Cały świat obejrzy to starcie
Od bilansu pomiędzy Jurgenem Kloppem, a Pepem Guardiolą po poszukiwanie formy Salaha - oto dlaczego zdaniem Neila Jonesa cały piłkarski świat w niedzielę będzie spoglądał w stronę Anfield, gdzie Liverpool zmierzy swoje siły z Manchesterem City.
Mo Salah stanął przed trybunami bez emocji na twarzy z szeroko rozpostartymi ramionami, był jedyną postacią przepełnioną spokojem wśród czerwonego morza osiągającego granicę ekscytacji.
Naprawdę myślałeś, że cię zawiodę?
Trzy czwarte stadionu Etihad zamilkło oszołomione. Niektórzy skierowali się do wyjścia, inni szukali kogoś, kogo można było obwinić za to, co właśnie się wydarzyło, reszta natomiast przygotowywała się do świętowania. Ostatnie spotkanie Liverpoolu z Manchesterem City zostało zdefiniowane w tej jednej akcji Salaha, bezwzględne skierowanie piłki do siatki rywala przekreśliło szanse gospodarzy na awans do półfinału Ligi Mistrzów.
Teraz świat czeka na kolejną odsłonę najnowszej i najbardziej ekscytującej rywalizacji w angielskiej piłce, Anfield czeka. To spotkanie dwóch najlepszych drużyn Premier League, dwóch drużyn, które przechwalają się seriami bez porażek i w oczach wielu ludzi - dwóch głównych pretendentów do zdobycia mistrzostwa w tym sezonie. To dwie najlepsze ofensywy i dwie najlepsze defensywy w lidze. Zapowiada się niezwykle ekscytująco, więc zarezerwuj czas i czekaj cierpliwie! Rzućmy jeszcze tylko szybko okiem na aktualną tabelę Premier League.
Walka o posiadanie piłki
Skutki tego spotkania są oczywiste, zwycięzca będzie samodzielnym liderem Premier League odskakując nadchodzącemu rywalowi na dwa punkty. Niedługo będziemy mieli przerwę na zgrupowania reprezentacji, więc psychologiczna przewaga będzie wręcz ogromna przed wznowieniem rozgrywek.
Wygrana Liverpoolu oznaczałaby potężny skok pewności siebie w szeregach the Reds, po tym jak zaliczyli tak genialny początek sezonu w lidze wątpliwym pozostaje, czy może być lepiej. Byliby na czele tabeli mając za sobą spotkania z tak trudnymi rywalami jak Chelsea, Tottenham i Manchester City. Kolejne siedem meczy zagrają z Huddersfield, Cardiff, Fulham, Watford, Evertonem, Burnley i Bournemouth, nie wliczając w to spotkania z Arsenalem gdzieś pomiędzy.
Sytuacja City jest zupełnie inna, zagrali jedynie z pięcioma z sześciu znajdujących się na dnie tabeli klubami w Premier League, gdzie czekają ich mecze z Chelsea, Tottenhamem i Manchesterem United jeszcze przed końcem listopada. Wygrana na Anfield zapewniłaby zawodnikom Pepa Guardioli poczucie, że skoro pokonali Liverpool to mogą pokonać także pozostałych.
Cokolwiek stanie się w niedziele, werdykt nie powinien być stawiany jako ostateczny. Obaj menadżerowie zapewne zaakceptowaliby podział punktów biorąc taki wynik w ciemno jeszcze przed usłyszeniem pierwszego gwizdka. Zwycięstwo City udowodni ich dominację w Premier League, zwycięstwo Liverpoolu sprawi, że wszyscy naprawdę w nich uwierzą, a zwłaszcza oni sami zaczną wierzyć.
