Wywiad z Sadio Mané
Skrzydłowy Liverpoolu opowiedział o budowie szkoły w jego rodzinnej senegalskiej wiosce - Bambali. Zatroskany Sadio Mané dodał wówczas: „Proszę nie umieszczać tego w wywiadzie”.
- Dlaczego? To przecież bardzo pozytywne - uzyskał odpowiedź.
- Nie, nie. Nie robię tego dla rozgłosu - nalegał Senegalczyk.
Nie dał się przekonać.
Miało to miejsce 12 miesięcy temu. Od tego czasu informacja stała się publiczna, więc ujawnienie jej nie jest już naruszeniem woli udzielającego wywiad. Sadio przeznaczył na ten cel 200 tysięcy funtów. To nie jest jedyny akt miłosierdzia dla jego kraju. Niedawno zapytany przez kolegę, co zrobi po swojej karierze piłkarskiej, powiedział, że dokona kilku kolejnych darowizn, w tym na budowę szpitala.
- Najlepszą rzeczą, którą możesz zrobić to pamiętać o swojej rodzinnej miejscowości. Oni potrzebują wsparcia i jeśli mogę im pomóc - robię to.
Często czytamy o skromności światowej klasy piłkarzy. Tego typu zachowania niekiedy sprawiają wrażenie sztucznych, robionych dla poprawy wizerunku. Nie ma nic udawanego w pokornym zachowaniu Mané. Właśnie dlatego jego reputacja wzrastała powoli, systematycznie. Nie było żadnego spektakularnego wystrzału. Senegalczyk za 34 miliony funtów przeniósł się z Southampton do Liverpoolu. Jego przyspieszenie i dynamika sprawiły, że ściągnął na siebie uwagę innych. Sławę zdobył dzięki występom na światowym poziomie.
,,Autentyczny" - to słowo, które często pada pod adresem 26-latka. Wyjaśnia ono, dlaczego na Anfield darzony jak tak wielkim zaufaniem. Mané przebywając na obiektach treningowych często podchodzi do personelu, ściskając ich dłonie, obejmując, a także sprawdzając samopoczucie pracowników i ich rodzin.
- Sadio jest dokładnie taki, jakiego widzisz - powiedział jeden z pracowników.
- Nie ma znaczenia w jakim pracuje zawodzie. To ktoś, kogo chciałbyś poznać, utrzymywać z nim kontakt.
Oczywiście uznanie zawsze towarzyszyło Senegalczykowi. Nie było jednak tak wysokie jak teraz. Niewielu widziało go jako kandydata na zawodnika roku aż do występu Sadio na Allianz Arena. Bój o wyróżnienie najprawdopodobniej stoczy z Virgilem van Dijkiem i Raheemem Sterlingiem. Niemniej notowania Mané w ostatnim czasie znacząco wzrosły. Jego wpływ na wyniki Liverpoolu był duży. Bramka Sadio w starciu z Fulham była dwudziestym trafieniem w tym sezonie. Dogonił w tej klasyfikacji Mohameda Salaha.
Mané od momentu transferu do Liverpoolu w 2016 roku strzelił 40 bramek w 85 meczach Premier League. W tym samym czasie Sterling (zawodnik, którego skutecznie zastąpił na Anfield) - pełniący podobną rolę i chwalony w Manchesterze City zdobył 40 goli w 93 występach.
Mané w starciu z Porto podczas zeszłorocznej Ligi Mistrzów ustrzelił hat-tricka. Był zawodnikiem roku Liverpoolu w swoim debiutanckim sezonie. Ilekroć chwalona jest ofensywna trójka - lub „Fab Four” przed sprzedażą Philippe Coutinho - zasługi Mané nigdy nie są pomijane.
W poprzednim sezonie nie prezentował najwyższej formy. Czerwona kartka w starciu z Obywatelami oraz kilka kontuzji negatywnie wpłynęły na jego pewność siebie. Oczy wszystkich skierowane były wówczas na jego kolegę z zespołu, który bił kolejne rekordy - Mohameda Salaha.
Klopp przyznał wówczas, że umniejszanie własnych zasług może być hamulcem w karierze Senegalczyka.
- Nie dostrzega tego jak dobrym jest zawodnikiem - powiedział menedżer Liverpoolu.
- Wiemy, że jest światowej klasy zawodnikiem i powoli również i on zaczyna to zauważać.
Pokora nie ogranicza się tylko do słów i czynów poza boiskiem. Salah po przejściu do Liverpoolu zajął preferowaną przez Mané prawą stronę, a Senegalczyk został przesunięty na lewe skrzydło. To poświęcenie umożliwiło Salahowi wskoczenie na niesamowicie wysoki poziom.
Przez ostatnie dwa sezony Mo zgarniał nagrodę dla zawodnika roku w Afryce, a tuż za nim plasował się Mané. Senegalczyk był pierwszym, który pogratulował sukcesu swojemu koledze.
- Szczerze mówiąc - zasłużył na to. Cieszę się, że mu się powiodło. Niestety, nie wygrałem - ale to nie problem. Będę pracował jeszcze ciężej i mam nadzieję, że następnym razem mi się uda - powiedział Mané.
Podobnie jak w przypadku innych trafionych transferów The Reds, pewną zasługę należy przyznać Southampton. Fani Świętych mogą twierdzić, że Ronalda Koeman przygotował Mané do gry pod wodzą Kloppa.
Senegalczyk przybył do Europy jako nastolatek i związał się z francuskim FC Metz. Współpracujący z senegalskimi organizacjami klub pomógł Mané z przeprowadzką.
