Prasa po meczu z Burnley
Pokonując Burnley na Anfield 4:2, Liverpool wytrzymał presję i dotrzymuje kroku Manchesterowi City w wyścigu o mistrzostwo Anglii. The Reds odrobili jednobramkową stratę przy udziale Roberto Firmino i Sadio Mane, którzy zanotowali po dwa trafienia, natomiast Adam Lallana zyskał wiele pochwał za imponujący występ.
Oto co prasa pisała po meczu…
James Pearce, Liverpool Echo
Można wiele się dowiedzieć o drużynie w dni takie jak ten. Gdy deszcz zalewał murawę, a wiatr siał spustoszenie na Anfield, Liverpool nie zamierzał dać za wygraną. Lallana zasłużenie zdobył nagrodę za zawodnika meczu po tym, jak przez całe spotkanie pracował bez wytchnienia. Swoim pressingiem dał drużynie przykład, dokładając do tego tak potrzebny błysk kreatywności. Jeśli wygrają z dołującym Fulham w nadchodzący weekend, przeskoczą w tabeli Manchester City, który będzie rozgrywał mecz Pucharu Anglii przeciwko Swansea. Nie wszystko zależy już od the Reds. Po trzech miesiącach jako zwierzyna, teraz stali się łowcami, lecz wyścig o mistrzostwo nie wydaje się być rozstrzygnięty. Z ośmioma meczami do końca, Liverpool nie podda się bez walki. Muszą jedynie zając się sobą, by móc wykorzystać ewentualną wpadkę City. Zapowiada się wyjątkowo emocjonująca końcówka.
David Lynch, Evening Standard
Poświęcenie przy wypracowaniu drugiej bramki dla the Reds pokazało czemu menadżer tak bardzo ceni sobie numer 20. Było jednak wiele innych aspektów, za które warto pochwalić Anglika. Lallana był źródłem energii między liniami, pokazując wizję i technikę, które dały mu miejsce w składzie przed kontuzją 18 miesięcy temu. 30-latek wciąż ma wiele do zaoferowania. Dublet Mane przedłużył jego serię strzelecką na Anfield do sześciu ligowych starć. Senegalczyk dokonał czegoś, co wcześniej udało się jedynie Mohamedowi Salahowi, Luisowi Suarezowi, Fernando Torresowi i Michaelowi Owenowi.
Peter Staunton, Goal.com
Po tym, jak do gry wrócił angielski rozgrywający, Liverpool w wyścigu o mistrzostwo Anglii dodał kolejną broń do swojego arsenału. Lallana na przestrzeni ostatnich ośmiu meczów może dodać kolejny wymiar w ofensywnej grze Liverpoolu. Z piłką przy nodze był sprytny i kreatywny, a bez niej był pierwszą linią pressingu, co przyniosło największe korzyści. Żaden zawodnik nie odzyskał dla the Reds piłki więcej razy, żaden również nie wykonał więcej prób odbiorów, a to jego wślizg przy wybiciu piłki przez obrońcę Burnley dał szansę Sadio Mane na drugiego gola.
Jack Watson, Independent
Na scenę punktualnie przybył Lallana. Jak to określił menadżer Liverpoolu, był ‘wyjątkowy’ na treningach, co było widać, gdy przeniósł formę z Melwood na boisko na Anfield. Jego podania były dokładne i kreatywne, lecz co najważniejsze dla Kloppa i Liverpoolu, ściągnął na siebie trochę uwagi od ofensywnej trójki, dając im szansę na atakowanie z precyzją i szybkością, której tak wszyscy się obawiają. Brał udział przy obu golach w pierwszej połowie, kreując wślizgiem szansę Mane, a jego świetny występ został doceniony owacją na stojąco, gdy schodził z boiska w 77. minucie. Powrót Lallany może dać the Reds kluczowy impuls w wyścigu z City po ich pierwszy tytuł w erze Premier League.
Komentarze (1)