Robertson o dzisiejszym meczu
Andy Robertson jest przekonany, iż Liverpool posiada odpowiednią siłę w obronie, która na pewno poradzi sobie podczas nieobecności kontuzjowanego duetu Joela Matipa i Joe Gomeza.
We wtorek potwierdzono, że Matip będzie wymagał operacji z powodu urazu uda, która prawdopodobnie zakończy jego zmagania w tym sezonie.
Tymczasem Gomez pozostaje odsunięty od składu przez problem z kostką, którego nabawił się reprezentując Anglię podczas przerwy międzynarodowej.
Andy Robertson jest optymistą jeśli chodzi o opcje, które wciąż są dostępne dla Jürgena Kloppa, zwłaszcza, że Nathaniel Clyne wraca do gry po długiej nieobecności.
- Mamy jeszcze wiele opcji - powiedział lewy obrońca Liverpoolfc.com.
- Wspaniale było zobaczyć Clyna na ławce po raz pierwszy w tym sezonie i jestem pewny, że jest gotowy do gry.
- Trent Alexander-Arnold grał w tym sezonie wiele meczów, on i Joe Gomez często byli zamieniani na pozycji prawego obrońcy.
- Joel i Dejan również grali wiele spotkań, niestety Matip jest kontuzjowany, ale Lovren jest w odpowiedniej dyspozycji, Regnar także zagrał kilka razy.
- Klavan doznał kontuzji i nie był w grze od kilku miesięcy, ale wrócił do treningu, wciąż mamy opcje i to od menedżera zależy, jaki skład wybierze.
Robertson ma nadzieje, że stanie się częścią formacji defensywnej, której zadaniem będzie powstrzymanie niesamowitej linii ataku w Manchesterze City podczas pierwszego meczu na Anfield w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Mimo, że Szkot potwierdził trudność wykonywanej pracy, chce zapewnić swoim atakującym kolegom możliwość wygrania dwumeczu.
- Dwa czyste konta byłyby cudowne, wtedy wiesz, że najgorszym możliwym scenariuszem byłaby dogrywka - dodał.
- Oczywiście w każdym spotkaniu staramy się zachować czyste konto, lecz wiemy, że będzie to bardzo ciężkie przeciwko drużynie Pepa Guardioli.
- To musi być nasz cel, wiemy, że możemy to zrobić, mamy dużą szansę na wygraną, ponieważ mamy odpowiednią jakość w ataku, a nasi kibice na pewno nas wesprą.
Komentarze (5)
Zasłużył sobie na nią swoja postawą i sercem jakim wkłada w każdy mecz.
PS. Ten mecz wyjaśni nam raz na zawsze na jakim poziomie stoi Arnold, bo piłkarz, który nie radzi sobie z presją nie może grać na Anfield. Ale trzymam za niego kciuki, chodź powyższe słowa raczej krytykują Trenta, ale nadzieja umiera ostatnia :D.