Klopp po rewanżu z Man City
Jürgen Klopp przyznał, że powrót Liverpoolu do półfinału Ligi Mistrzów to "fajny moment" i zaznaczył, że jego drużyna zasłużyła na wygraną 5:1 w dwumeczu z Manchesterem City. Zapraszamy do lektury pomeczowej wypowiedzi menedżera the Reds.
O zamianie pozycji Firmino i Salaha w drugiej połowie...
Próbowaliśmy już w pierwszej połowie, potem wyjaśniliśmy im to nieco lepiej. Mo potrzebował nieco więcej czasu by wejść w rytm tego meczu, więc już w pierwszej połowie próbowaliśmy coś zmienić. Nie był to problem samego Mo, po prostu broniliśmy pod ogromną presją, a każdy kontakt z piłką kończył się posłaniem go na wyścig z obroną City. Nie miało to za dużo sensu, nie można ciągle grać na dwóch przeciwników, to nie jest fajne. Chłopcy znaleźli rozwiązanie, mieliśmy w pierwszej połowie dwie lub trzy sytuacje, najlepszą w ostatniej minucie. Dla mnie była to łatwa decyzja patrząc na rozwój meczu - pierwszy szturm mieliśmy już za sobą. Z jednej strony 1:0 to najgorszy początek jaki mogliśmy dostać, z drugiej dostaliśmy jasny sygnał - tak, oni potrafią strzelać gole i będzie to trudny mecz. Nie było co do tego żadnych wątpliwości. Można się domyślić, że Pep nie był zadowolony z nieuznanego gola. Z daleka nie widziałem tej sytuacji, ale z perspektywy dwóch spotkań naprawdę uważam, że zasłużenie awansowaliśmy. Strzeliliśmy pięć goli Manchesterowi City, tracąc jednego - taki wynik z reguły nie jest możliwy. My to zrobiliśmy i jestem zadowolony.
O tym czy "wiedział", że Liverpool jest w następnej rundzie po golu Salaha...
Nie, nie myślałem o tym. Teraz będę miał wystarczająco dużo czasu na rozmyślanie. Nie potrzebuję takich momentów. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że strzelając bramkę zmienimy rytm tego meczu. To było jasne od początku, prowadząc 3:0 to najlepsza opcja. Widzieliście skład Man City - podjęli wielkie ryzyko i to mogło zadziałać, na sto procent mieli szansę. Jasne też było jednak, że jeśli nie strzelą wystarczającej ilości bramek, to my również będziemy mieli swoje okazje, bez cienia wątpliwości. Byłbym nerwowy przegrywając 3:0 do przerwy, ale nawet wtedy wiedzielibyśmy, że będziemy mieli okazje do strzelenia gola lub dwóch.
Po pierwszej połowie wiedziałem, że musimy trochę rzeczy zmienić. Musieliśmy załatać niektóre dziury, zbierać więcej bezpańskich piłek - to drugie wynikało automatycznie z tego pierwszego - oraz grać więcej i lepiej w piłkę gdy byliśmy w jej posiadaniu. W drugiej połowie wyglądało to o wiele lepiej i byliśmy trudnym rywalem, w ich głowach ciągle byliśmy zagrożeniem. Wiedzieli, że każda stracona piłka zmusi ich do trudnej sytuacji w defensywie. To pomogło. Zasłużyliśmy na półfinał.
O tym, czy the Reds mogą pokonać każdą drużynę w Lidze Mistrzów...
Naprawdę uważam, że na ten moment City to najlepsza drużyna na świecie. Wiedziałem też, że możemy ich pokonać. To nie znaczy jednak, że jesteśmy lepszą drużyną. Taka jest piłka. To jest w niej fajne, że takie zwycięstwa są wciąż możliwe. Masz jedynie utrudnione zadanie, a w półfinale również będzie ciężko, na sto procent. Teraz jesteśmy w półfinale i na ten moment powinniśmy się z tego cieszyć, ponieważ Liverpool od dawna nie był na tym etapie Ligi Mistrzów. Ja sam dawno nie byłem w półfinale. Teraz jesteśmy w nim razem i to fajny moment, jestem bardzo zadowolony.
O wpływie Sadio Mané na drużynę...
Na ten moment jest fantastyczny. Dzisiaj były jego urodziny i dał z siebie wszystko, to był świetny występ. Jest dla nas ważny. Nie widziałem dokładnie sytuacji, w której dostał kartkę, ale jestem niemal pewny, że się wtedy poślizgnął. To było pechowe zderzenie. Potem z naszym stylem gry, wysokim pressingiem przeciwko ciągle atakującej drużynie City nie mógł sobie już pozwolić na drugą kartkę i nawet na chwilę się do niej nie zbliżył. To bardzo fajne.
