Klopp o ostatnim meczu sezonu
Jürgen Klopp obiecał, że w przyszłym sezonie drużyna ponownie stanie do rywalizacji i da z siebie wszystko w walce o pierwsze miejsce w tabeli. W zakończonej właśnie kampanii Liverpool przegrał w wyścigu o tytuł mistrzowski.
Zwycięstwo 2:0 nad Wolverhampton Wanderers, dzięki dwóm golom Sadio Mane, pozwoliło the Reds ostatecznie uzyskać 97 punktów, ale ostatecznie o jedno oczko więcej uzyskał Manchester City, który zajął pierwsze miejsce w tabeli.
Na pomeczowej konferencji Klopp wyraził swoją dumę z niesamowitego wysiłku, jaki piłkarze włożyli we wszystkie 38 spotkań, z których 30 wygrali i ponieśli tylko jedną porażkę.
Menadżer podkreślił także swoją wiarę w to, że Liverpool może stać się jeszcze lepszy i będzie celował w jeszcze lepsze wyniki w sezonie 2019/20.
O odczuciach po meczu…
Powiedziałem już to dwadzieścia razy. Mam mieszane uczucia. Po pierwsze i przede wszystkim muszę pogratulować Manchesterowi City. Mówiłem już o tym kilka razy, ale nie chcę, żeby którykolwiek nadawca to przegapił, ponieważ to ważne. Rozegrali niesamowity sezon. My również dobrze sobie poradziliśmy, ale to oni wygrali i gratulacje dla Pepa Guardioli i wszystkich ludzi w Manchesterze City.
Nasz sezon też był dobry, naprawdę dobry, niewiarygodny sezon. Mogę odczytać wszystkie statystyki, wszystkie liczby. To po prostu naprawdę niespotykane. Miło byłoby, gdyby rozdawano nagrodę za największy skok rozwojowy, jaki pamiętam. Chłopcy z pewnością by ją uzyskali, ponieważ było zupełnie inaczej. Wykorzystaliśmy podstawy z poprzedniego sezonu, ale wykonanie tak dużego kroku jest niewiarygodne. I jeszcze zostało nam trochę w zapasie. Na ten moment tego się tak nie odczuwa. To nie jest moment na to, by mówić ludziom, co mogą myśleć. Wszyscy wiedzą, że spróbujemy ponownie. Na 100 procent spróbujemy. Jednak w tej chwili, skoro naprawdę chcecie coś usłyszeć, to czuje się również rozczarowanie. Oczywiście czujemy się w tej chwili rozczarowani.
Miło było odbyć okrążenie z podziękowaniami, którego zazwyczaj nie ma w takiej sytuacji. Idzie się wtedy z rodzinami zawodników i patrzy na te wszystkie twarze. Mówiąc szczerze, nie widziałem nikogo przybitego, całkowicie załamanego. Ludzie naprawdę doceniają to, co chłopcy zrobili w ciągu roku. To naprawdę coś wyjątkowego po tak długim sezonie i wszystkich rzeczach, które można powiedzieć o nas i o tym klubie. Możemy zdecydować o tym, jak sobie z tym poradzimy i które informacje możemy dla siebie wyciągnąć. Nikt inny o tym nie będzie decydował. Jeśli jesteśmy gotowi zrobić kolejny krok, to zrobimy kolejny krok. To plan, który zaczniemy realizować od jutra.
O tym, czy łatwo było poradzić sobie z wiedzą o wyniku meczu Manchesteru City…
Nie, oczywiście, że nie. Trudno jest przygotować drużynę na takie sytuacje lub powiedzieć: „OK, jeśli strzelimy i Brighton strzeli, to zachowajcie spokój”. Jak można przewidzieć, jaka będzie dokładnie reakcja trybun? Myślałem, że Brighton doprowadziło do remisu, a tak właściwie to wygrywali 1:0. Nie miałem o tym pojęcia. To był lekki impuls dla i tak już bardzo dobrej atmosfery. Rozpoczęło się szaleństwo, a później zrobiło się trudno, co było widać. Wilki skorzystały z tej sytuacji.
