Robertson o spotkaniu z Fulham
W meczu z Fulham gol dla Liverpoolu mógł z pewnością zaskoczyć piłkarzy gości, którzy nie zdążyli nawet wrócić za akcją. Zdaniem Andrew Robertsona to właśnie szybkość podejmowania decyzji, która doprowadziła do zdobycia przez Liverpool pierwszej bramki cechuje najlepsze drużyny.
W niedzielnym spotkaniu Premier League na krótko przed przerwą utrzymywał się wynik remisowy. Co ciekawe, to goście byli do tego czasu bliżej zdobycia bramki.
Piłkarzom Fulham udało się nawet skierować piłkę do siatki The Reds - strzał głową oddał Aleksandar Mitrović, jednak zdaniem sędziego znajdował się na pozycji spalonej - czternaście sekund później było już jednak 1:0 dla gospodarzy.
Podczas gdy goście wciąż domagali się odgwizdania spalonego, Alisson błyskawicznie wznowił grę i podał piłkę do Trenta Alexandra-Arnolda, który uruchomił podaniem za plecy obrońców Salaha, a ten bez większych kłopotów zdobył swoją ósmą bramkę w sezonie.
- Al zagrał szybko do Trenta, który wykonał fantastyczne podanie do Salaha. Złapaliśmy ich odsłoniętych, wszyscy zawodnicy drużyny przeciwnej wracali za akcją, ale nie byli w stanie nic zrobić, by uchronić się przed stratą tego gola. To ciężkie dla nich, ale tak zachowują się najlepsze zespoły i na szczęście udało nam się to wykonać. Mieliśmy siebie z przodu, to zawsze ważne, a szczególnie w meczach na Anfield.
Liverpool podwyższył prowadzenie we wczesnym etapie drugiej połowy, gdy Robertson wrzucił piłkę głęboko w pole karne, gdzie dopadł do niej Shaqiri i wykończył całą akcję pięknym strzałem prosto z powietrza,
Piąta asysta Szkota pomogła Liverpoolowi przedłużyć serię meczów bez porażki w Premier League do 12, a zdobyte do tej pory 30 punktów w lidze to rekord klubu.
- Możemy tylko patrzeć na siebie i to jest to, co zrobiliśmy - mówił Robertson.
- W pierwszej połowie nieco się męczyliśmy, ale Mo trafił bramkę w odpowiednim momencie i dzięki temu druga połowa była profesjonalna w naszym wykonaniu. Mogliśmy strzelić kilka goli więcej. Naprawdę kontrolowaliśmy mecz, co cieszy.
Poprzedzająca mecz ligowy porażka z Crveną Zvezdą w Lidze Mistrzów dała zdaniem Robertsona dodatkową motywację do gry całej drużynie. Teraz przed nami przerwa na mecze reprezentacji, a zaraz po niej Liverpool czeka kolejny maraton - 11 spotkań w ciągu 40 dni.
- Mecz w środku tygodnia to było wielkie rozczarowanie, nie kryjemy się przed tym faktem. Oni zdobyli dwa gole, których normalnie nie powinniśmy stracić. To była ciężka walka, a my za mało się ruszaliśmy. Gdy jednak wróciliśmy do Liverpoolu naszą jedyną myślą był mecz z Fulham. Chcieliśmy zrehabilitować się za porażkę w Belgradzie przed przerwą reprezentacyjną. To ważne by zachować pęd, w lidze idzie nam to świetnie.
- Po przerwie reprezentacyjnej czekają nas naprawdę trudne mecze, poza tym zbliża się okres świąteczny. To będzie bardzo wymagający fizycznie czas dla nas, ale będziemy gotowi i zobaczymy, w jakim miejscu będziemy po świętach.
Komentarze (1)