Jürgen Klopp po meczu
Liverpool pokonał Burnley na własnym stadionie 4:2 i Jürgen Klopp nie krył zadowolenia po zdobyciu kolejnych 3 punktów w Premier League. Mecz nie zaczął się po myśli szkoleniowca the Reds, ale gospodarze zdołali przeważyć szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Poniżej prezentujemy pełną wypowiedź Jürgena Kloppa po meczu.
Jak zareagowałeś na wynik i występ twojego zespołu?
- To był dobry mecz. Trudny, ale dobry. Wszyscy wiemy, że przeciwko Burnley gra się ciężko z różnych powodów i dzisiaj kilka zbiegów okoliczności dodatkowo utrudniło sprawę. Jednym z nich był wcześnie stracony gol, który nie zostałby uznany gdyby Andre [Marriner] miał lepsze pole widzenia, tak mi się wydaje. W pierwszej chwili wydawało mi się, że to był faul i widziałem powtórki, które pokazały, że bramkarz nie powinien być tak atakowany, ale strzelili gola. Dobrze, że był to początek spotkania, szósta minuta, mieliśmy dużo czasu, żeby odpowiednio zareagować i to zrobiliśmy. Mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki, tworzyliśmy sobie sytuacje, oddaliśmy chyba 23 strzały, a nasi rywale 2 czy 3. Fantastycznie zagraliśmy przy pierwszej bramce, Mo sam na dwóch zagrał, piłka przeszła i Bobby zdobył łatwą bramkę. Przy drugim golu Adama Lallana popisał się fantastycznym kontrpressingiem i jego blok dał nam dogodną sytuację, którą wykorzystał Sadio. Przy trzecim golu wydaje mi się, że Mo był faulowany, więc normalnie byłby rzut karny, ale Bobby znowu znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Potem Burnley strzeliło kontaktową bramkę. Miałem wrażenie, że tam był faul, ale prawdę powiedziawszy było wiele bardziej poważnych faulów w historii futbolu. Powinniśmy lepiej zareagować. Nie widziałem dokładnie, ale w momencie podania powinniśmy lepiej pilnować Petera Croucha, nie zrobiliśmy tego, on zgrał piłkę i straciliśmy bramkę. Nagle pod sam koniec znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, ale chłopcy znowu zareagowali świetnie i strzelili czwartą bramkę. Gdyby Sadio się przewrócił to mielibyśmy rzut karny, ale on grał do końca i zdobył gola. Było dobrze, 4:2 to świetny rezultat. Wiedzieliśmy, że przeciwko Burnley będzie nam się grało ciężko jak zawsze i tak też było tym razem, ale przez większość czasu to my byliśmy na wygranej pozycji. Wiedzieliśmy, że nasza praca może dać nam zwycięstwo.
Jak ważne jest poprawne podejmowanie decyzji przez sędziów w tej kluczowej fazie sezonu?
- To jest oczywiście bardzo ważne, ale też nie ma sensu, żebym przykładał zbyt wielką wagę do tego teraz. Mamy właśnie decydującą fazę sezonu, zawsze mówiłem, że żeby coś wygrać potrzebujesz trochę szczęścia. Myślę, że gdyby Andre Marriner miał lepszy ogląd sytuacji to odgwizdałby faul przy pierwszej bramce Burnley, no chyba, że jego zdaniem wszystko było w porządku, ale to już musicie jego zapytać. Nie ma sensu teraz robić większej presji na sędziach. Moim zdaniem starają się sędziować tak sprawiedliwie, jak widzą każdą sytuację. Do końca sezonu spotkamy się jeszcze z niejedną trudną sytuacją i musimy upewnić się, że my zareagujemy odpowiednio.
Jak ocenisz występ Adama Lallany?
- Mieliśmy długi tydzień, wiele sesji treningowych i na początku powiedziałem chłopakom, żeby wykazali się na treningu to zagrają w pierwszym składzie. Może nie musisz o tym mówić, ale kiedy zbyt długo grasz 12, 13 czy 14 zawodnikami to dobrze, żeby tacy piłkarze jak Adam to usłyszeli. Nie tylko Adam, ale on przede wszystkim. Dla nas było jasne, że jeżeli zagra tak jak trenował cały tydzień to będzie mógł nam pomóc odnieść zwycięstwo i tak się też stało. Zawsze wiedzieliśmy, że jest dobry z piłką przy nodze i angażuje się w kontrpressing jak przy sytuacji bramkowej Sadio Mané w pierwszej połowie. To było niesamowite. Prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się wiele, kiedy Adam wykonywał ten wślizg. Więc wielkie brawa dla niego, w pełni zasłużył na pochwały za swoją grę. Cieszę się z jego dyspozycji.
Strzelenie 4 goli musi napawać optymizmem w kontekście kolejnych ważnych meczów w najbliższym tygodniu?
- Dzisiaj strzelenie 4 goli było ważne. Z kolei 2 tygodnie temu strzeliliśmy 5 goli, a w kolejnym przeciwko Evertonowi nie strzeliliśmy ani jednego. Wtedy każdy pytał mnie dlaczego nie wystawiłem bardziej ofensywnego składu. Po kolejnym bezbramkowym meczu usłyszę to samo pytanie. Tak już jest, strzelenie 4 goli dzisiaj było ważne, ale czy potrzebujemy aż4 bramek w meczu z Bayernem? Myślę, że nie będzie łatwo strzelić im 4 bramki. Nie mamy problemów z pewnością siebie po meczu z Evertonem, nie wszystko co piszecie ma na nas wpływ, tak naprawdę to większość rzeczy nas nie interesuje. Robicie więc tylko wielkie zamieszanie, bo gdy strzelimy 5 goli to jesteśmy najlepszą ofensywą w Europie, a w kolejnym tygodniu kończymy mecz bez bramki i mówicie, że mamy problemy w ataku. Dzisiaj Mo Salah był dla mnie najlepszym piłkarzem na boisku, a nie strzelił bramki. Nie zobaczycie go jako piłkarza meczu w wielu rankingach, bo jest napastnikiem i nie strzelił bramki. Mimo to nie mamy problemów z pewnością siebie, jak już zresztą mówiłem. Potrzebujemy jednak wszystkich piłkarzy, wszystkich zdrowych i w pełni formy. Ciągle mamy jednak problemy z drobnymi kontuzjami. Millie nie mógł być włączony dzisiaj do składu, Dejan został włączony zaledwie po dwóch sesjach treningowych, ale nie mieliśmy innych opcji poza młodzieżą, która gra w rezerwach. Dlatego staramy się robić swoje i wszyscy chłopcy dają z siebie wszystko. Nie zawsze osiągamy taki rezultat jakiego sobie życzyliśmy, ale to możesz powiedzieć praktycznie w każdej lidze na świecie. Musimy po prostu mieć pewność, że pozostajemy w walce na samym szczycie tabeli. Dzisiaj przekazaliśmy naszym rywalom przesłanie, że nie są w stanie nas pokonać jeśli zagramy tak jak dziś niezależnie od osób trzecich i niesprzyjających warunków pogodowych. To był naprawdę dobry mecz, podobał mi się.
Komentarze (2)