Trent o półfinałowym meczu LM

Trent Alexander-Arnold wystąpi dziś wieczorem na Anfield, w pełni świadom tego, co dla wszystkich kibiców Liverpoolu znaczy półfinał Ligi Mistrzów. Minęło 10 lat, odkąd The Reds dotarli do tego etapu europejskich rozgrywek i jak twierdzi Trent atmosfera w mieście jest bardzo wyczuwalna.

W związku z tym nastolatek jest jeszcze bardziej zdeterminowany, aby nagrodzić fanów, którzy tak długo czekali na smak chwały. Ma nadzieje pomóc zespołowi Jürgena Kloppa w starciu z Romą.

- Myślę, że fani i klub jako całość byli bardzo cierpliwi.

- Cieszymy się, że jesteśmy w półfinale, to jest miejsce, w którym musi znaleźć się taki klub i mam nadzieję, że będziemy tu jeszcze wiele razy w ciągu następnych kilku lat, a teraz postaramy się osiągnąć finał i go wygrać.

- Kibice są podekscytowani w mieście panuje czysta ekscytacja, minęło 10 lat odkąd byliśmy w półfinale, więc wielu ludzi czekało, aż 10 długich lat, aby wrócić do tego typu sytuacji i wyzwań.

- To dodaje trochę więcej szumu wokół klubu, wiedząc, że jesteś blisko wygranej.

-Czujesz to wszystko od ludzi którzy cię otaczają w mieście, widzisz, że chcą, abyś dobrze sobie poradził.

Liverpool znów zagra pierwszy mecz u siebie, a Alexander-Arnold ma nadzieje, że kibice klubu ponownie odegrają dużą rolę.

- Oczywiście ta atmosfera działa na naszą korzyść. Anfield to zawsze trudny teren dla przeciwników. Spotkania w Lidze Mistrzów różnią się od tych z Premier League, myślę, że żaden kibic nie pomyślał: ‘Ograliśmy już tutaj City, więc na pewno zrobimy to znowu’, na pewno tego nie zbagatelizowali.

- Wykorzystaliśmy ich wsparcie, menadżer chciał, abyśmy grali tak, jak gramy zawsze, aby naciskać na nich wysoko i grać swoją piłkę, to właśnie zrobiliśmy.

- Zrobiliśmy to dla kibiców, walczyliśmy tak ciężko, jak to tylko możliwe. To właśnie chcieliśmy zrobić, ale zawsze trudno jest ograniczyć tak silny atak jaki posiada Manchester City. Jednak nasz plan gry został wykonany perfekcyjnie.

- Pamiętam, kiedy zdobyliśmy trzeciego gola, byłem zachwycony, ponieważ nie często udaje uzyskać się taką przewagę już w pierwszej połowie ćwierćfinału. Zaczynasz wtedy myśleć: ‘Wow, ten sen się spełnił’.

- Jesteś uwikłany w tą atmosferę i emocje, które cię unoszą, ale menadżerowie i starsi gracze w zespole, krzyczeli żebyśmy się skupili, żebyśmy zawsze byli gotowi do powrotu i nie zdejmowali nogi z gazu, aby naciskać dalej.

19-latek również odrzucił sugestie, że on i jego koledzy z drużyny będą lekceważyć dzisiejszych przeciwników po tym, jak w losowaniu uniknęli meczu z Realem Madryt i Bayernem Monachium.

- To ogromny klub i wielki zespół. Zrobili naprawdę dużo, aby dostać się tam, gdzie są i myślę, że może ludzie ich nie doceniają, bo nie dotarli tak daleko od bardzo długiego czasu ale z naszej strony tak nie jest – powiedział Anglik.

- Oczywiście, są w takiej samej sytuacji jak my, wszyscy jesteśmy w półfinale, nie dostajesz się tam z powodu szczęścia, to zasługa ciężkiej pracy.

- Mecz z Barceloną był dla nich wyjątkową nocą w Rzymie, my będziemy do tego wracać i analizować, co zrobili dobrze i jakie popełnili błędy. Zastanowimy się jak możemy ich pokonać w dwumeczu żeby dojść do finału.

- Miasto Rzym odgrywa ważną rolę w naszej historii, szczególnie w Lidze Mistrzów, więc myślę, że byłoby całkiem fajnie, gdybyśmy mogli tam pojechać i przypieczętować nasze miejsce w finale i dostać się do Kijowa. Chcemy zrobić kolejny krok i być może wygrać rozgrywki Ligi Mistrzów – zakończył nastoletni Scouser.