Do tego momentu byliśmy w grze, kontrolowaliśmy mecz, zdobyliśmy bramkę i wszystko było w porządku. Wilki nie mogły sobie z nami poradzić. Jednak później 1:0 dla Brighton otworzyło lekko drzwi dla Wilków. Później wszystko się uspokoiło. Stało się jasne, że skoro atmosfera nie jest już tak elektryzująca, to w Brighton wydarzyło się coś niedobrego dla nas.
Z naszej perspektywy ja starałem się podejść do tego w taki sposób. Chcieliśmy tylko mieć 97 punktów i po meczu sprawdzić, co nam to dało. Jednak łatwo jest stać przy i linii i mówić coś takiego, a co innego grać na boisku i myśleć w ten sposób. Jednak jestem zadowolony z tego występu, nie żeby ocenianie dzisiaj miało istotne znaczenie. To kolejna ważna sprawa. W niesprzyjających okolicznościach wgraliśmy z bardzo silnym rywalem 2:0. To imponujące. To po prostu było bardzo, bardzo dobre.
O tym, czy martwi się o to, że może to być możliwie najlepszy sezon, ale bez wygranej ligi…
Nie, nie martwi mnie to. Rozegraliśmy właśnie sezon i rozegramy kolejny sezon, zupełnie inny sezon. To już jest oczywiste. Dopóki City są w otoczeniu ze swoją jakością, ze swoją siłą finansową i wszystkim innym, nie będzie tak, że każdy inny klub łatwo ich pokona. To oczywiste. Dopóki takie są realia, musisz być bardzo bliski perfekcji, by wygrać Premier League. Jednak zrobiliśmy niewiarygodnie duży krok naprzód i naprawdę spodziewam się, że pokażemy jeszcze więcej. Taka jest prawda. Co będzie to oznaczało na sam koniec, nie mam pojęcia.
Jednak, będąc szczerym, jeśli wszystko, co wydarzyło się w twoim życiu, postrzegasz jako swoją jedyną okazję, którą kiedykolwiek miałeś, to jest mi nieco za ciebie przykro. Wciąż jeszcze wiele do osiągnięcia, wiele lat i wszystko zależy od ciebie, co z tym zrobisz. Ludzie będą nam teraz mówić, że minęło 30 lat, od kiedy Liverpool wygrał mistrzostwo, ale wszyscy ludzie, którzy o tym wspominają, mają większe problemy. Szczerze, wszyscy ci ludzie mają większe problemy.
Spróbujemy ponownie. Ta drużyna spróbowała tej walki po raz pierwszy i naprawdę uważam, że poradzili sobie całkiem imponująco, jak na pierwsze podejście. Dodatkowo zakwalifikowanie się do finału Ligi Mistrzów w trakcie tego wyścigu, to także coś całkiem wyjątkowego. Ta drużyna jest jedną z najlepszych, jaką kiedykolwiek miał Liverpool, na sto procent. Jednak gramy w lidze z innymi bardzo dobrymi ekipami i musimy to zaakceptować i akceptujemy ten fakt, nie ma problemu. Spróbujemy ponownie, na sto procent. Jednak dajcie mi przynajmniej kilka godzin na przetrawienie tego dnia.
O Alissonie, który wygrał Złotą Rękawicę i innych indywidualnych sukcesach piłkarzy…
To coś naprawdę imponującego. Jeżeli bramkarz wykona kilka interwencji, to zawsze pomaga. Dwadzieścia jeden czystych kont to imponujące osiągnięcie, więc nagroda w pełni zasłużona. Virg też został nagrodzony. Nie wiedziałem o tym, ale zobaczyłem, że nosi but. Trent pobił wszystkie rekordy pod względem asyst autorstwa bocznych obrońców, a Robbo ma niewiele gorsze statystyki i dziś niewiele brakowało, by wpisał się na listę strzelców. Mamy dwóch zawodników wśród czołowych strzelców ligi, tak? Spójrzcie, jeżeli zacząłbym wam mówić wszystkie pozytywne rzeczy na temat tej drużyny, to siedzielibyśmy tutaj do momentu, kiedy do finału Ligi Mistrzów zostałaby godzina. Taka jest prawda. Nie jest to moment, by o tym mówić. Wiemy o tym, czujemy to i jest to rozczarowujące.
