Nowa era Liverpoolu
Nagłówki były jednoznacznie bezwzględne: - 'Klopp nie ma nic na swoją obronę', 'Czerwona twarz przepełniona złością', 'Klopp musi wziąć porażkę na siebie'. Porażka z Tottenhamem 4:1 nie powinna być roztrząsana rok po tych wydarzeniach i zapewne by nie była, gdyby nie ostatnie 12 miesięcy.
Chcemy przypomnieć o tym jak wygląda dziś Liverpool w odniesieniu do formy, jaką prezentowali jeszcze rok temu. Przede wszystkim jest to punkt wyjścia do jakichkolwiek dyskusji. Wyjazd Liverpoolu na spotkanie z Huddersfield w ten weekend będzie 38. rozegranym meczem od pamiętnych wydarzeń na Wembley, przez te 38 spotkań Liverpool stracił jedynie 25 bramek, co dla niektórych może być czymś normalnym, ale jeśli spojrzymy wstecz to takie nie będzie.
Huddersfield nie strzeliło jeszcze gola u siebie w tym sezonie mając do tego okazję czterokrotnie, stając się trzecim zespołem w historii najwyższych rozgrywek, którym udała się ta sztuka - wcześniej był to Everton w sezonie 1921/1922 i West Bromwich Albion w latach 1998/1999. Blisko tej sztuki było również Crystal Palace, jednak udało im się strzelić bramkę przeciwko Liverpoolowi, co uchroniło ich przed tym niechlubnym rekordem.
Oczywistym było, że Klopp weźmie całą winę na siebie, bo nie jest tego typu trenerem, nawet jeśli widział, że Harry Kane obrócił Dejana Lovrena w kompletną ruinę. Zdolny do publicznego kazania na temat swoich zawodników jest Jose Mourinho, ale nie Jürgen Klopp, zamiast tego opisał to mówiąc o grze swojego zespołu: - Musisz ciężko pracować, graj razem z zespołem i podejmuj jak najmniej ryzyka. Poprawę formacji defensywnej z pewnością sprawiła redukcja kosztów klubu w wysokości 70 milionów funtów sprowadzając Virgila van Dijka, jednak Klopp musiał czekać na niego aż do 1 stycznia, kiedy udało się ostatecznie zdobyć jego podpis.
Znowu możemy zauważyć różnicę, Mourinho widząc problemy w defensywie nie zakontraktował ani jednego defensora, co jeszcze bardziej uwydatniło problemy w zespole. Liverpool stracił 12 bramek w 23 ligowych spotkaniach, w których Virgil van Dijk brał udział w spotkaniu, a zwycięstwo nad Manchesterem City 4:3 go ominęło z powodu drobnego urazu. Oczywiście liczba straconych bramek wzrosłaby do 13, gdyby Ryad Mahrez wykorzystał rzut karny podyktowany po tym jak Holender wyciął równo z trawą Leroya Sane.
Po odejściu Željko Buvačia wielu obawiało się o stracenie 'mózgu' zespołu, ale to Holender stał się teraz 'mózgiem' the Reds. Doskonale czyta zamiary rywali, widzi boisko w większym wymiarze, organizuje nie tylko swoją grę, ale wnosi też na wyższy poziom swoich kolegów, stara się im podpowiadać i pokrzykując daje rady. Minęło już 841 boiskowych minut odkąd Liverpool stracił bramkę na Anfield, kiedy to Michail Antonio strzelił dla West Hamu w lutym, a zachowanie czystego konta z Cardiff City i Fulham zapewni podopiecznym Jürgena wyrównanie wyniku z okresu pomiędzy listopadem a lutym w latach 2006/2007.
Manchester City uznało, że wydanie 70 milionów funtów na Virgila van Dijka to duża przesada i jako tańszą alternatywę wybrali Laporte, który kosztował ich 57 milionów funtów. Francuz może imponować, ale pomimo mniejszej ilości rozegranych minut Van Dijk wygrał więcej pojedynków, zaliczył więcej przejęć, bloków i przechwytów niż Laporte. Jak na ironię, Laporte był drugim wyborem Liverpoolu, gdyby nie udało im się ściągnąć van Dijka. Ostatni raz, kiedy Liverpool stracił 25 bramek lub mniej miał miejsce w sezonie 2005/2006, kiedy to Rafa Benitez miał do swojej dyspozycji Carraghera i Hyypię, w kolejnych sezonach było to 27, 28 i 27 bramek, mając też w swoich szeregach Pepe Reinę i Javiera Mascherano. Dziesięć lat później Jürgen Klopp ma w swoich szeregach Virgila van Dijka, Alissona Beckera oraz Joe Gomeza, którego Barry Hunter zauważył w Charltonie Athletic ubiegając swoich rywali w wyścigu o jego podpis.
Ofensywne trio the Reds pod postacią Mo Salaha, Roberto Firmino i Sadio Mané nie zwolniło w tym sezonie jeszcze hamulca ręcznego, ale pomimo tego Liverpool ma w lidze tyle samo punktów co Chelsea oraz Manchester City znajdując się na szczycie Premier League. Czyste konto przeciwko Huddersfield będzie oznaczało dla Liverpoolu nową erę, nigdy w swojej historii Liverpool nie stracił zaledwie trzech goli w ciągu dziewięciu ligowych spotkań, przez co cisną się na usta słowa: - Tytuły wygrywa się nie atakiem, a obroną.
Komentarze (0)