Czas próby Dejana Lovrena
Dejan Lovren w najbliższym czasie będzie musiał udowodnić, że jest najlepszym partnerem dla Virgila Van Dijka w meczach o wielką stawkę. Chorwacki defensor niejednokrotnie był już w centrum uwagi, teraz jego występy ponownie będą szczególnie analizowane.
W sobotę Lovren zameldował się na boisku dopiero po wejściu z ławki, pomagając drużynie w zdobyciu bardzo cennych trzech punktów w kontekście walki o kwalifikację do Ligi Mistrzów w kolejnym sezonie.
Teraz nadchodzi jednak ważny moment. Jeśli Liverpool myśli zarówno o przejściu do następnej fazy Ligi Mistrzów, jak i o zapewnieniu sobie miejsca w jej następnej edycji, Dejan znów pojawi się w sytuacji, w której często już bywał na Anfield.
Mianowicie w centrum uwagi.
Uwaga mediów nigdy nie była czymś obcym dla Chorwata. Do stycznia był przecież najdroższym obrońcą w klubie, więc jego występy były często pod lupą; z tego powodu niejednokrotnie robiono też z niego kozła ofiarnego. Wahania od fatalnego spotkania z Tottenhamem, gdzie był najgorszy na boisku, po niezaprzeczalnie dobry występ w domowym spotkaniu z Borussią Dortmund - to stało się już wręcz tradycją.
Teraz Lovren jeszcze raz znajdzie się w sytuacji, w której jego występy będą poddawane szczególnej analizie. W sytuację tą uwikłał go tym razem Joël Matip, który najprawdopodobniej nie zagra już do końca sezonu z powodu zerwania mięśnia uda.
Trzeba przyznać, że to Lovren był faworytem do miejsca obok Virgila Van Dijka w nadchodzącym meczu z Manchesterem City. Może być nawet tak, że fakt rozpoczęcia przez Dejana na ławce meczu z Crystal Palace miał związek z zaplanowanym występem od pierwszej minuty w kluczowym starciu Ligi Mistrzów. W końcu to Matip bardziej niż Chorwat odpowiada za srogie lanie na Etihad na początku sezonu, zakończone ostatecznie wynikiem 5-0.
Mimo to przekonanie o niepewności Chorwata zawsze będzie mu towarzyszyć. Pewnie trochę niesprawiedliwie, biorąc pod uwagę to, jak prezentuje się na przestrzeni całego sezonu.
Z drugiej strony jednak, trwający pół godziny horror w meczu z Tottenhamem w połączeniu z mocno szarpanymi występami w meczach z Evertonem, czy Manchesterem United, pozostawia pewne wątpliwości; tym bardziej, że wymienione spotkania należą do tych z serii najwyższej rangi.
Nie ulega wątpliwości, że żadne z tych spotkań nie było tak ważne, jak nadchodzące spotkanie z City w Lidze Mistrzów. W przypadku awansu Liverpoolu, półfinał będzie jeszcze ważniejszy.
Do tego w Premier League walka o czołową czwórkę nadal się toczy, mimo siedmiopunktowej straty Chelsea - zakładając jej zwycięstwo w zaległym spotkaniu - i sześciu pozostałych kolejek. Mecze wyjazdowe z Evertonem i Chelsea będą wymagały pełnego skupienia.
Lovren będzie niezbędny, jeśli nie we wszystkich pozostałych spotkaniach, to na pewno w większości z nich.
Joe Gomez wypadł na cztery tygodnie z powodu kontuzji kostki. Ragnar Klavan zagrał w tym roku 11 minut od czasu zdobycia zwycięskiego gola w meczu z Burnley, ponieważ padł ofiarą wirusa żołądkowego, który do tego pozbawił obrońcy kilku kilogramów.
Lovren wyglądał zawsze na lepszego partnera dla Van Dijka od momentu pojawienia się Holendra w klubie. Teraz przyjdzie mu to udowodnić, i to w najważniejszych spotkaniach sezonu.
Zawsze znajdą się sceptycy talentu Chorwata, a nawet będzie ich wielu. Może nie powinno ich być. W końcu Liverpool z Chorwatem w składzie przegrał tylko dwa z 32 spotkań, natomiast przegrał cztery z 12, w których nie brał udziału.
Jednym z powątpiewających bywa czasem nawet sam zainteresowany, jednak rzadko bywa nim jego menadżer. W ostatnim wywiadzie dla Sunday Times Lovren stwierdził wprost:
- Może zdarza się czasem, że moja pewność siebie zanika. Mimo to Klopp wierzy we mnie. Ja wierzę też w niego.
- Czasem jestem osobą, która myśli 'o, jestem naprawdę dobry', ale innym razem zdarza mi się pomyśleć 'zrobiłem to, więc jednak nie jestem wystarczająco dobry'.
- Trener zawsze mi mówi, żebym był równy w grze, jednak nie jest to łatwe. Czasem masz pewność siebie, a czasem nie; czasem masz dobry nastrój, a czasem nie.
Ci, którzy wierzą i ci, którzy wątpią - to przewodni motyw na Anfield. Dość już tych otaczających Lovrena wcześniej. Mocna końcówka sezonu jest dla niego koniecznością. Główną nagrodą będzie Liga Mistrzów i wszystko, co się z nią wiąże. Jednak dodatkową premią będzie zjednanie sobie części niedowiarków, którzy może wreszcie uwierzą w to, że obrońca może wciąż wnieść coś swoją osobą na Anfield.
Komentarze (7)
Lovren musisz!