Origi: To coś wyjątkowego!

Divock Origi opisał dzisiejszą noc na Anfield jako coś "wyjątkowego" i "nieprawdopodobnego" po tym jak the Reds pokonali Barcelonę 4:0 i awansowali do finału Ligi Mistrzów w Madrycie.

Belg jest autorem dwóch trafień w dzisiejszym meczu. To on rozpoczął strzelanie w 7. minucie kiedy z bliskiej odległości dobił strzał Jordana Hendersona, a w drugiej połowie wykorzystał sprytne rozegranie rzutu wolnego przez Trenta Alexandra-Arnolda i przypieczętował wynik na 4:0. Wcześniej 2 bramki zdobył Gini Wijnaldum, który wszedł na boisko w przerwie w miejsce kontuzjowanego Andy'ego Robertsona.

- Myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony jako drużyna - powiedział Origi.

- Graliśmy dobrze, walczyliśmy i zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to będzie niesamowita noc. Chcieliśmy walczyć też w imieniu kontuzjowanych piłkarzy.

- To coś wyjątkowego. Ciężko to opisać słowami. Możesz to poczuć, możesz to usłyszeć. Nieprawdopodobne.

- Walczyliśmy z całych sił. Robbo jest wojownikiem, więc jego zejście mogło mieć na nas wpływ. Ja też pod koniec miałem skurcze, ale zrobiliśmy to! Pokazaliśmy, że ciężką pracą jesteśmy w stanie wykorzystać nasze talenty. Coś niesamowitego, zagramy w finale!

Wielkie pochwały otrzymuje Trent Alexander-Arnold zarówno za cały mecz jak i przede wszystkim za sprytne rozegranie rzutu rożnego, po którym Divock Origi zdobył czwartą bramkę. Oto co miał do powiedzenia nasz prawy obrońca:

- To był instynkt. To był jeden z tych momentów, w których zobaczyłem okazję i Div świetnie ją wykorzystał. Podanie było chyba zbyt mocne, ale to piłkarz klasy światowej i poradził sobie z szybko nadciągającą piłką. Myślę, że wszyscy na długo będą pamiętać ten moment - zakończył Trent.