To nie jest dla nas cudowny moment. Może nie do końca aż tak, ale mamy wystarczająco czasu, by dowiedzieć się, by dokładnie dostrzec i może poczuć, jak wspaniały był ten sezon. Był wspaniały – 97 punktów to niewiarygodne osiągnięcie, a tylko dlatego, że jest City, tyle punktów nie wystarczyło. W każdym innym kraju wystarczyłoby to bez problemu. Jednak tutaj jest inaczej. Tak to wygląda, nie mam z tym problemu, ponieważ takie są realia naszej rywalizacji. To nie są rozgrywki takie jak 30 lat temu, 20 lat temu, a nie 10 lat temu. To coś zupełnie innego. Ci chłopcy byli na to naprawdę gotowi i należy im się za to maksimum szacunku.
Nie tylko im się należy ten szacunek, ponieważ muszę powiedzieć, że wielu ludzi mówi także o kibicach Liverpoolu, że desperacko pragną wygrania ligi i temu podobne, ale to jak nas wspierali na tej drodze, jak szli z nami tą drogą, jest niesamowite. Ten klub jest w najlepszym okresie od bardzo, bardzo długiego czasu i to nie zakończy się dlatego, że jest drużyna, która uzyskała punkt więcej. Będziemy dalej pracować, a potem zobaczymy, dokąd nas to zaprowadziło. Gdyby ktokolwiek przed sezonem powiedział, że zdobędziemy 97 punktów, to każdy brałby to w ciemno. Jednak później ktoś zdecydował, że jest inna drużyna, która ma 98 punktów, więc tak to wygląda.
O tym, czy zespół może wykorzystać doświadczenia z Ligi Mistrzów w walce o tytuł w przyszłym sezonie…
Liga Mistrzów to coś trochę innego. Nie wydaje mi się, że można spodziewać się tego, że po raz kolejny dojdziesz do finału Ligi Mistrzów. Nie mówię, że tak się stanie w przyszłym roku, 97 punktów czy coś w tym stylu, bo może tyle nie będzie potrzebne. Tego nie wiem. Zaczniemy ponownie, jestem pewien. To oczywiste. To podobna sytuacja. Nie taka sama, ale podobna. Jedyna rzecz, która mogłaby dziś nieco obniżyć mój nastrój, to ewentualna porażka w dzisiejszym meczu. To nadal byłby dla nas fantastyczny sezon, ale chciałem zobaczyć, że chłopcy naprawdę próbują. Kiedy było 1:0 dla Brighton, to trudno było sobie z tym poradzić, ale potem wszystko się uspokoiło i stało się jasne, że City zdobyło bramkę lub dwie, lub trzy, lub ileś tam.
Kiedy później poprosiłem, chyba po 75 minucie, Pepa Lijndersa, żeby mi podał wynik, było 4:1 dla City. Każdy to wiedział nawet o tym nie wiedząc, wszyscy z nas. A my dalej byliśmy w grze, walczyliśmy o wynik, strzelaliśmy gole, cieszyliśmy się. Fani wiedzieli o wyniku Brighton, ale i tak cieszyli się z bramki Sadio jak z każdego innego trafienia. To właśnie nasza twarz. Decydowaliśmy o tym, jak bardzo cieszymy się tym sezonem i nikt inny nam tego nie dyktował. Ja czerpałem dużo radości. Nie w końcowych jego sekundach, ale we wszystkich pozostałych. Ten zespół to nie jest skończony produkt i na sto procent spróbujemy ponownie.
Komentarze (5)
Chcieli podreperować konto Salaha, bo Abumeyang strzelił dwie, ostatecznie Mane też ma buta.
Podobnie było we wtorek, dzień wcześniej Kompany zasadził piękną ale dołującą bramę, a dzień później wiadomo co się stało.
Czapki z głów!!!