Wypowiedź Kloppa po meczu
Liverpool ma prawo czuć się rozczarowany po porażce 1:2 na Etihad Stadium. Podopieczni Pepa Guardioli wygrali za sprawą trafień Sergio Agüero i Leroya Sané. Poniżej prezentujemy co do powiedzenia po meczu miał Jürgen Klopp.
Jaka jest twoja ogólna opinia o meczu i o samym wyniku?
- To było bardzo intensywne spotkanie. Były dzikie momenty, widać też było, że oba zespoły bardzo się szanują. Powiedzmy, że miewaliśmy lepsze mecze, ale dotrzymaliśmy rywalom kroku. City może miało więcej momentów, w których kontrolowali grę, ale my także je mieliśmy choć może nie tak długo i nie tak często jak oni. To jednak mecz wyjazdowy, więc możemy z tym żyć. W dodatku naszym rywalem był Manchester City, który w każdym meczu kontroluje grę częściej niż my to robimy. Na koniec można powiedzieć, że nawet grubość słupka może zrobić ogromną różnicę. Nie wiem dokładnie, ale słyszałem, że było bardzo blisko gola w sytuacji sam na sam Sadio Mané. Mogliśmy więc mieć dwa gole. City było jednak bardzo groźne z kontrataków, kiedy traciliśmy piłkę.
- W drugiej połowie stworzyliśmy sobie kilka dobrych okazji, nie mogąc jednocześnie korzystać z kontrataków. Salah świetnie strzelał, ale Ederson obronił. Okazje mieli też Gini i Bobby. Rywale często musieli ratować się wślizgami w polu karnym, żeby zablokować nasze strzały, więc za to należy się uznanie dla chłopaków. Ostatecznie jednak przegraliśmy i musimy z tym żyć. To nie jest pierwszy przegrany mecz w naszym życiu. Nie jest fajnie, ale to jeden z trzech możliwych rezultatów jakie mogły paść i musimy sobie z tym poradzić.
Czy Manchester City udowodnił sobie, że są w stanie was pokonać?
- Ja wiedziałem, że mogą z nami wygrać już wcześniej. Dzisiejsza porażka nie była naszą pierwszą z nimi, w zeszłym sezonie wygrali z nami 5:0. Nie uważam, żeby kluczową rolę odegrały tu kwestie mentalne u jednej czy drugiej strony. Mecz był dla nas trochę niefortunny. City miało wspaniały kontratak, dobre podanie Raheema do Leroya i piłka odbita od słupka wpadająca do siatki. Tak czasem bywa. Czasem masz więcej szczęścia, innym razem mniej. Oni dwa razy w drugiej połowie wybijali piłkę ze swojej linii bramkowej. To silna mentalność sprawiła, że byli w stanie wybić piłkę? To szczęście, albo znajdujesz się w odpowiednim miejscu albo nie. Nie widziałem czegoś takiego na boisku. Wiadomym było, że City stać na odniesienie zwycięstwa. Nic nowego.
Jak oceniasz występ Fabinho po wejściu z ławki?
- Myślę, że na początku nie było innej alternatywy i musieliśmy tak zagrać. Dużo myślę o Ginim, który zagrał dobry mecz na lewej stronie pomocy. Oczywiście Fabinho dobrze się spisał, ale Henderson też był bardzo imponujący. W ofensywie mieliśmy mnóstwo momentów, kiedy graliśmy piłką i pokazaliśmy to chłopakom w przerwie dzięki czemu od razu staliśmy się dla nich zagrożeniem. Wbiegaliśmy w wolne przestrzenie i podawaliśmy tam piłki. Sytuacja Sadio była wspaniała, a później mieliśmy kolejne, kiedy braliśmy piłkę i przyspieszaliśmy grę. Kiedy wyjdziesz spod kontrpressingu, każda drużyna na świecie jest do pokonania i my mieliśmy dzięki temu swoje momenty.
