Matip przed meczem z Southampton
Przygotowując się do swojego 50. występu w Premier League Joël Matip przyznał, że wciąż nie jest usatysfakcjonowany z poziomu, jaki do tej pory prezentował w barwach Liverpoolu.
Stoper, który przeniósł się do ekipy Jürgena Kloppa latem 2016 roku z Schalke wniósł do drużyny The Reds pewność siebie i wszędobylskość.
Pierwszy sezon Matipa był nawiedzany przez kontuzje i zawieszenie, jednak obrońca zdołał udowodnić, że potrafi nie tylko zatrzymać ataki przeciwnika, ale także posiada umiejętności rozgrywania akcji.
Po 1,5 sezonu w Merseyside 26-latek ocenił swój wkład jako akceptowalny, jednak uważa, że ma jeszcze sporo do poprawy i udowodnienia.
- Jest w porządku, ale nie powiedziałbym, że jestem usatysfakcjonowany. Miałem dobry początek, mam też nadzieję, że jeszcze dużo dobrych meczów przede mną - powiedział w wywiadzie dla oficjalnej strony klubu przed niedzielnym meczem z Southampton.
Liverpool wybierze się na południowe wybrzeże mając świadomość tego, jak wyrównana walka toczy się o pozycję w najlepszej czwórce ligi. W zeszłym tygodniu The Reds zremisowali na własnym stadionie 2:2 z Tottenhamem Hotspur.
Obecna sytuacja nie jest dla Matipa zaskoczeniem, nie wzdryga się też na myśl o niej. - W lidze jest wiele bardzo dobrych zespołów, wszyscy o tym wiedzieliśmy - powiedział.
- Mają dużo jakości. Ale my też nie mamy się czego wstydzić. Wykonujemy swoją pracę i nie możemy się doczekać kolejnych spotkań. Jesteśmy pewni siebie i myślę, że wykonamy w lidze dobrą robotę.
- Southampton nie jest obecnie w najlepszej dyspozycji, ale to będzie twarda walka. Żeby cokolwiek ugrać musimy dać z siebie sto procent.
- Czujemy się dobrze, jesteśmy pewni siebie, nie możemy doczekać się spotkania. Musimy być skoncentrowani. Jesteśmy wystarczająco dobrzy, by wyjść z tego pojedynku zwycięsko.
Ostatnim meczem, w którym Matip wystąpił od pierwszej minuty było przekonujące zwycięstwo 3:0 nad Huddersfield - w tym spotkaniu udało mu się ustanowić nowy rekord klubowy.
Obrońca wykonał w tym meczu 161 podań, więcej niż jakikolwiek inny zawodnik Liverpoolu w jednym meczu od sezonu 2003/04, kiedy to Opta zaczęła zbierać takie statystyki.
- To dużo podań! - zareagował na informację o tej statystyce.
- Byliśmy dużo przy piłce. Musimy się przy niej utrzymywać, bo kiedy my mamy piłkę, to przeciwnik nie może strzelić gola, to część naszego zadania.
- Zwykle staramy się kontrolować przebieg meczu, jednak kiedy to nie jest możliwe, to tego nie wymuszamy. Umiemy też grać długą piłką. Nie zawsze musimy dominować posiadanie piłki, jednak możemy to uczynić naszym atutem, to nie pozwala drugiej drużynie kontrolować piłki. Osobiście czuje się pewniej z piłką przy nodze.
Matip spotkanie ze Spurs na Anfield rozpoczął na ławce rezerwowych, ponieważ do składu wrócił ostatni nabytek The Reds, Virgil van Dijk.
Według swojego kolegi z formacji obronnej, reprezentant Holandii zdążył już pozytywnie wpłynąć na swoich partnerów z drużyny zarówno na boisku, jak i poza nim.
- To wspaniały człowiek. Możemy się razem pośmiać, jego obecność dobrze wpływa na drużynę, a jego umiejętności na pewno będą pomocne.
- Mamy teraz więcej opcji na pozycji stopera, kiedy ktoś nie jest w najlepszej formie można dokonać zmiany i nie tracimy przy tym na jakości. Virgil na pewno pomoże drużynie, z resztą robi tak od kiedy tylko przybył.
- Jest obrońcą kompletnym. Momentami gra bardziej fizycznie, ale bez wątpienia jest obrońcą kompletnym, który może nam pomóc w każdej sytuacji.
Na kilkanaście spotkań przed końcem sezonu Southampton znajduje się w grupie drużyn, które desperacko potrzebują punktów, aby uniknąć spadku.
- Nie rozumiem dlaczego tak jest - powiedział Klopp na temat sytuacji w tabeli drużyny Mauricio Pellegrino, Matip podziela to zdanie, czemu dał wyraz w swojej ocenie tego, co będzie potrzebne, aby wygrać na Saint Mary’s Stadium.
- Mają bardzo dobry zespół. Nie wiem, dlaczego znajdują się na takiej pozycji - powiedział.
- Mają w składzie utalentowanych zawodników. Zawsze stanowią zagrożenie, nawet kiedy nie są w najlepszej formie. Żeby wygrać będziemy musieli dać z siebie wszystko.
Komentarze (3)
Lovren jest ostatnio lepszy od "elektrycznego" Matipa, co dodatkowo wynika z faktu, że po prostu mam wyższe oczekiwania do Joela niż do Chorwata. Ja bym na mecz ze Świętymi wpuścił jeszcze Lovrena- raz, że zagrałby z byłym klubem to przede wszystkim, żeby zagrać Matipowi na ambicji, bo to może zaprocentować w przyszłości.