Ings wyraził swoje niezadowolenie
Danny Ings nie strzelił bramki od 930 dni i dziś ta seria została przerwana. Ings jednak wyraża swoje niezadowolenie po tym jak the Reds oddali prowadzenie 2:0 i ostatecznie zremisowali z West Bromwich Albion 2:2.
Danny strzelił bramkę z bliskiej odległości i dał the Reds prowadzenie strzelając pierwszy raz od października 2015 roku. Kiedy Salah dołożył drugiego gola dla zespołu, tym samym strzelając swoją rekordową 31. bramkę, mogło się wydawać, że the Reds zmierzają ku spokojnej wygranej. Nic bardziej mylnego. Późniejsze dwa gole, Livermore'a i Salomona Rondona, dały ostatecznie jeden punk gospodarzom wywołując frustrację w zespole prowadzonym przez Jürgena Kloppa.
- Jestem rozczarowany, zawsze zależy mi na zespole. W porządku, strzelamy gole, ale zależało nam na trzech punktach, których ostatecznie nie udało się nam zdobyć. To rozczarowujące.
Ings został zmieniony w drugiej połowie i był zmuszony oglądać z ławki jak przez ostatnie dziesięć minut West Brom podejmuje walkę i ostatecznie zdobywa jeden punkt.
- Po prostu uważam, że złapali wiatr w żagle. Warunki były dość trudne, boisko było bardzo suche i pasowało do długiej piłki. Są tam zawodnicy grający głównie fizycznie, niektórzy grają na wysokim poziomie i przyniosło im to korzyści. Byli też napędzani przez kibiców i udało im się zdobyć dwa gole.
Zdobyta bramka znaczyła dla Danny’ego Ingsa bardzo dużo, czego nie zamierzał ukrywać.
- To znaczy dla mnie tak dużo jak tylko można sobie wyobrazić. Ciężko pracowałem przez ostatnie dwa lata. To była piekielna góra, na którą musiałem się wspiąć, aby znaleźć się w miejscu, w którym jestem dziś. Cieszę się, że teraz jestem tu razem z chłopakami. Dostaję ostatnio trochę czasu na boisku, a dzisiejsza bramka jest dla mnie pozytywnym krokiem naprzód. Mimo to wolałbym, abyśmy zdobyli te trzy punkty.
- Wydaje mi się, ze gdy jesteś odsunięty od tego wszystkiego przez pewien czas to pojawiają się wątpliwości, więc ważne jest aby otaczać się pozytywnymi ludźmi. Moi koledzy z zespołu, klub, personel i fani byli dla mnie fantastyczni i mogłem liczyć na ich wsparcie. Myślę, że pomogło mi to wrócić do formy, którą prezentuję dzisiaj. Łatwo byłoby się poddać, ale ja nigdy nie straciłem wiary i oto dzisiaj jestem. Po prostu chcę się na tym oprzeć i przyczynić do sukcesów Liverpoolu tak bardzo, jak tylko potrafię.
Komentarze (2)
Chłop przeszedł wiele, nie ma co do tego wątpliwości, ciągle piach leci mu w oczy, ale się nie poddał i walczy do końca. Dziś na forum wysnułem stwierdzenie, że Danny jest za słaby na nasz zespół, że potrzebujemy lepszych zawodników niż on, lepszych zmienników. Ale wiecie co? Nie mogłem się bardziej mylić. Potrzebujemy takich zawodników, bo on odda za nasz klub na boisku życie. Jak przyjdzie co do czego, to zepnie dupę i będzie (a co mi tam) zapie*dalał. Takich rzeczy się nie kupi.
Pewnie ktoś powie, że nowy zawodnik też może gryźć trawę. Może i tak, ale istnieje mała szansa, że przeżyje coś takiego jak Ings, co sprawi, że wypruje sobie flaki za wsparcie jakie od nas otrzymał i wiarę jaką w niego mają. Nie wiem co Wy o tym myślicie, ale ja obiecuję stać za tym chłopakiem murem do końca, bo to przede wszystkim człowiek, a dopiero potem piłkarz. Bardzo często brakuje w nas tego odruchu człowieczeństwa i zrozumieniem z jakim gównem musiał się ten piłkarz spotkać.
To samo tyczy się Lovrena. Miał te problemy z żoną czy nie, gówno mnie to obchodzi. Dopóki zakłada naszą koszulkę to stójcie za nim murem, bo jest czerwony, nie mniej niż Wy.