Danny Ward zasługuje na szansę
Cofnijmy się do stycznia, chwilę po tym jak Jürgen Klopp ogłosił, że nowym numerem 1 w bramce Liverpoolu zostanie Loris Karius. Niemiecki szkoleniowiec zasypywany był jednocześnie pytaniami dotyczącymi zakupu nowego golkipera.
- Zawsze staram się w pierwszej kolejności wycisnąć z moich chłopaków najwięcej jak tylko się da. Ciężko pracują, rozwijają się - powiedział Klopp.
- Nie chodzi tutaj o zastępowanie kogoś nowym zawodnikiem. Zależy mi znalezieniu jak najlepszego rozwiązania. Możliwe, że nie musimy go szukać poza klubem.
Minęło pół roku i wielu kibiców już dawno zrezygnowało z idei znalezienia ,,najlepszego rozwiązania" wewnątrz klubu.
Klopp nie zdołał jeszcze pozyskać Alissona z Romy i póki co powstrzymuje się przed alternatywnym wyborem.
Karius prezentował się dość solidnie aż do fatalnego finału Champions League. Podczas dwóch ostatnich sparingów potwierdził, że jeszcze nie nie otrząsnął się po tamtych bolesnych wydarzeniach. Błędy popełnione w starciu z Realem ciągle siedzą w jego głowie. Niemiec stracił swoją pewność siebie.
Karius potrzebuje wsparcia, a co ważniejsze powinien zostać odsunięty z linii ognia. Jeżeli nie potrafi sobie poradzić z presją w starciu z Tranmere, jak mógłby udźwignąć ciężar gry na oczach 50 000 kibiców?
Piłka nożna to bezwzględny biznes. Najważniejsze jest zawsze dobro klubu, a Liverpool stoczy swoje pierwsze ligowe starcie już za 4 tygodnie.
Co zrobi z tym teraz Klopp? Na chwilę obecną odpowiedzią wydaje się być Danny Ward. Decyzja Jürgena o daniu szansy Walijczykowi spotkała się jednak z mieszanymi opiniami.
Krytycy narzekają, że Ward nie prezentuje wymaganego poziomu i może nie poradzić sobie z tak dużą presją.
Takie gdybanie nie ma jednak sensu. Klopp wie wystarczająco dużo o Kariusie i Mignolecie, lecz Ward... tak naprawdę nie dostał jeszcze prawdziwej szansy.
Walijczyk nie jest ani nieopierzonym kurczakiem, ani mającym już za sobą najlepsze lata weteranem.
Ward ma 25 lat - tyle samo co Karius i udowodnił, że potrafi stanąć na wysokości zadania w tych najważniejszych momentach. Dzięki swojej niesamowitej postawie w starciu na Wembley wywalczył rok temu z Huddersfield awans do Premier League.
Klopp nie ściągnąłby Warda z powrotem, gdyby nie wiązał z nim pewnych nadziei. Niemiec chciał zatrzymać trzeciego w hierarchii bramkarza w zespole.
Sezon 2017/18 był dla Warda bardzo ciężki. Nie popełnił błędu podczas zremisowanego w ligowym pucharze starcia z Leicester City. Niemniej jednak odpadnięcie Liverpoolu z turnieju oznaczało koniec dodatkowych szans dla reprezentanta Walii.
25-latek jest zbyt dobry, aby być dopiero trzecim wyborem. Czy jednak zasługuje na bycie numerem 1? Patrząc obiektywnie nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. Będziemy mogli się o tym przekonać dopiero, gdy otrzyma swoją szansę.
Ward zaimponował Kloppowi swoją postawą i nastawieniem podczas przedsezonowych przygotowań. Zaprezentował się bardzo solidnie zarówno podczas starcia z Chester, jak i Tranmere.
Podczas nieobecności Mignoleta i fatalnej dyspozycji Kariusa drzwi stoją dla niego otworem. Nie ma jeszcze dużej presji, ale poprzeczka nie powędruje już nigdy niżej. Na taką właśnie okazję czekał Danny Ward.
Walijczyk może nie być ,,najlepszym rozwiązaniem" i Klopp może zmienić swoje zdanie kupując nowego bramkarza. Niemniej jednak, po całym tym czasie wyczekiwania Ward powinien otrzymać w końcu swoją szansę.
James Pearce
Komentarze (9)
mam nadzieję, że ten kierunek to nie nasz Klub
Mathie, therone
Ward dostanie swoją szansę z Blackburn, ale to stanowczo za mało. Coś czuję, że Mignolet się nie podda w walce o nr 1. I słowa Jurgena: ,, Nie chodzi tutaj o zastępowanie kogoś nowym zawodnikiem. Zależy mi znalezieniu jak najlepszego rozwiązania. Możliwe, że nie musimy go szukać poza klubem" wydaje się, że świadczą o tym, że chyba odpuszczamy kupno bramkarza (przynajmniej na razie)