Pięć spostrzeżeń po Palace
W poniedziałkowy wieczór Liverpool odniósł swoje drugie z rzędu zwycięstwo w rozgrywkach Premier League, po trudnym wyjazdowym meczu ogrywając Crystal Palace 2:0.
Po tym jak James Milner otworzył wynik spotkania wykorzystując rzut karny w ostatniej minucie pierwszej połowy, Orły mocno przycisnęły gości w drugiej części gry, lecz to Sadio Mane zdobył kolejnego gola, podwyższając prowadzenie w doliczonym czasie gry.
Trzy punkty stanowią nagrodę za solidny występ the Reds. Oto pięć rzeczy, jakie mogliśmy zaobserwować na Selhurts Park…
Milner: człowiek od rzutów karnych
Licząc jeszcze od poprzednich rozgrywek, gdy czterech różnych piłkarzy wykonywało jedenastki, Mane podczas przedsezonowych przygotowań został piątym strzelającym.
Kiedy w ostatnich sekundach pierwszej połowy sędzia wskazał na wapno po faulu byłego zawodnika the Reds, Mamadou Sakho, na Mohamedzie Salahu, to kapitan Milner został wyznaczony do karnego.
Po jego spokojnym i płaskim strzale piłka poleciała w jeden róg, a Wayne Hennessey w przeciwny, dzięki czemu numer 7 wykorzystał już 9 z 10 strzelanych dla Liverpoolu karnych w rozgrywkach Premier League.
Co więcej, przedłużył kolejną wyjątkową serię: Milner nigdy nie przegrał meczu ligowego, w którym strzelił gola, wygrywając 38 i remisując 10.
Sadio znów strzela Palace
Trafiając dwukrotnie w otwierającym spotkaniu z West Hamem, Mane ustanowił nowy rekord, strzelając gola w doliczonym czasie gry na Selhurst Park.
Reprezentant Senegalu, który w zeszłym sezonie zdobywał bramki w obu wygranych meczach przeciwko Orłom, to pierwszy zawodnik the Reds mogący się pochwalić trafieniami w trzech kolejnych starciach między tymi drużynami.
To idealny sposób na uczczenie 150 występu Mane na angielskich boiskach, a numer 10 obecnie przewodzi tabeli strzelców razem z Sergio Aguero i Richarlisonem.
Ważna interwencja Alissona
W wywiadach przed wyjazdem na południe Klopp wspominał o niecodziennych treningach w których brał udział Alisson Becker.
Mają one przygotować reprezentanta Brazylii na wyzwania czekające go w Premier League, w szczególności we własnym polu karnym przy stałych fragmentach gry.
Jednak to przy rzucie wolnym Alisson pokazał próbkę swoich umiejętności.
We wczesnych etapach drugiej połowy, gdy Orły starały się odrobić stratę, Luka Milivojevic oddał groźny strzał sprzed pola karnego, który zmierzał do bramki Liverpoolu przy prawym słupku, lecz golkiper pofrunął i sparował piłkę na rzut rożny, niwecząc wysiłek gospodarzy.
Dwa występy w meczach o stawkę i dwa czyste konta dla numeru 13.
Gomez i Van Dijk dominują
W wieczór gdy Liverpool musiał podjąć trudną batalię o punkty, raczkująca współpraca Joe’go Gomeza i Virgila van Dijka na środku obrony przeszła chrzest bojowy.
Ich zsumowane statystyki pokazują jak duże znaczenie mieli dla zatrzymania Palace: 30 pojedynków, 20 w powietrzu, 11 wybić, 5 odbiorów, 149 podań i 173 kontakty w piłką.
Oglądanie ich mogło powiedzieć jednak o wiele więcej same liczby. Żaden z nich nie zamierzał ustąpić i nie ustąpił chociaż o centymetr w obliczu naporu gospodarzy.
Dwa zwycięstwa na dwa mecze
Może i to dopiero początek, ale obecnie liczby wyglądają dobrze.
W dwóch otwierających kolejkach tylko aktualni mistrzowie z Manchesteru strzelili więcej niż sześć goli zdobytych przez drużynę Kloppa.
Żadna z pozostałych 19 drużyn Premier League nie może równać się z Liverpoolem pod względem obrony, ponieważ the Reds to jedyna drużyna, która nie straciła jeszcze gola.
Jeszcze 36 meczów do końca!
Komentarze (2)