Przyciągnięcie tłumów
Z wyrazami szacunku do Maurizio Sarriego, ale to starcie Liverpoolu z Manchesterem City będzie najbardziej emocjonującym pojedynkiem w Premier League w tym sezonie. To marzenie neutralnych kibiców, dwa zespoły wypełnione po brzegi klasowymi zawodnikami, którzy są niesamowicie mobilni, głodni gry, a do tego wszystkiego dodajemy dwóch genialnych trenerów, którzy lubują się w ofensywnym futbolu, nieustannym naciskaniu na rywala i wywieraniu na nim presji. Style gry mogą się różnić, ale nastawienie do gry będzie identyczne. Nikt podczas tego meczu ani przez chwilę nie będzie myślał o remisie.
Poprzednie cztery starcia pomiędzy tymi drużynami przyniosły 18 goli, a kilka z nich zapadnie w pamięć kibiców na wiele lat. Tempo i intensywność każdego z tych spotkań były oszałamiające, kto zapomniał o tym, że Liverpool dwukrotnie wpakował Obywatelom trzy bramki jeszcze przed przerwą, podczas gdy wszyscy uważali, że to Manchester City zmiażdży zespół the Reds? Nikt się nie zdziwi, jeśli w niedzielę zobaczymy to ponownie.
Klopp powiedział, - Naprawdę uważam, że najważniejszą częścią gry jaką jest futbol jest zabawianie tłumów, bo to tak naprawdę tylko piłka nożna, nic więcej. Nie ratujemy życia, niczego nie tworzymy, nie jesteśmy dobrzy w operowaniu kogokolwiek, po prostu dobrze gramy w piłkę. Gdybyśmy nie bawili ludzi to po co mielibyśmy grać? Dlatego stale musimy próbować tworzyć wspaniałe widowiska, musimy to robić tak często jak to tylko możliwe.
Brzmi nieźle, co? Weźcie sobie te słowa do serca...
Słodka zemsta
Kiedy wygrywasz Premier League we wspaniałym stylu łamiąc 100-punktową barierę, to łatwo jest zatracić w sobie nutkę rywalizacji, pozwalasz, aby wkradło się w twoje poczynania trochę więcej luzu w kolejnym sezonie. Oczywiście w przypadku City jest to mało prawdopodobne, ale jeśli byłaby na to jakakolwiek szansa to Liverpool bardzo szybko przywróciłby dyscyplinę w szeregach rywala wywierając na nim presję.
Oglądając Wszystko albo nic, czyli udokumentowane pozakulisowe sceny, które przedstawiały mistrzowską kampanię Manchesteru City w sezonie 2017/2018 jedno było jasne, the Reds wzbudzali strach i mieli szacunek rywala, - Przerażają mnie, są bardzo groźni - przyznał Guardiola.
Liverpool wygrał trzy ostatnie spotkania z Manchesterem City, wliczając w to dwumecz z Ligi Mistrzów i 4:3 w lidze w styczniu. W historii tylko dwa razy przed City przegrało z rywalem cztery razy w jednym roku kalendarzowym, ze Spurs w 1993 roku i z Grimsby Town w roku 1936.
Guardiola będzie chciał udowodnić, że jego podopieczni potrafią sobie poradzić z tempem i agresją the Reds, że mogą narzucić Liverpoolowi swój styl gry na Anfield. W zeszłym sezonie ukończyli ligę mając nad Liverpoolem 25 punktów przewagi, ale...
... z pewnością zapamiętali atak na ich autobus podczas ostatniej wizyty na stadionie the Reds. Guardiola został sfilmowany, kiedy sarkastycznie gratulował personelowi Liverpoolu za ochronę i dbanie o ich bezpieczeństwo. Do internetu wyciekło nagranie, jak jeden z członków personelu Manchesteru City z wnętrza autobusu podczas tych wydarzeń mówi: - Liverpool to najbardziej po*****e miasto w Anglii - nazywając do tego fanów największymi draniami jakich zna. Liverpool jeszcze tego samego dnia wydał oficjalne przeprosiny za zaistniałą sytuację.
