Boss o dopingu na Old Trafford
Jürgen Klopp wyjaśnił, jak reakcja kibiców Liverpoolu na Old Trafford po porażce z Manchesterem United dała mu "jedno z najsilniejszych uczuć" jakie kiedykolwiek miał w roli menedżera The Reds.
Czerwoni pomimo dominacji w drugiej połowie nie zdołali odrobić dwubramkowego deficytu. Po wyjazdowej porażce 1:2 Liverpool traci do Manchesteru United 5 punktów.
Ponad 3000 kibiców The Reds po ostatnim gwizdku sędziego głośno skandowało nową przyśpiewkę ,,Allez, Allez, Allez".
Zostało to również docenione przez menedżera Liverpoolu.
W swojej najnowszej kolumnie "To jest Anfield", Klopp powiedział: - Może to dziwne zabrzmi z moich ust, ale biorąc pod uwagę, że naszym ostatnim wynikiem była porażka w Manchesterze i tak jestem zadowolony z naszej obecnej sytuacji. Myślę, że w zeszłą sobotę na Old Trafford lepiej poznałem Liverpool, niż w jakimkolwiek innym momencie tego sezonu. Dla jasności: przegrana była bardzo rozczarowująca i jak zawsze ponoszę za to pełną odpowiedzialność.
- Niemniej jednak to, co zobaczyłem na boisku, w szatni i na trybunach, udowadnia nam kategorycznie, że łączy nas silna więź. Od czasu do czasu widziałem Liverpool moich marzeń, pragnień. Poczucie niepokoju na boisku i poza nim, determinacja, by pokazać naszą jakość i gotowość do walki o ten klub. Ponadto brak akceptacji porażki, a także jedność pomiędzy graczami i kibicami, która sprawiła, że jestem jeszcze bardziej dumny z bycia menedżerem tego klubu.
- Niestety nie mogliśmy odwrócić losów spotkania - pozwoliliśmy im na zbyt wiele w pierwszej połowie i powtarzam ponownie, za to biorę pełną odpowiedzialność - ale pokazaliśmy nasz charakter i naszą wspólną więź. Byliśmy rozczarowani, ponieważ polegliśmy w tak ważnym meczu, lecz możemy czerpać siłę i inspirację z drugiej połowy tego spotkania.
- Zawsze chciałem podziękować fanom za ich wsparcie po każdym meczu, ale na Old Trafford moja wdzięczność była jeszcze większa niż zwykle. To dlatego, że 3000 kibiców Liverpoolu w tłumie prawie 75 000 osób w jakiś sposób sprawiło, że zabrzmiało to tak, jakby było nas 10 razy więcej. Słyszeliśmy ich przed meczem, słyszeliśmy je podczas gry i, co najważniejsze, słyszeliśmy ich po meczu, kiedy najbardziej tego potrzebowaliśmy.
- Słyszenie ich tak głośno po przegranej grze dało mi jedno z najsilniejszych uczuć, jakie miałem od czasu, gdy przybyłem tutaj jako menedżer. Oprócz dumy z reprezentowania wszystkich Czerwonych, czułem także wielką odpowiedzialność by zapewnić im sukces, na który zasługują. To jest coś, co czuję każdego dnia i to nigdy się nie zmieni. Wszystko dlatego, że ludzi związanych z klubem łączy mocna więź.
Komentarze (4)
https://www.youtube.com/watch?v=C6sh0tDSqoA