Owen o presji ciążącej nad LFC
Według Michaela Owena, byłego napastnika Liverpoolu, ciążąca na zespole presja związana ze zdobyciem tytułu mistrzowskiego jest generowana przez kibiców, wierzy też, że zawodnicy nie są nią przytłoczeni.
The Reds przystąpią do sobotniego meczu w Premier League z Bournemouth po dwóch kolejnych remisach, z Leicester oraz West Hamem. Wyniki te pozwoliły Manchesterowi City wskoczyć na fotel lidera dzięki lepszej różnicy bramkowej.
Zawodnicy Jürgena Kloppa mają jednak jeden zaległy mecz, jeśli unikną porażki z Wiśniami, to odzyskają pierwsze miejsce w tabeli. City będzie jednak miało kolejną okazję, aby zamieszać już w niedzielę, kiedy zmierzą się w ligowym starciu z Chelsea.
Liczba spotkań obu drużyn wyrówna się później w tym miesiącu, kiedy to tego samego dnia Liverpool zagra z Manchesterem United, a City ponownie podejmie Chelsea, tym razem w finale Pucharu Ligi Angielskiej. Wydaje się, że mecz The Reds może być decydującym w kontekście walki o mistrzostwo w trwającym sezonie.
W ostatnim czasie pojawiły się głosy twierdzące, że Liverpool nie radzi sobie z presją, jednak Owen uważa, że tak nie jest i że ludzie zbyt wnikliwie analizują aktualną sytuację.
- Mecz z Leicester był nieco nerwowy, ale wydaje mi się, że spowodowała to reakcja kibiców na trybunach, nie sądzę, że zawodnicy przesadnie przeżywali to spotkanie po jego zakończeniu - powiedział w wywiadzie dla BBC Radio 5 Live.
- Mają jeden mecz rozegrany mniej, tyle samo punktów, o co więcej można prosić? Przed sezonem wszyscy braliby taką sytuację w ciemno.
- Nie chce mi się wierzyć w to, że Liverpool jest w kryzysie. Kiedy spojrzy się na ich ostatnie 10 wyników, to są lepsze niż te Manchesteru City.
- Występ przeciwko West Hamowi był przeciętny, ale myślę, że ludzie znacznie przesadzają i robią z igły widły.
Komentarze (4)
Już pod koniec grudnia sami się koronowaliśmy na mistrzów - i chcąc nie chcąc, używając tego zakazanego słowa czy nie - to jest właśnie presja, która została nałożona na zawodników.