Klopp o gotowości na mecz z Romą
Jürgen Klopp potwierdził gotowość Liverpoolu do ‘zupełnie innego’ testu, jaki czeka jego drużynę w starciu przeciwko Romie w Lidze Mistrzów. Menadżer the Reds wierzy, że utrata prowadzenia przeciwko WBA nie będzie miało żadnego wpływu na nadchodzący dwumecz.
Czerwoni w pojedynku z ostatnim w tabeli West Bromwich Albion roztrwonili dwubramkowe prowadzenie w 12 minut, tracąc oba gole po stałych fragmentach gry.
Z tego powodu znów pojawiły się pytania o formę obrony Liverpoolu, mimo, że trzech zawodników z czteroosobowego bloku obronnego najprawdopodobniej nie zagra we wtorkowym starciu przeciwko Romie.
Klopp stwierdził, że sobotni mecz pozostanie bez wpływu na pojedynek z drużyną z Włoch.
- Nie musimy przesadnie reagować – powiedział boss the Reds o weekendowym wyniku. – To nie tak, że teraz musimy im powiedzieć, że nie czujemy się usatysfakcjonowani i możemy zagrać lepiej.
- Czas na Romę. To będzie kompletnie inny mecz.
- Potrafią wykorzystać stałe fragmenty gry, ale nie opierają się wyłącznie na nich. Czasami piłka znajduje się na murawie, a wtedy można grać w piłkę.
Od ostatniego gwizdka na The Hawthorns, uwaga została w pełni skierowana na Romę.
- Pokażemy naszym piłkarzom czego oczekujemy – powiedział Klopp. – Zorganizujemy w tej sprawie spotkanie. Do tego czasu, liczy się odpoczynek, zbieranie sił i krótkie przygotowania.
- Nie mamy dużo czasu, lecz chłopcy na pewno będą gotowi.
Liverpool dokonał pięciu zmian na sobotni mecz i o ile Klopp pochwalił występ swoich podopiecznych, był o wiele bardziej krytyczny wobec pracy arbitra, Stuarta Attwella, który nie podyktował oczywistego rzutu karnego, gdy Danny Ings został powalony przez Craiga Dawsona.
- Podobało mi się podejście chłopaków przeciwko WBA – powiedział Klopp. – To było wymagające spotkanie. Próbowali wszystkiego, dlatego czuli się tak rozczarowani po końcowym gwizdku.
- Jeśli tu przejeżdżasz i rozgrywasz fatalne zawody, nie kreujesz sytuacji, to jedno, ale czujemy wielkie rozczarowanie z powodu tego, co się nie stało, a powinno było się stać.
- Daliśmy z siebie dużo, lecz decyzje sędziego nie były po naszej myśli. Arbiter rozdawał rzuty wolne na lewo i prawo, a my myśleliśmy sobie „czy on tak na poważnie?” – zakończył.
Komentarze (1)