Henderson przed meczem z Barçą
Jordan Henderson wierzy, że powrót Luisa Suareza i Philippe Coutinho na Anfield to znak postępu, jaki dokonał się w Liverpoolu w ostatnich latach. Duet z Barcelony rozegra swój pierwszy klubowy mecz na Anfield od czasu opuszczenia barw the Reds odpowiednio w 2014 i 2018 roku.
Zdaniem Hendersona fakt, że to spotkanie ma miejsce na etapie półfinału Ligi Mistrzów pokazuje jak bardzo klub się rozwinął.
Mimo, że kapitan uważa Suareza i Coutinho jako swoich „dobrych przyjaciół”, twierdzi iż wszelkie sentymenty zostaną odłożone na bok podczas próby odrobienia trzybramkowej straty z pierwszego meczu.
W swojej kolumnie w oficjalnym programie meczowym napisał: - Stoimy dzisiaj przed ogromnym wyzwaniem, lecz nie możemy się tego doczekać. Nasi fani są mądrzy i obeznani na tyle, by wiedzieć jak trudne to będzie do wykonania. Mierzymy się z jednym z najlepszych klubów na świecie i mamy dużą stratę.
- Nie można nic obiecać w piłce nożnej w kontekście wyniku, lecz mogę zagwarantować, że każdy z 11 piłkarzy ubranych na boisku na czerwono da z siebie wszystko i spróbuje zrobić co tylko w jego mocy.
- Gramy nie tylko o honor, to dla Liverpoolu nie wystarczy. Gramy, by wygrać i zagrać w finale. Czy nam się uda czy nie, okaże się po ostatnim gwizdku, lecz jesteśmy to winni naszym fanom, by do ostatniego gwizdka się nie poddawać.
- Do czasu rozpoczęcia meczu wystarczająco dużo zostanie powiedziane i napisane o pierwszym starciu w Hiszpanii, więc nie trzeba do tego wracać. Niezależnie od wszystkiego, to już za nami i jedyne na co mamy wpływ to dzisiejszy wieczór.
- Nie ma miejsca na sentymenty w futbolu, a szczególnie w rozgrywkach tak istotnych jak te, lecz dobrze będzie znów zobaczyć Luisa Suareza i Phila Coutinho znów na Anfield. Nie mam pojęcia czy któryś z nich zacznie mecz czy nie, lecz będą po stronie naszych rywali i jestem pewien, że wywoła to u nich silne emocje, szczególnie, że to pierwszy ich raz.
- Luis i Phil to nasi przyjaciele i byli koledzy z zespołu. Dużo się od nich nauczyłem gdy miałem to szczęście, by dzielić z nimi szatnię. Oczywiście, obaj to różne osobowości, lecz to zwycięzcy i jedni z najlepszych piłkarzy na świecie.
- Poza boiskiem są podobni. Rodzina znaczy dla nich bardzo wiele, a ich żony i dzieci to jedni z najlepszych ludzi jakich możesz kiedykolwiek spotkać. Na boisku też mają coś wspólnego: obaj są wyjątkowo zdolni.
- Gdy piłkarz decyduje się, że chce odejść i podjąć wyzwanie gdzie indziej, potrafię zrozumieć kibiców którzy czują się rozczarowani, a jako ich kolega z drużyny również byłem zawiedziony po ich odejściu. Jednak trzeba uszanować, że każdy ma swoje własne życie i podejmuje najlepsze decyzje jakie potrafi.
- Mogę mówić tylko za siebie, lecz czuję się bardzo wdzięczny za to, co obaj zrobili dla klubu. Za każdym razem jak zakładali czerwoną koszulkę dawali z siebie wszystko i chcieli osiągnąć jak najwięcej.
- W każdej minucie na boisku w barwach Liverpoolu niczego nie chcieli mocniej niż wygrać i odnieść sukces. Dla jasności, wszelkie przyjaźnie idą na bok po pierwszym gwizdku, podobnie jak w starciu na Camp Nou. Sentymenty na bok. Będą chcieli nas pokonać przy pomocy wszystkich dostępnych im narzędzi, podobnie jak my chcemy pokonać ich.
- Mimo przyjaźni, mam nadzieję, że będą załamani po ostatnim gwizdku, ponieważ to by znaczyło, że awansowaliśmy dalej, a oni odpadają. Jednak poza samym meczem, mam nadzieję, że Luis i Phil znajdą chwilę, by docenić powrót na stare miejsce, które kiedyś im tak pomogło.
- W pewnym sensie ich powrót na Anfield dzisiaj w koszulkach Barcy podsumowuje miejsce, w jakim jesteśmy jako klub. Mierzymy się z nimi jako przeciwnikami w półfinale Ligi Mistrzów. To dowodzi, że gdy ktoś odchodzi z klubu, bardzo ważne jest budować na jego dziedzictwie i iść naprzód.
- Ta drużyna i ten klub idzie w dobrym kierunku i jesteśmy na etapie, gdzie piłkarze klasy światowej widzą to miejsce jako miejsce docelowe. Twoje przybycie tutaj to efekt ciężkiej pracy i poświęcenia wielu osób, łańcucha wydarzeń. Luis i Phil odegrali swoją rolę, podobnie jak inni.
- Mam nadzieję, że opuszczą Anfield z wyjątkowymi emocjami, lecz niezwiązanymi ze zwycięstwem Barcy. Zobaczą klub, który jest na szczycie tabeli europejskiej piłki, który może napisać kolejny piękny rozdział w historii tego sezonu.
Komentarze (3)