Klopp po meczu z City
Jürgen Klopp czuje się podbudowany występem Liverpoolu w drugiej połowie meczu przeciwko Manchesterowi City w New Jersey. The Reds odrobili stratę jednego gola i pokonali Mistrzów Anglii na MetLife Stadium 2:1, w ramach turnieju International Champions Cup.
Gol Leroy’a Sane przed przerwą otworzył wynik spotkania, a wyrównującego gola minutę po wejściu na boisko zdobył Mohamed Salah. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił Sadio Mane, wykorzystując karnego w 94. minucie.
Oto co menadżer powiedział na pomeczowej konferencji.
O ogólnym przebiegu gry
Druga połowa mnie zadowala, pierwsza mniej, ale tego mogliście się domyślić. Przygotowania przedsezonowe to dziwny, ale ważny okres. Z drugiej strony, wciąż grasz mecze w sposób, którego nie chcesz widzieć, a wszystko przez ociężałe nogi. Chłopaki mają wiele trudności, widać jak reagują w różny sposób na wszystkie sesje treningowe. W pierwszej połowie mieliśmy wielu zmęczonych piłkarzy. Widać było, całkowity brak świeżości. Potem problemem stała się formacja, która zwykle jest dobra dla naszego sposobu gry, lecz potrzeba właściwej głębi. Nie mieliśmy tego, nawet przez chwilę. Widać było różnicę jak tylko wszedł Sadio. Od tego momentu mogliśmy kierować ataki w różne sektory, posyłać piłki za ich linię obrony, a to sprawiało im trudności. To, oraz wprowadzenie na boisko świeżych zawodników w 60. minucie, a także chęć gry w piłkę, odmieniło mecz. Jestem więc zadowolony z drugiej połowy. Pod względem fizycznym, dobrze, że część zawodników mogła zagrać w trudnych warunkach po raz pierwszy 60 minut.
O tym, czy są jakieś wątpliwości odnośnie barku Salaha
Mówiłem to przed meczem, to nie tak, że ma jakiś problem – nic podobnego. Musi się tylko przyzwyczaić do nowych warunków. Robimy wiele z jego barkiem, by wzmocnić te mięśnie. Zwykle nie robisz z nim nic, ale przy rehabilitacji czuć różne rzeczy, więc trzeba się do nich przyzwyczaić. To dla niego właśnie taki moment, lecz nie ma żadnych problemów, nie miałem wątpliwości, inaczej by nie zagrał. Wszedł na boisko i strzelił gola po jakichś 35 sekundach. Bardzo wpłynął na naszą grę, razem z Sadio i Domem, a grający w pomocy Marko, Pedro i Ben zaliczyli fantastyczny występ. Obaj boczni obrońcy bardzo angażowali się w ofensywie, a tego w pierwszej połowie bardzo brakowało. Środkowi obrońcy grali jak trzeba. Nat Phillips zaskoczył sam siebie swoją grą, Raggy dobrze sobie radził, Caoimhin zaliczył ładną obronę. Była to bardzo dobra druga połowa, która pokazała nam, że wszystko idzie w dobrym kierunku, że wciąż to mamy. Musimy nadal pracować i mieć pewność, że za dwa tygodnie nasze nogi będą lżejsze niż dzisiaj.
Na temat murawy
Nie martwiłem się nią. Bardziej martwiłem się o nią, bo po dzisiaj mogła być całkowicie zdewastowana. Wszędzie leżały małe kawałki. Chłopaki z Man City sprawdzali jak piłka się odbija. Boisko i murawa nie była w najlepszym stanie, nie nadawała się w pełni do gry w piłkę. Stadion to inna sprawa, to świetne miejsce, szatnia równie wielka jak na Anfield. Widzowie też dopisali, stworzyli wyborną atmosferę. Jednak sama nawierzchnia nie była perfekcyjna, lecz przygotowania przed sezonem są po to, by występować w najtrudniejszych warunkach. W drugiej połowie nikomu murawa nie przeszkadzała, gorzej było na początku.