Sadio przeniósł się następnie do RB Salzburg, gdzie zauważył go nieżyjący już główny skaut Świętych - Bill Green. Prezentujący niesamowitą szybkość zawodnik doskonale pasował do koncepcji Southampton Mauricio Pochettino.
W momencie transferu za sterami The Saints stał już Koeman. Nie obyło się wówczas bez kontrowersji. Senegalczyk dwukrotnie otrzymał karę za spóźnianie się na spotkania zespołu. Drugi raz, gdy Manchester United za wszelką cenę chciał go pozyskać.
Ten obraz i postawa całkowicie odbiegają od tych, za które Sadio chwalony jest w Liveroolu.
Święci szybko zrozumieli, że The Reds zrobili znakomity interes kupując Mané za 34 miliony funtów, co starali się zrekompensować wysoką ceną za Van Dijka 18 miesięcy później.
We wszystkich 42 spotkaniach tego sezonu 31 razy wpisywał się na listę strzelców przynajmniej jeden z trójki Mané, Salah, Firmino. Liverpool tylko raz (u siebie z Evertonem) wygrał bez bramek ofensywnego tercetu.
- Wszyscy mówią o naszej trójce. Jest jednak wielu zawodników, którzy ułatwiają nam zadanie - przyznał skromnie Mané.
Mané jest wzorem do naśladowania w swojej wiosce. Każde trofeum z Liverpoolem zapewni mu trwałe dziedzictwo w rodzinnych stronach.
Sadio dołoży wszelkich starań, aby pomóc zespołowi z Anfield sięgnąć po mistrzostwo Anglii.
Chris Bascombe
Komentarze (20)
Tym bardziej potrzebujemy zdobyć w tym roku jakiś tytuł, by ta różnica, już i tak coraz mniejsza, ale jednak, pomiędzy nami a wymarzonymi Realami i Barcelonami, coraz bardziej się zacierała.
Jedynym wyjsciem jest zrobic to co ManU robi w takich sytuacjach i dac takiemu podwyzke do 400k na tydzien. Wtedy jest szansa zatrzymac :P
Nie ma co ukrywać, potrzebujemy mistrza w Anglii lub Pucharu LM.
Jeśli znów przegramy wszystko, frustracja wśród graczy będzie taka sama jak u kibiców.
Jeśli będą puchary nikomu nie przyjdzie na myśl chęć opuszczenia naszych barw.
Lenglet? Arthur? Malcolm? Prosze Cie......
To są No Name'y na zasadzie zapchac dziure. Po stracie Neymara w biurowcu na Comp Nou zawalil sie sufit i byli tak zdeslerowani ze wywalili kosmiczne sumy za Dembele czy naszego magika. Potem nakupili kolejnych ktorzy graja po 8 10 meczy w sezonie. Te kluby sie koncza. Era Messich Modricow Rakiticow Busquetsow Kroosow Piquetow Marcelow i wielu innych dobiega konca. Uwazasz ze taki Langlet to będzie polka Pique? Te zespoly to jest poczatek wielkiego upadku. Wielka pilka będzie teraz w Anglii. Moge sie mylic bo to jest tylko moja opinia na podstawie obserwacji przemijania pilkarskich pokoleń od wielu sezonow. Kiedys byla nasza era z Rushem, era ManU z Beckhamami, Juventusu z Del Piero, Milanu z Inzaghim i Maldinim, teraz sie konczy era Realow.
O tym wlasnie pisze. Tam nie ma z kim grac. Jezeli pilkarz jest ambitny to liga angielska jest dla takich. Ale..... Jezeli chce sie zwiekszyc tylko portfel to nikogo nie zatrzymasz tylko czy w zyciu chodzi wylacznie o pieniadze? Taki Draxler mial oferty z Anglii ale wybral PSG mimo ze powiedziano mu ze bedzie gral tylko ogony. Mimo to wybral kase. Tylko za 40 lat co opowie wnukom? Zarobilem miliony w "wielkim klubie" a wnuk zapyta - dziadku o co wygrales? No nic ale mam miliony. Liga angielska robi sie tak silną i wyrownaną ze tylko ambitni pozostaną. Wystaczy porownac tabele tych 5 najsilniejsych lig. Przeliczcie sobie ile punktow na mecz trzeba zdobyc zeby zalapac sie do pucharow. Obecnie w Anglii LM jest za 2pkt na mecz. Pozostale ligi okolice 1.6pkt 1.7pkt. Nawet ten "wielki real" nie zalapalby sie do LM z naszej ligi. Inter Milan Rb Lipsk Lille wszyscy pojechaliby do LE albo nawet z tym mieliby problem bo nasze Wolves pojechalo by co niektore kluby. Budzet naszego spadkowicz jest wiekszy od 10 zespolu w tabeli pozostalych lig. Jedyny problem tej ligi to ilosc meczow przez co od tylu lat nie ma nikogo w finale LM. To sie zmieni bo przez te mecze ogorkowe w lHiszpanii Francji Niemczech pilkarze wpadaja w rutynę. Nie ma takiej ambicji. Bayern gra wyjazd i wychadza na murawe w glowie majac 3pkt. Bo kto im zagrozi- Hannover, Augsburg...... To samo PSG Juve i te smieszne kluby z Hiszpanii. Wyjebac Carabao Cup i powtorzanie meczow w pucharze i bysmy leli Europe az milo. Ale to sie zmieni bo kondycyjnie nasi biegaja lepiej i niedlugo nawef ten Cacao nic nie zmieni.