Co można stworzyć w trzy lata?
Brendan Rodgers został trzy lata temu zwolniony z Liverpoolu, to powinno być wyznacznikiem tego jak daleko Jürgen Klopp zaprowadził klub i jak mocno zmieniła się otoczka panująca wokół the Reds.
Przede wszystkim zanim przejdziemy do jakiejkolwiek analizy musimy się zastanowić nad obecną sytuacją, w której znajduje się klub. 4 października 2015 roku zespół the Reds był strasznie daleko od zapewniania sobie udziału w Lidze Mistrzów co sezon, a raczej trzymali się kurczowo wyniku, aby wywieźć punkt z Goodison Park.
W pierwszych miesiącach nie wydarzyło się nic, co mogłoby przyspieszyć puls, jednym z żałosnych wspomnień są rzuty karne, które były potrzebne, aby wyeliminować w Pucharze Ligi zespół Carlisle United, zatem kibice mieli powody do narzekań.
Jak wygląda nasza dzisiejsza sytuacja? Niektórzy czują, że świat się skończył po tym jak przegraliśmy z Napoli 1:0 w Lidze Mistrzów, porażka ta spowodowała wśród kibiców Liverpoolu coś, co Brendan Rodgers nazywał histerią. Oczywiście, Liverpool wyglądał okropnie w starciu z ekipą Carlo Ancelottiego, ich atak był słaby, pomoc była strasznie niewyraźna a defensywna czwórka popełniała podstawowe błędy. Jürgen Klopp był równie przerażony tym widokiem, podczas meczu machał częściej rękoma niż funkcjonariusz kierujący ruchem na drodze.
Niektórzy fani odreagowali wylewając swoją frustrację w kierunku Kloppa uważając, że wypalił on zawodników podczas okresu przygotowawczego oraz posądzając go o zbyt wielką wiarę w umiejętności niektórych piłkarzy. Inni znów uważają, że będzie to taki sam sezon jaki zanotował zespół prowadzony przez Gerarda Houlliera w sezonie 2002/2003, kiedy to Liverpool nie przegrał ani jednego spotkania w Premier League w ciągu pierwszych 12 spotkań i znajdował się na czele tabeli pod koniec listopada, bez grania na najwyższych obrotach. Niestety zakończyli oni sezon również serią 12 spotkań, ale porażek i udało im się jedynie osiągnąć piąte miejsce na koniec rozgrywek.
Kiedy przeglądaliście komentarze z pewnością zastanawialiście się, co ci sami fani musieli mówić po zwycięstwie 3:2 z PSG, po tym jak 12 dni temu Southampton zostało zmiażdżone i zapewniło nam szóstą wygraną z rzędu. Na szczęście są jeszcze wokół klubu ludzie, którzy myślą rozsądnie i zdają sobie sprawę, że przez kilka dni coś może przestać funkcjonować i jest to zupełnie normalne.
Pod koniec meczu z Chelsea, w którym Liverpool odpadł z Carabao Cup można było usłyszeć jęki zawodu po tym jak piłka nie docierała do adresata, niektórzy zawodnicy odczuli to aż za bardzo. Nadmierna reakcja kibiców była alarmem złych wydarzeń. Jeśli jednak większość fanów, którzy przychodzą na mecz na Anfield będzie oczekiwać, że Liverpool wygra każdy kolejny mecz strzelając gole bez jakichkolwiek problemów to zaczniemy mieć problem. Zespół nie pójdzie w dobrym kierunku i nie będzie się rozwijał jeśli atmosfera wokół niego będzie wręcz dusząca.
Liverpool to wciąż zespół, który przez 29 lat nie osiągnął tego, czego fani pragną najbardziej, nie osiągnął czegoś na punkcie czego wszyscy mają obsesję - nie został Mistrzem Anglii. Kibice boją się, że już nigdy się to nie wydarzy, zamiast tego powinni cieszyć się sezonem i tym jak gramy pod wodzą Kloppa. Jurgen ma swoje wady i nie wszystko, czego dotknie zamienia się w złoto, ale od 1990 roku Liverpool nie grał tak dobrze i nie był tak mocno zaangażowany w strzelanie bramek, nie grał z taką klasą i zawziętością. Fani muszą sobie przypomnieć jak mocno klub rozwinął się od momentu, gdy Niemiec zasilił jego szeregi. Oczywiście, w meczu z Napoli nie było nic, co mogłoby cieszyć oko i potwierdzić wcześniej wymienione epitety, ale taki jest sport, takie rzeczy się zdarzają.
Pierwszy raz w tym sezonie Liverpool się zakrztusił, z czego można wyciągnąć wnioski i iść do przodu. To będzie długa i udana kampania, ile klubów chciałoby się zamienić miejscem z the Reds? Ile klubów chciałoby mieć takie problemy? Trzy lata temu Liverpool zwolnił Brendana Rodgersa, osiem lat temu przegrał u siebie z Blackpool i znalazł się w strefie spadkowej - to są momenty, które są przepełnione frustracją i powinny napawać strachem, a nie jedna porażka w Lidze Mistrzów na stadionie, który jest jednym z najtrudniejszych stadionów do gry dla rywali na świecie.
Komentarze (3)
Teraz trochę bardziej optymistycznie: Chelsea nam nie leży, toczymy z nimi ciężkie boje, mecz z Napoli może się okazać najgorszym w całym sezonie a przebudzenie naszego trio może nastąpić w każdym momencie.