TAA o składzie, Salahu i Messim
Trent Alexander-Arnold wie, że odwrócenie losów dwumeczu z Barceloną stanowi dla Liverpoolu ogromne wyzwanie z uwagi na trzybramkową zaliczkę Katalończyków z pierwszego spotkania.
Młody obrońca podkreśla jednak, że przed ostatnim gwizdkiem sędziego nikt nie zaakceptuje myśli, że wszystko jest już całkowicie rozstrzygnięte, ponieważ wciąż istnieje szansa na odrobienie strat.
Wynik pierwszego spotkania dwumeczu jest przez wielu uznawany za zbyt bolesny dla the Reds z uwagi na styl, w jakim zaprezentowali się podopieczni Jürgena Kloppa. Nie zmienia to jednak faktu, że przegrana 3:0 postawiła ich w trudnej sytuacji.
W przededniu drugiego meczu półfinału Ligi Mistrzów, który zostanie rozegrany na Anfield, Alexander-Arnold odpowiedział na pytania dziennikarzy w trakcie konferencji prasowej.
O tym, z jakim nastawieniem Liverpool podejdzie do jutrzejszego meczu…
Myślę, że w tym sezonie osiągnęliśmy już kilka dobitnych rezultatów, kiedy strzelaliśmy więcej niż trzy bramki. Granie u siebie nam pomoże. Fani będą stali za nami i nadal odczuwalne jest to poczucie wiary. Wiemy, że będzie bardzo ciężko, że nie będzie to spacerek po parku i każdy musi być też realistą, ale z pewnością wciąż mamy w sobie wiarę, wyczuwalną w szatni, że wszystko jest możliwe, w szczególności na Anfield. Mam nadzieję, że będziemy w stanie wykreować jeden z tych wyjątkowych wieczorów na Anfield.
O tym, jak Liverpool poradzi sobie bez Mohameda Salaha i Roberto Firmino…
Wiadomo, że straciliśmy dwóch z naszych głównych strzelców, ale to jednocześnie okazja dla pozostałych chłopaków, by się pokazać i zapisać swoje nazwisko na tablicy wyników i uczynić się bohaterami. Jeżeli jutro odwrócimy losy dwumeczu, to ktokolwiek by nie strzelał, jego nazwisko zostanie zapamiętane na zawsze, ponieważ jestem przekonany, że to będzie jeden z tych wyjątkowych wieczorów na Anfield. To szansa i zawodnicy, którzy może nie otrzymują tylu minut gry, ile na boisku spędzili ci, których wykluczyła teraz kontuzja, będą chcieli otrzymać te kolejne minuty i pokazać, że zasługują na dawanie im okazji do gry.
O tym, czy będzie oglądał dzisiejszy mecz Manchesteru City z Leicester City…
Wydaje mi się, że nie ma nic złego w oglądaniu, ale ważne jest, żebyśmy utrzymali koncentrację na naszym jutrzejszym meczu. To dla nas najważniejsze. Niezależnie od tego, co się wydarzy w meczu City, to i tak o wszystkim zdecyduje ostatnie spotkanie sezonu i to ostatnie spotkanie będzie tym, które także chcemy wygrać. Nieważne, z jakim wynikiem dzisiaj skończą spotkanie, my skupiamy się na Barcelonie, a dopiero później na tym, co jest dalej, czyli walce o zwycięstwo nad Wilkami. Dzisiejszy mecz nie wpływa zbytnio na naszą sytuację i nie popadniemy w ekscytacje niezależnie od tego, jaki będzie jego wynik. Koncentrujemy się na Barcelonie i zaprezentowaniu czegoś wyjątkowego w tym spotkaniu.
O byciu zaangażowanym w walkę o trofea z Liverpoolem…
To coś naprawdę wyjątkowego, w co zawsze pragnąłem być zaangażowanym. Ten sezon jest wyjątkowy pod względem naszych wyników i liczby zdobytych punktów. Myślę, że jeśli spojrzy się na progres dokonany przez klub na przestrzeni ostatnich kilku sezonów, to jest on bardzo duży. I nadal mamy jeszcze mnóstwo potencjału do odblokowania. Ważne, żebyśmy nie tracili koncentracji, zatrzymali kluczowych zawodników i dalej parli do przodu. Mam nadzieję, że przyszły sezon będzie taki sam, o ile nie lepszy.
