Klopp przed starciem z Bayernem
Jürgen Klopp przewiduje, że Anfield po raz kolejny pokaże na co go stać. Atmosfera na trybunach może sprawić, że Czerwoni ,,dadzą z siebie nawet 140%". Już jutro Liverpool podejmie na własnym obiekcie Bayern w ramach 1/8 Champions League.
Obie drużyny prezentują wysoki poziom, więc możemy być świadkami bardzo ciekawego pojedynku. Klopp podczas przedmeczowej konferencji prasowej poruszył wiele ważnych w kontekście tego spotkania tematów.
Poniżej transkrypt wypowiedzi menedżera Liverpoolu...
O tym jaka jest strategia Liverpoolu na pozostałą część sezonu...
Mecz po meczu. Nie możemy myśleć o tym inaczej. Gdybyście dzisiaj spytali Manchester United czy przed starciem z Chelsea myślą już o niedzielnym meczu z nami... myślę, że odpowiedź byłaby przecząca. Ten sezon był dla nas niezwykle wymagający. Nie było miesiąca, w którym myśleliśmy: ,,Och, dobrze, zostali tylko ci rywale..." - zawsze jest ciężko. Musimy być na to gotowi i mam nadzieję, że tak jest. Musimy w stu procentach skupić się na jutrzejszym pojedynku. W przeciwnym wypadku nie będziemy mieli żadnych szans.
O tym, jak postrzega dotychczasowy sezon w wykonaniu Bayernu Monachium i jakiego zagrożenia można spodziewać się ze strony Bawarczyków...
Nie jestem pewien, czy jest to również angielskie powiedzenie, ale zawsze, gdy Bayern był w trudnej sytuacji mówiło się, ,,jęczy na naprawdę wysokim poziomie". Po sześciu latach dominacji, było jasne, że w tym roku będzie im znacznie trudniej. To zupełnie normalna sytuacja. Są dwa punkty za Borussią, która ma jeden mecz zaległy. Czeka ich jeszcze mecz domowy z BVB, więc nic w lidze nie jest przesądzone. Jest to normalna sytuacja w przypadku zespołu takiej jakości. Aby zostać mistrzem, musisz czuć głód nowicjusza i połączyć go z jakością prawdziwego pretendenta. Na początku sezonu być może brakowało im tego, lecz zbliżyli się do liderów i mogą ich jeszcze wyprzedzić. Sytuacja w Bayernie, z mojego punktu widzenia, czyni ich jeszcze bardziej niebezpiecznymi, bardziej groźnymi niż przedtem. Zawsze dobrze szło im w Lidze Mistrzów. Niemniej my mamy własne cele, chcemy być silni, chcemy pokazać na co nas stać. W Niemczech wiele osób mówi teraz o atmosferze na Anfield. Uważają, że być może jesteśmy najbardziej ,,emocjonalnym" klubem piłkarskim. Emocje w mojej opinii są czymś bardzo pozytywnym, więc pokażmy to jutro wieczorem - zróbmy z Anfield niezwykle emocjonalne miejsce. Sprawmy, aby cały stadion ożył i cieszmy się razem grą. Jest to trudne zadanie przeciwko tak silnemu i doświadczonemu zespołowi, ale my również mamy siłę i właśnie to musimy pokazać.
O tym czy granie pierwszego meczu na Anfield jest zaletą...
W większości przypadków - nie, ale nie obchodzi nas to zbyt wiele. W poprzednim sezonie graliśmy pierwszy mecz u siebie z Romą i City. Nawet jeśli mieliśmy dość sporą zaliczkę - musieliśmy wykonać ogrom pracy przed rewanżem. W przypadku, gdy spotykają się dwa mocne zespoły, prawdopodobnie dwumecz nie rozstrzygnie się w jednym spotkaniu. Zwykle możesz mieć lekką przewagę lub nie. Szanujemy te rozgrywki. Mamy 2 starcia do rozegrania i w każdym z nich damy z siebie 100 procent. Gramy jutro u siebie, więc postarajmy się to jak najlepiej wykorzystać, aby znaleźć się w lepszej sytuacji przed rewanżem. Będzie trudno, ale jest to możliwe.
O tym czego zespół oczekuje po obozie treningowym w Marbelli...
Jedni mówią, że lepiej jest być w rytmie meczowym, a inni, że dobrze jest mieć przerwę. Musieliśmy wykorzystać ten czas i poświęciliśmy go głównie na taktykę. Uznaliśmy, że warto przygotować się na resztę sezonu. Staraliśmy się dać zawodnikom pewne wskazówki taktyczne, zdrowotne i tego typu rzeczy. Mogliśmy przyjrzeć się kilku chłopakom, którzy wracają po kontuzjach, a to z pewnością nam pomogło. Co jest lepsze: być w rytmie meczowym czy mieć nieco przerwy? Nie wiem, nie myślałem o tym, ponieważ nie mogliśmy tego zmienić. Staraliśmy się jak najlepiej wykorzystać naszą sytuację. Jutro zagramy mecz i być może wtedy otrzymacie odpowiedź.
O tym czy cieszy się życiem w Liverpoolu od momentu przyjazdu z Niemiec w 2015 roku...
