Jorginho na radarze, Karius walczy
W niedzielne przedpołudnie zapraszamy do lektury przemyśleń Paula Joyce'a z The Times, w których dziennikarz podejmuje się rozważań na temat wczorajszego spotkania z West Hamem, formy strzeleckiej the Reds, pozycji Kariusa w klubowej hierarchii oraz celach transferowych Liverpoolu.
West Ham United, Anfield: drużyna i miejsce, które zmówiły się, by wykreować dla Lorisa Kariusa moment trudny do zapomnienia.
Miał on miejsce w podobnym spotkaniu w minionym sezonie, kiedy Niemiec podjął pierwszą próbę ugruntowania swojej pozycji jako numer 1 w bramce Liverpoolu na długie lata.
Sposób, w jaki został pokonany wtedy z rzutu wolnego, wykonywanego przez Dimitriego Payeta, w zremisowanym 2:2 meczu, stanowił wzmocnienie uporczywego hałasu słyszalnego w tle, którego źródłem był ekspert Sky Gary Neville. Liverpool trzy dni później wrócił do akcji – Karius nie.
Wczorajsze spotkanie natomiast może być postrzegane jako dzień jego odkupienia. Karius dotykając piłki czubkami palców po wspaniałym, podciętym strzale Marko Arnautovicia sprawił, że futbolówka musnęła poprzeczkę, zamiast wpaść do bramki. Goście stracili szansę na uzyskanie prowadzenia już w 15 minucie.
Kolejna interwencja na trzy minuty przed przerwą pozwoliła Liverpoolowi utrzymać prowadzenie. Prowadzenie uzyskane dzięki 100 bramce w bardzo obiecująco rozwijającym się sezonie, zdobytej po strzale głową Emre Cana i dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mo Salaha.
Karius miał niewiele do roboty między słupkami, pomimo że początkowo West Ham próbował uprzykrzać życie gospodarzom, ale takie jest właśnie życie bramkarza na Anfield. Wykonując interwencje wtedy, kiedy trzeba, nie wyrządza się szkody swojej przyszłości i celom.
Simon Mignolet szykuje się do odejścia, a Jürgen Klopp latem kupi bramkarza. Po tym, jak 24-letni Niemiec przywłaszczył sobie jego miejsce w składzie, Belg będzie szukał nowego środowiska. Prawdopodobne jest też przybycie następcy Philippe Coutinho i nowego numeru 6.
Lista życzeń w przypadku pierwszych dwóch pozycji skieruje wzrok menadżera Liverpoolu ku Serie A. Pomocnik Napoli Jorginho może być pierwszym wyborem dla the Reds. Problem w tym, że urodzony w Brazylii Włoch będzie tym samym dla każdego dużego klubu z Europy.
Golkiper Romy Alisson jest preferowanym celem w obszarze bramkarzy, chociaż Liverpool na jakiś czas wycofał się z wyścigu o jego transfer.
Klub nie chce zapłacić Romie ogromnego „Podatku od Salaha” tylko dlatego, że 12 miesięcy wcześniej zapewnili sobie usługi Egipcjanina za 36.9 mln funtów, co okazało się praktycznie gratisem.
Jeżeli Alisson i jego przedstawiciele wywalczą mniej zaporową cenę (a ostatnie informacje mówiły o wycenie na poziomie przedziału 60-90 mln funtów), to Liverpool wróci do negocjacji.
Jak na razie Karius otrzymał szansę, by kontynuować starania i zaimponować Kloppowi. Do momentu, kiedy został pokonany przez Antonio, Liverpool zdążył oddzielić siebie i West Ham latami świetlnymi w kontekście przewagi bramkowej.
Wydający się na obowiązkowy do zdobycia kolejny gol Salaha sprawił, że wyrównał on rekord bramkowy Luisa Suáreza – 31 bramek w takiej samej liczbie meczów (37) z sezonu 2013/14. Następnie Roberto Firmino pokonał szarżującego Adriana, zdobywając tym samym 6 bramkę w 8 meczu.
Na 13 minut przed końcem spotkania swoje trzy grosze dołożył również Sadio Mané, dzięki przemieszczaniu się na murawie, które pozwoliło Liverpoolowi szybko przedostać się z jednego końca boiska na drugi.
Karius, który kilka chwil wcześniej swoim podaniem o mało nie przyprawił o zawał Virgila van Dijka, szybko się otrząsnął i rozpoczął błyskawiczny atak, za którym podążyli James Milner, Alex Oxlade-Chamberlain i Andrew Robertson, a Senegalczyk wykonał finisz.
Liverpool zatem wskoczył na drugie miejsce tabeli Premier League, po raz pierwszym od wygranej 4:0 z Arsenalem w sierpniu. Zrobią wszystko, co mogą, by tam pozostać, a Karius ze wszystkich sił stara się pozostać między słupkami.
Paul Joyce
Komentarze (17)
Osobiście jako następcę brazylijczyka widziałbym Isco. Czy uda się go wyciągnąć to inna sprawa.
Jeżeli nasze starania na rynku dojdą do skutku, to naprawdę możemy być mocni w następnym sezonie.
Tak na koniec - wkradł się chyba w tłumaczeniu mały błąd.
"Prawdopodobne jest też przybycie następcy Philippe Coutinho i nowy numer 6."
Powinno być "nowego numeru 6". Pozdrawiam.
Już odpadli z LE.
Była mowa w wielu komentarzach o Fabiańskim, o Zielińskim. Wiadomo, fajnie mieć rodaka w swoim ulubionym zespole, ale teraz przede wszystkim liczy się jakość. Każdy z nich jednak jest według mnie półeczkę niżej niż wymagają te nasze obecne potrzeby. Co nie znaczy, że nie chciałem Zielińskiego, gdy by,l blisko przenosin na Anfield. Wręcz przeciwnie. Pozdrawiam.