O rywalizacji na asysty i bramki z Andym Robertsonem…
Zawsze i przede wszystkim chodzi o to, żeby dostarczyć piłkę w pole karne i dobrze obsługiwać atakujących, co pomaga im w wykonywaniu tego, co robią najlepiej. Bycie zaangażowanym w tak dużą liczbę bramek to coś naprawdę, naprawdę wyjątkowego. Pokazuje, że robimy coś dobrze, ja i Robbo, ale ostatecznie najważniejsze są trzy punkty. To dla nas główny cel – trzy punkty. Tak naprawdę nie koncentrujemy się za bardzo na tej drobnej rywalizacji. Staraliśmy się jedynie dać tak dużo, ile to tylko możliwe dla drużyny. Ustalenie tej rywalizacji jeszcze bardziej nas zmotywowało. Wzajemnie na siebie naciskaliśmy po sam limit i pokazaliśmy, że to dobrze na nas działa. Myślę, że jutro, jeśli zagramy, to mam nadzieję, że będziemy w stanie dostarczyć jeszcze kilka dodatkowych dobrych piłek w pole karne.
O grze z kimś innym niż Mohamed Salah na prawej stronie formacji…
Nie wydaje mi się, żebym czuł się z tym dziwnie. Często trenujemy różne ustawienia i grę z różnymi zawodnikami na różnych pozycjach, więc to nie jest tak, że nie jesteśmy przyzwyczajeni do gry bez Mo. To także jest elementem treningów, więc jestem pewien, że ktokolwiek go zastąpi, będzie dobrze rozumiał się z pozostałymi zawodnikami. Dla nas kluczowa jest różnorodność i głębia składu, które pozwalają innym chłopakom wejść i wykonać robotę. Mamy nadzieję, że to właśnie jutro zrobią.
O tym, jak ocenia pierwsze spotkanie z Barceloną…
Oczywiście jesteśmy ogromnie rozczarowani wynikiem, ale sam występ był być może jednym z naszych najlepszych w tym sezonie. To było dziwne spotkanie, ponieważ w ostatnim czasie nie odnotowaliśmy zbyt wiele podobnych rezultatów, ponieważ byliśmy w trakcie dość długiej serii zwycięstw. Ważne było dla nas, by przełożyć te ostatnie występy także na tamto spotkanie. Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrym zespołem i Barcelona przyjedzie do nas jutro i będzie miała do nas szacunek. Statystyki z tamtego meczu pokazują, że tak naprawdę niewiele drużyn potrafi pojechać i zdominować Camp Nou. Nie wykorzystaliśmy swoich okazji tamtego wieczoru, a w meczach z najlepszymi zespołami i najlepszymi zawodnikami spotyka cię za to kara. Mam nadzieję, że jeśli jutro wykreujemy podobne okazje, to będziemy w stanie je wykorzystać i ukarać rywala.
O jego wspomnieniach z ostatniego dramatycznego spotkania Liverpoolu na arenie europejskiej z Borussią Dortmund w 2016 r.…
Byłem tam jako fan. To był jeden z tych wyjątkowych wieczorów. Taki, którego nie zapomnisz i będziesz zawsze pamiętał, gdzie byłeś, kiedy to wszystko się działo. Ważne jest, żebyśmy pokazali tę wiarę. Jestem pewien, że fani wierzą, że mamy w sobie tę siłę, że w szczególności ten zespół jest zdolny, by strzelić tak wiele bramek i zachować czyste konto. Patrząc realistycznie to dla nas bitwa na wznoszącym się zboczu, ale ważne jest, żeby mieć w sobie wiarę. Szanse są niewielkie, ale dopóki są, to my wierzymy w całych sił, że możemy odrobić straty. Jako zespół musimy wyjść na boisko i zagrać bez strachu i nie zatrzymywać się, bo to jedyny sposób na uzyskanie wyniku, który jest nam potrzebny – nie zatrzymywać się, wyjść bez strachu i skoncentrować się na sobie. Jeśli zapędzimy się w myślenie o zawodnikach, którzy u nich grają i zaczniemy się ich bać, hamować się, to nie zadziała. Chodzi o pełne zaangażowanie każdego z nas i próbę strzelenia tylu goli, ile tylko będzie możliwe.
O Lionelu Messim…
To piłkarz klasy światowej, prawdopodobnie najlepszy na świecie. To będzie ciężka walka, ale będąc sprawiedliwym wobec chłopaków, to w tamtym spotkaniu trzymaliśmy go krótko przez być może 88 minut. A on i tak pokazał coś naprawdę wyjątkowego. To tylko pokazuje, że w rywalizacji z nim musisz być skoncentrowany przez 90 minut. Chodzi o darzenie szacunkiem, ale bez przesady. Nie możemy bać się tego, że w porównaniu z nim wyglądamy głupio. Musimy spróbować i odbierać piłkę tak szybko, jak to możliwe i zatrzymać jego i pozostałych zawodników, by nas nie zranili.
Komentarze (1)