Mo strzelił pierwszą bramkę. Kochamy go, to fantastyczny chłopak, ale ciężka praca Bobby'ego Firmino i Sadio w ofensywie była bardzo ważna. Tak powinno być w piłce. Gdy jesteś w dobrej dyspozycji - weźmy na przykład Mo, dopiero wczoraj wrócił do treningów, nie był w stu procentach sprawny - musisz sobie zaufać. Sadio Mané jest obecnie w fantastycznej dyspozycji i to oczywiście nam bardzo pomogło. Bez ich dobrej formy nie bylibyśmy w półfinale. Bardzo ciężko dzisiaj pracowali, to było niesamowite. Po bardzo trudnym początku to była dobra lekcja życia - zawsze chcesz dobrze zacząć, by potem było jeszcze lepiej. Nasz dzień nie zaczął się dobrze, ale wciąż osiągnęliśmy to co chcieliśmy i to kolejna ważna lekcja. Dobrze, że wszystko dzisiaj wyjaśniliśmy.
O satysfakcji z reakcji na szybko straconą bramkę...
Druga połowa na Anfield podobała mi się nieco bardziej niż pierwsza połowa dzisiejszego meczu, będę szczery! Wciąż jednak pokazujemy dojrzałość, to prawda. Chłopcy coraz bardziej uczą się gry w takich sytuacjach. W przeszłości mogliście o nas powiedzieć wiele zły rzeczy, w ostatnich paru miesiącach gdy mieliśmy dobry dzień mogliśmy pokonać każdego, ale przy przeciętnym dniu potrafiliśmy przegrać, łatwo traciliśmy gole. Oczywiście bardzo nad tym pracowaliśmy, ale pewność siebie bardzo pomaga.
O sensacyjnym wyniku w meczu Romy, która wyeliminowała Barcelonę...
Wchodząc po schodach ktoś mi o tym powiedział - naprawdę myślałem, że to żart. Nie chodzi o to, że nie mam szacunku do Romy, jest wręcz przeciwnie. Mają fantastyczną drużynę - Edin Džeko, wow. Stracili Mo Salaha, a i tak są w półfinale, to bardzo duże osiągnięcie. Nie mogę nic powiedzieć o tym meczu, nie spodziewałem się tego, ale wiedziałem, że jest to możliwe. To dość sprawiedliwe rozgrywki i uważam, że normalnie w finale zagrałby Manchester City z Barceloną, a teraz obie te drużyny odpadły. Oprócz nas i Romy w grze pozostaną jeszcze dwie mocne drużyny. Zobaczymy co się stanie, ale teraz się tym nie martwię.
O tym, czy Liverpool jest na tym samym poziomie co czołowe drużyny w Europie...
Nie interesują mnie takie porównania. Barcelona, Bayern, Real Madryt - wygrali wszystko w ostatnich 20 latach. W tym samym czasie my nie wygraliśmy prawie nic jako klub. Zwycięzcą nie zostaje się z dnia na dzień - to zdarza się od czasu do czasu, ale nigdy regularnie. Jest w tym trochę przypadku i szczęścia. Możemy się tylko rozwijać. Gramy w niesamowicie silnej lidze, w niesamowicie trudnych rozgrywkach. Nie możecie sobie nawet wyobrazić co czujemy przed takim meczem. Wszyscy pisali do mnie - "będę oglądał mecz tu, będę oglądał mecz tam, wypiję piwo z przyjaciółmi"... Bardzo bym chciał tak zrobić, wypić piwo i obejrzeć mecz Ligi Mistrzów. Niestety taka jest moja praca. Nie mam z tym żadnego problemu, może nie zawsze mogę w pełni cieszyć się takim meczem w pełni, ale nie interesują mnie drużyny które pozostają w rozgrywkach. Ważne, że my w nich jesteśmy i na to zasłużyliśmy, jestem z tego bardzo zadowolony.
Komentarze (8)
To że nie istnieli w drugiej połowie to akurat nie jest żaden argument, bo przy dwa zero do przerwy nastawienie psychiczne ich i nasze byłoby inne i ta wyglądałaby inaczej. Gra im się z nami ciężko a tu sędzia dodatkowo okrada ich z bramki -można lekko się podłamać.
Dobra parówki ,ale żeby nie było że jestem jakimś obrońcą City, to już historia i to my jesteśmy w półfinale :D
A tak na poprawe humoru na stronie arsenalu porownuja Salaha do welbecka xdddd