Na temat pozycji Joe’go Gomeza
Wiem, że mogę ustawić go na obu pozycjach. W tej chwili mamy młodego skrzydłowego mogącego grać na boku obrony: Rafę Camacho. Oczywiście, lubi bardziej swoje ofensywne zadania niż defensywne, ale to nic złego. Clyney jest z nami, więc Joe mógł pograć trochę na środku obrony. Sprawdził się bardzo dobrze, pokazał siłę, szybkość, moc, dobre podania, wszystko to, czego trzeba na tej pozycji. Podobało mi się to, lecz to nie wyklucza jego występu na boku obrony w kolejnym spotkaniu. Może tam zagrać, nie musimy niczego komplikować bardziej niż już jest. Nie wiemy co się stanie do początku sezonu, czy Joel do tego czasu wróci, w jakiej formie po powrocie będzie Dejan. To, że mogę wystawić Joe’go na obu pozycjach to dla nas ogromny bonus.
O znaczeniu wygranej z City w perspektywie nadchodzącego sezonu
Jestem pewien, że Pep Guardiola będzie trochę zły, ponieważ nie lubi, a nawet nienawidzi przegrywać, tak samo jak ja. W żadnym wypadku nie byłem szczęśliwy po porażce z Dortmundem, nawet mając w pamięci znacznie większą liczbę sytuacji jakie sobie stworzyliśmy w porównaniu do dzisiejszego dnia, szczególnie w pierwszej połowie. Jeśli przegrywasz to przegrywasz. Jak możesz być zadowolony? Jeśli wygrywamy, jest fajnie. Tak było z City, ale przegraliśmy z Dortmundem. Jakie można wyciągnąć wnioski? Wygraliśmy z Manchesterem City, jakie to dla nas ma znaczenie? Jeśli to w ramach turnieju towarzyskiego, nie ma znaczenia wcale. Mecz był dla nas ważny, ale to w żaden sposób nie wyznacza kierunku w jakim idziemy. To tylko jeden mecz, w którym mieliśmy wiele dobrych i złych momentów. Wyciągniemy z nich wnioski do dalszego rozwoju. To wszystko.
O wyznacznikach sukcesu dla Liverpoolu w nadchodzącym sezonie
Rozwój i poprawa, bazując na futbolu z zeszłego sezonu i postawienie kolejnych kroków. Więcej regularności. Nie mówię, że jej nie mieliśmy, ale musimy być bardziej konsekwentni. Wiem, że ludzie chcą usłyszeć, że wierzę w nasz triumf w tych lub tamtych rozgrywkach, lecz nie mam pojęcia czy wygramy cokolwiek. Damy jednak z siebie wszystko i spróbujemy zrobić co się da. Nie szukamy wymówek i jeśli ktoś mówi, że z naszym składem musimy coś wygrać, nas to nie interesuje. Manchester City grał dzisiaj z nami, a w poniedziałek chyba wraca u nich 11 piłkarzy. Manchester City wtedy staje się zespołem, który znamy, w pełni mocy. United, Tottenham, Arsenal, Chelsea i inni tak samo. Wygląda teraz na to, że nawet Wolverhampton będzie stanowiło poważne zagrożenie. Pokonać ich wszystkich, gdy przyjdzie na nich czas. Jeśli się uda – dobrze. Jeśli nie, musimy się poprawić w kolejnym meczu. W klubie panują bardzo dobre nastroje i chcemy na tym budować, chcemy zbliżyć się do celu. W świecie, gdzie wszystko jest od siebie oddzielone, chcemy zbliżyć się do siebie jeszcze bardziej, wejść na kolejny poziom i cieszyć się swoim towarzystwem. Chłopcy cieszą się ze swojej gry, musimy to robić, inaczej to wszystko nie ma sensu. Nie możemy celować w wygraną 1:0 w każdym meczu. Jeśli byśmy coś wygrali to może kibice byliby zadowoleni, ale przez cały rok czulibyśmy się beznadziejnie.
Komentarze (0)