Tak, bardzo. Bardziej niż mógłbym tego oczekiwać. Powitanie było niesamowite, a z każdym dniem było już tylko lepiej. Razem rośliśmy w siłę, rozwijaliśmy się - każdy z nas. Już mówiłem to kiedyś, nie wychodzę często na miasto, więc nie wiem co ludzie o mnie czy o nas myślą. Czuję jednak to na stadionie: ich nastrój, niezwykle pozytywną energię. Najlepsze co osiągnęliśmy to to, że jesteśmy teraz w gronie pretendentów. To nie wystarczy, lecz z pewnością zrobiliśmy bardzo ważny krok naprzód. W tak bardzo konkurencyjnej lidze i zaciętej rywalizacji w Lidze Mistrzów, zakwalifikowanie się 2 lata z rzędu - i miejmy nadzieję, po tym sezonie 3 - jest czymś niezwykłym. Nie zdarzało się to zbyt często w ostatnich latach. Pokonaliśmy Bayern - to wielka rzecz, ale w końcu musimy to udowodnić. Historia jest fajna, ale nie jest jeszcze skończona.
O spotkaniu z Hummelsem i Lewandowskim...
Pracowałem z nimi i uwielbiałem ich. Dwóch fantastycznych zawodników. Jestem im naprawdę wdzięczny, ponieważ bez nich prawdopodobnie moja kariera nie byłaby taka sama. Wszyscy na tym skorzystaliśmy. Pamiętam mój pierwszy telefon do Matsa Hummelsa. Pamiętam, kiedy zobaczyłem Roberta Lewandowskiego po raz pierwszy i wszystkie tego typu rzeczy. To część mojego życia i część mojej historii, więc to jest miłe. Zawsze będziemy czuć do siebie wzajemny szacunek. Tak, wiem, dużo mówię o nich, ale nie powiedziałbym, że wiem o nich wszystko. Pracowaliśmy razem trzy i pół roku temu, a później obserwowałem ich karierę i nadal to robię. Naprawdę ich lubię, ale jutro wieczorem spróbujemy wszystkiego, aby nie pozwolić im zabłysnąć. Jest to dość trudne, ale będziemy próbować.
O tym czy walka przeciwko niemieckiemu zespołowi doda tej rywalizacji nieco pikanterii...
Nie, będzie tylko bardziej stresująco, ponieważ miałem szansę udzielić jakieś 600 wywiadów dla niemieckiej prasy i telewizji... dobrze, że tego nie zrobiłem! To miłe, że rywalizacja cieszy się takim zainteresowaniem. Jestem z tym związany, lecz tylko w wymiarze zawodowym. Historia pisze różne scenariusze i nie zawsze są one pozytywne. Kiedy graliśmy przeciwko Bayernowi, a później oni wykupywali naszych zawodników... jak mógłbym być wtedy z tego powodu zadowolony? Nie wynikły z tego żadne problemy. Nie było to dla nas niczym przyjemnym, lecz taki jest biznes. To było już jednak dawno, a ja nigdy nie potrafię być na coś zły przez dłuższy czas. Wtedy wyrażałem moje niezadowolenie i wszyscy to pewnie widzieli, ale to dawne dzieje. To wielki klub i wszyscy o tym wiemy. To była zacięta rywalizacja, gdy prowadziłem Dortmund. Trzymam kciuki, aby Borussia została mistrzem Niemiec, ale to tyle.
Gdyby miał wybrać pomiędzy wygraniem Ligi Mistrzów i Premier League w tym sezonie...
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Gdybyśmy musieli zdecydować, to dla wszystkich fanów Liverpoolu ważniejsza byłaby Premier League - to jasne i wiemy o tym. Ale teraz gramy w Lidze Mistrzów i myślę, że wszyscy oczekują, że zrobimy wszystko co w naszej mocy jutro wieczorem. Tak właśnie będzie. Dobrze, że nie musimy dzisiaj podejmować tej decyzji. Nie wiemy dziś ani jutro, jedyne co możemy zrobić, to dać z siebie wszystko i pokazać bardzo atrakcyjny dla oka futbol. Ludzie tego właśnie będą oczekiwali. My liczymy na dobrą atmosferę, ale wiemy, jaką rolę powinniśmy odegrać. Musimy ułatwić to kibicom naszą grą. To będzie niesamowity wieczór. Wiem, że wielu innych zawodników zazdrości nam tego. To prawda, ta atmosfera jest czymś, z czego można być dumnym, ale z drugiej strony wymaga dużo energii. Doświadczyłem już tego kilka razy. Kibice są w stanie sprawić, że damy z siebie 120, 130 czy nawet 140 procent. Nigdy bym nie pomyślał, że to możliwe, ale zdarzało się to od czasu do czasu - i mam nadzieję, że jutro wieczorem również.
Komentarze (2)
Żartujesz prawda? To ja zdziwię się jesli Bayern nie strzeli nam przynajmniej 3 goli, gdy nie ma w naszym składzie VVD. Pozostaje modlić sie by nasze ofensywne trio strzeliło przynajmniej tyle samo do drugiej bramki.