Podjęto wszelkie działania, aby tym razem taka sytuacja już się nie powtórzyła, zwłaszcza, że City zmieniło trasę dotarcia na stadion i zainstalowało kamery HD na zewnątrz autobusu. Mamy nadzieję, że ci, którzy planują jakiekolwiek "powitanie" tym razem zostaną powstrzymani przez odpowiednie służby. To, czy atak na autobus Manchesteru City miał jakikolwiek wpływ na wydarzenia boiskowe nadal pozostaje otwartym polem do dyskusji, jednak jedno jest pewne, Guardiola będzie w niedzielę szukał zemsty.
Klopp koszmarem Pepa Guardioli?
Nie znajdziemy wielu trenerów na świecie, którzy mogą pochwalić się znakomitym bilansem w starciach z zespołami Guardioli, ale fakty są takie, że Pep Guardiola przegrał z Kloppem więcej razy niż z jakimkolwiek innym menadżerem na świecie, osiem porażek na czternaście rozegranych pomiędzy nimi spotkań. Ostatni raz, kiedy City pokonało Liverpool na Anfield miał miejsce w roku 2003, kiedy to Nicolas Anelka strzelił decydującą bramkę. Od tego czasu the Reds wygrało 11 na 15 rywalizacji, a City pokonało Liverpool tylko raz w ostatnich 27 starciach rozegranych na Anfield, gdzie Manchester City nie zachował czystego konta od 24 potyczek.
Podczas swojej przedmeczowej konferencji prasowej w piątek, Klopp szybko zmniejszył znaczenie ostatnich zwycięstw nad nadchodzącymi rywalami, - To nie tak, że poszliśmy do szatni po wygranym meczu i powiedzieliśmy, że teraz już wiemy jak z nimi wygrywać za każdym razem. Nie, na to nie ma prawdziwego sposobu. Mimo tych słów przyznał, że Liverpool nie jest ulubionym rywalem Obywateli i jest przekonany, że po sromotnej porażce w Neapolu jego zawodnicy zareagują w prawidłowy sposób.
- Musimy zagrać na 100 procent, o ile nie na 110. W innym przypadku nie poradzimy sobie z niesamowitą jakością City. Jeśli jednak dobrze się przygotujemy, to sobie poradzimy.
W poszukiwaniu Salaha
Mija kolejny tydzień i pojawiają się kolejne pytania o gwiazdę Liverpoolu. Forma Salaha w tym sezonie jest nierówna, trzy bramki w dziesięciu spotkaniach spowodowały, że imię Mo Salaha znalazło się na ustach wielu krytyków. Jego występ przeciwko Napoli również pozostawia wiele do rzeczenia i napawa kolejnymi wątpliwościami.
Nie oczekujmy jednak, że w niedzielę usiądzie na ławce. Najlepszym ruchem jest zawsze ten, którego twój rywal najmniej pragnie, a Liverpool bez Mohameda Salaha z pewnością byłby czymś, co ucieszyłoby zawodników Pepa Guardioli. Strzelił gola w każdym z trzech zwycięstw nad City w zeszłym sezonie i był najbardziej niebezpiecznym zawodnikiem w meczu ligowym na Etihad, kiedy to Mane obejrzał czerwoną kartkę.
Jego pojedynek z Banjaminem Mendy, który został uznany za gotowego do gry może być decydujący. Francuz ma wiele atutów i wnosi bardzo dużo do gry swojego zespołu popisowymi rajdami, ale jeśli Salah wróci do tego, co prezentował jeszcze tak zupełnie niedawno to Mendy może być na straconej pozycji.
- To zupełnie normalna sytuacja, o nic się nie martwię, jestem zrelaksowany, zapewniał Klopp. który cały czas wspiera swoją główną broń.
Mniej więcej w tym samym czasie w zeszłym sezonie forma Salaha eksplodowała, możliwe, że widok zawodników City zadziała na niego jak elektrowstrząsy i przywróci go do "życia".
Neil Jones
Komentarze (2)