzmy się znowu po meczu z Brighton & Hove Albion zaplanowanym na 13 maja, by ponownie rozważyć wszystkie wątpliwości.
Paul Joyce
Komentarze (10)
Ale styl porażki że Swansea niepokojący.
Profesjonalizm (Conte, Guardiola, Mou) polega na WYGRANIU meczu słabo grając. Ale my przecież nie potrzebujemy wzmocnień, mamy TOPOWYCH pomocników, super bramkarza nr 1 i elektryzujaca ławkę.
YNWA
Ok, obyś miał racje
A po odejściu Coutinho niektórzy się dziwią, że nagle nasza ławka się skurczyła i nie mamy kim grać, ba! Jest taka sama jak była, jeszcze zanim odszedł Brazylijczyk. Podobny do nas problem z głębią składu ma także Chelsea, Tottenham, a także Arsenal i wydaję mi się, że z wymienionej 4ki nie mamy najgorszej ławki, co nie zmienia faktu, że przydałoby się jakieś wzmocnienie do drugiej linii.
No właśnie TO mam na myśli!!!
Jak można tak ignorancko podchodzić do sprawy:
1. To ostatni tydzień na kupno Alisona w miarę tanio, facet myślę będzie mistrzem świata i poniżej 50 mln nie ma szans, a nasi bramkarze to parodia.
2. Odszedł COU i nie został zastąpiony ofensywnym MF. To jest samobójstwo w Anglii i w CL. Realny jest wypad poza TOP4 i to na prawdę będzie duuuzo kosztować. Dużo więcej niż pozorna oszczędność nie kupując nikogo.
3. Dla mnie STU, INGS, WOODBURN na wypożyczenie. I kupno 2 ofensywnych: Mahrez i Fekir np, Savic ewentualnie. Ale nie można być biernym, WAKE UP, JUERGEN!!!!! Bo będzie guzik a nie TOP4
YNWA
Zastanawiające jest to co napisał Wojtek i wcale nie widzę w tym jakiegoś sepa czy coś. Styl jest mega istotny. Dlaczego kolejkę wcześniej the Reds grają futbol totalny z city żeby później przejebac z takimi Swansea. Jest coś na rzeczy się zdaje
Ale to się nie tyczyło Ciebie akurat :)