- Czasem to kwestia odpowiedniego momentu. Nie wyjdzie ci dośrodkowanie albo ostatnie podanie. To nie jest kwestia jednego czy dwóch piłkarzy, cały zespół musi pracować na jedną okazję. Jeśli ją masz to starasz się ją wykorzystać, jeśli nie to starasz się ją stworzyć. Długimi momentami na boisku widzieliśmy dziki futbol, ktoś wybijał piłkę, czy to w czerwonej czy niebieskiej koszulce, a ty myślałeś: "co to było?" To wynikało z wysokiego pressingu, od razu po przyjęciu piłki gracze widzieli, że rywal się do niego zbliża. To był bardzo intensywny mecz. Oni wygrali, my przegraliśmy, czasem się to zdarza.
Jak Liverpool zareaguje na zmniejszenie przewagi nad Manchesterem City do 4 punktów?
- Mam większą wiarę w moich piłkarzy niż możecie sobie wyobrazić. Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że po obu spotkaniach z Manchesterem City będziemy mieli nad nimi 4 punkty przewagi to zapłaciłbym mu, żeby to była prawda. Dla nas liczy się tylko kolejny mecz, a potem kolejny. Tylko wtedy mamy szansę coś osiągnąć. Gdybyśmy wygrali ligę 5 razy w ciągu ostatnich 10 latach to wiedzielibyśmy jak się zachować, ale nie mamy doświadczenia. Dlaczego mamy się zachowywać jak ktoś kto wygrywa ligę bez przerwy? Taka jest prawda, nie wygraliśmy tytułu od bardzo dawna. Zarówno klub jak i my jako drużyna. Chcemy zakończyć sezon najlepiej jak potrafimy i mamy prawo do takiego podejścia. Jesteśmy na dobrej pozycji, więc jesteśmy zadowoleni. Oczywiście nie dzisiaj, ale musimy szybko się pozbierać. Jutro rano się obudzimy, wrócimy do pracy i będziemy starać się jeszcze polepszyć, na 100%.
Co sądzisz o wejściu Vincenta Kompany'ego w nogi Mohameda Salaha w pierwszej połowie?
- Myślę, że każdy wie. Lubię Vincenta, to wielki i wspaniały piłkarz. Lubiłem go kiedy grał jeszcze w Hamburgu, zrobił wspaniałą karierę. Sytuacje jak ta się zdarzają, podjął decyzję o wślizgu i musiał być świadomy ryzyka. W momencie kiedy dotyka nogi Salaha rozmawiamy już zupełnie inaczej. To naprawdę miły facet, który podjął błędną decyzję. Co powiedziałem ostatnim razem kiedy pytaliście mnie o symulowanie? Czy potrzebujemy krwi? Każdy wie, co mogłoby się stać gdyby Mo przejął piłkę. Nikogo nie obwiniam, tak po prostu wygląda sytuacja. W zeszłym sezonie to my dostaliśmy na tym stadionie czerwoną kartkę i nikt się nad tym nie zastanawiał. Czy to była czerwona kartka? Prawdopodobnie nie. Czy Sadio chciał tego? Nie, nie chciał nawet przez sekundę. Nie widział Edersona, ale go trafił. Dzisiaj Vincent widział Mo i go trafił, koniec końców nie tak groźnie jak to w pierwszym momencie wyglądało. Możecie zrobić co chcecie. Obejrzyjcie tę sytuację i sami oceńcie.
Komentarze (6)
Ale z drugiej strony zobaczcie, nadal mamy nad nimi przewagę i to City musi nas w dalszym ciągu gonić. Nie zapominajmy również o Totkach.
Teraz bardzo jestem ciekaw naszej reakcji w następnych meczach z Brighton i Palace.
Wczoraj w pomocy najsłabszy był Milner (przy całym moim szacunku do niego i jego umiejętności) i Klopp słusznie go zdjął. James pewnie potrzebuje jeszcze czasu, żeby wrócić do odpowiedniej dyspozycji po kontuzji.