Luis Garcia wychwala Mané
Numer 10 strzelający spektakularne, a zarazem kluczowe bramki w Lidze Mistrzów dla Liverpoolu to żadna nowość. W 2005 roku podobną rolę w The Reds odgrywał nie kto inny jak Luis Garcia.
W sezonie 2004/2005 Hiszpan strzelał trzy razy w dwumeczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Bayerem Leverkusen. Następnie strzelał jeszcze zarówno Juventusowi, jak i Chelsea, a zespół Rafy Beniteza dotarł wówczas do finału rozgrywek w Stambule.
14 lat później to Sadio Mané robi swoją grą różnicę w ekipie Jürgena Kloppa, przynajmniej dotychczas. To dzięki jego dubletowi w 1/8 finału z Bayernem Monachium The Reds zapewnili sobie zwycięstwo 3-1 na Allianz Arena i awans do ćwierćfinału, gdzie zmierzą się z Porto.
Bramka Mané w wygranym 2-1 meczu z Fulham tuż przed przerwą na mecze reprezentacji była jego 11 w 11 ostatnich spotkaniach we wszystkich rozgrywkach. Luis Garcia jest pełen uznania dla piłkarza, który nosi obecnie jego starą koszulkę.
- On był genialny przez cały sezon. W tych ostatnich kilku meczach był potrzebny, bo były to bardzo trudne spotkania - mówił w rozmowie z liverpoolfc.com były reprezentant Hiszpanii.
- Rywale grali mocno defensywnie i trudno było o sytuacje.
- Myślę, że był genialny; szybki, dobrze czuł się z piłką przy nodze. Myślę, że posiada fantastyczne umiejętności.
- W przeszłości czasem zdarzało mu się zmarnować kilka sytuacji, ale teraz wykorzystuje je wszystkie, ponieważ jest skupiony. On wie, że zespół potrzebuje tych bramek i myślę, że to świetnie, że drużyna może na niego liczyć.
Komentarze (6)
Również nie uważam, żeby był aż taką łajzą jak niektórzy mu to przypisują i też mi się wydaje, że taki transfer by mu służył.
No ma chłopak pecha, że Robertson wszedł na poziom, który jest dla niego nie do osiągnięcia.